Szanowny Panie Pośle,
czuję się w obowiązku zwrócenia Pana uwagi na poważne niebezpieczeństwo, jakie grozi zachowaniu świeckości i laickości nie tylko w III Rzplitej ale i w całej Europie, a także na świecie. Jest to niebezpieczeństwo ukryte, niezauważalne, nie kłuje tak w oczy racjonalnych obywateli jak krzyż w sali sejmowej czy na Krakowskim Przedmieściu. A przez to tym bardziej nam zagraża, bo nie ma nic gorszego jak wilk w owczej skórze i dobroduszny, spokojny i jowialny Kaczor.
Otóż chodzi o flagę Unii Europejskiej, która - jak Pan dobrze wie, Panie Pośle - składa się z wpisanego w okrąg tuzina złotych pięcioramiennych gwiazd. W niedawnych jeszcze czasach, kiedy Unia skupiała raptem dwanaście państw przekonywano nas, że symbolika ta odnosi się do liczby członków. Kandydaci do tego elitarnego grona żyli w przeświadczeniu, że wstępując w unijne struktury wniosą swoją nową gwiazdę. Tymczasem po pierwszym rozszerzeniu w 1995 r. nie pojawiła się ani jedna supernowa, to samo było w 2004 r. i trzy lata później. Teraz nasza Wielka Ojczyzna liczy dwadzieścia siedem krajów członkowskich. Gdzie są zatem te brakujące gwiazdy?
I wtedy to pojawiła się nowa interpretacja. Oto gwiazdy te mają jakoby symbolizować "solidarność i harmonię między narodami Europy", a ich liczba ma oznaczać "doskonałość, całość i pełnię", podług starożytnych, którzy system dziesiętny mieli za nic a rachowali w tuzinach (rok ma dwanaście miesięcy, zodiak - dwanaście znaków, pół doby - dwanaście godzin, stopa - dwanaście cali, cal - dwanaście linii etc.). Mieszkańcy Polski i Europy żyją nadal w tym przeświadczeniu, a niekiedy dopatrują się w owej symbolice - o święta naiwności! - postępowych wolnomularskich odniesień. A tymczasem rzeczywistość wcale nie jest tak różowa jak podwiązki transwestyty, lecz czarna, czarna niczym jezuicka sutanna.
Otóż Panie Pośle flaga Unii Europejskiej, na tle której, w całym swym majestacie, występuje Pan Prezydent, pan premier i ministrowie płci obojej, a także ich zacni odpowiednicy w siostrzanych krajach, flaga, która powiewa nad ratuszami, siedzibami gmin, nad szkołami, przedszkolami i żłobkami jest - aż trudno mi to przez gardło przechodzi, ale prawda jest bolesna - chrześcijańskiej proweniencji. Gorzej! rzymsko-katolickiej!!! W ikonografii tego zaborczego przedsięwzięcia religianckiego oblicze tzw. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej przedstawiane jest w nimbie dwunastu pięcioramiennych złotych gwiazd. A kolorem Matki Bożej jest błękit (zmiana błękitu na lazur w barwach UE jest ściemą jedynie - musimy zachować racjonalną czujność).
Wychodzi zatem, że pod płaszczykiem wspomnianej na wstępie "solidarności i harmonii między narodami Europy" podstępnie propaguje się w miejscach publicznych kult maryjny! Ale to dopiero początek. Religianctwo nie śpi, katole przekuwają lemiesze na miecze i niewykluczone, że już niebawem jakiś polityk odradzającej się falangistowskiej prawicy hiszpańskiej, jakiś włoski faszysta czy bawarski chadek, a nawet ów neohorthysta Viktor Orbán (ewangelik teoretycznie, acz do katoli ma-ci jakiś pociąg niesamowity), albo - nie daj Panie (Pośle)! - jakiś pismaczek z byłego "OZON-u" wrysuje w ów środek ugwieżdżonego okręgu literkę M z wplecionym weń - przepraszam za wyrażenie - krzyżem!
"Co robić?", że zacytuję klasyka swobodnej myśli i patrona racjonalnych sumień. Tu nie wystarczy zwinąć (w obu znaczeniach tego słowa) euroflagi, nie wystarczy demonstrować w obronie czystego lazuru przed ekspansją dwunastu gwiazd, czy zamienić je na półksiężyce, trójkąty lub zasuszone prezerwatywy. Tu trzeba czynów, trzeba mobilizacji i potężnego ruchu. Ruchu ruchów. Hannibal ante portas! Całą nadzieję pokładamy w Panu. W Panu, Panie Pośle. Pan to już na pewno coś wykombinuje...
...wrysuje w ów środek ugwieżdżonego okręgu literkę M...
Inne tematy w dziale Polityka