Miał być przekazywany z rąk do rąk blancik - bo przecież joint jest czymś, co łączy, tworzy wspólnotę, choćby i pokolenia JP143 - a skończyło się na orientalnym kadzidełku. Podobnie było z "OZONem" i "przyjaznym państwem", i podobny los czeka zapewne wszystkie inne potencjalne inicjatywy gawędziarza z Biłgoraju.
Jednakże kwestia depenalizacji posiadania tzw. niewielkiej ilości marihuany na pewno jest godna rozważenia. I tu nie sposób nie przyznać racji Januszowi Palikotowi, bo dlaczego osoba, u której policja znajdzie niedopalonego skręta jest z punktu widzenia prawa traktowana tak samo, jak złodziej, czy niemalże morderca? Kara więzienia zapewne kończy się na "zawiasach", jednakże sama procedura zebrania odcisków palców i wpisanie do rejestru (co jednocześnie uniemożliwia podjęcie pracy w niektórych instytucjach, gdzie obok listu motywacyjnego i curriculum vitae składa się jeszcze oświadczenie o niekaralności) nie należy do specjalnych przyjemności.
W Republice Czeskiej można mieć przy sobie "działkę na własny użytek". Z wielu tamtejszych knajpek roznosi się woń konopi a policja nie ma prawa interweniować. Wkracza do akcji dopiero w tym momencie kiedy ktoś usiłuje sprzedać/kupić zioło, bo to już jest karalne.
I jeszcze na koniec jedna sprawa, ot taka poboczna, acz również związana z używkami - gdyby Palikot był w stanie wprowadzać w życie swe pomysły, to chętnie bym mu jeden podsunął, ale że jest jak jest, to proponuję to ewentualnie innym posłom, którzy przez przypadek przeczytają może ten tekst. Chodzi mi o absurdalny, wprowadzony jeszcze w latach późnego Peerelu zakaz sprzedaży i spożywania piwa w barach i restauracjach dworcowych. Rzplita jest bodaj jedynym państwem Unii Europejskiej, gdzie spożywanie piwa na dworcu kolejowym kończy się mandatem, a w razie jego nieprzyjęcia - Sądem Grodzkim.
Inne tematy w dziale Polityka