Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
351
BLOG

Przedwyborcze orędzie Któregoś Tam Obywatela RP

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Polityka Obserwuj notkę 0

Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy (że pozwolę sobie użyć panaprezydenkiej frazy), czeka nas w niedzielę doniosły wybór. Albo wyjść z domu, albo w nim pozostać. Jeżeli już zdecydujemy się na opuszczenie domowych pieleszy, to ponownie staniemy przed brzemienną w skutki decyzją - dokąd by to tak skierować swe kroki? Można się przecie udać do kościoła, do galerii handlowej, do kina, do lasu, do znajomych, w góry, w doliny, na grzyby, na ryby, na randkę, na piwo, na wódzię. Można też i pójść do najbliższej komisji wyborczej, by skorzystać z gwarantowanego nam przez Konstytucję Rzplitej prawa zapisanego w artykule 62.: "Obywatel polski ma (…) prawo wybierania (...) posłów, senatorów (...), jeżeli najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat."

Ale, Szanowni Państwo, Pan Prezydent stwierdził jednakże był ostatnio, że wielu obywateli polskich jest gotowych nie skorzystać z przysługującego im prawa (wszak prawa nie należy mylić z obowiązkiem), że są i tacy pośród nas, którzy "otwarcie deklarują, że w akcie protestu lub bezradności nie wezmą udziału w wyborach". A dlaczego? Otóż spotyka Pan Prezydent "coraz więcej osób, które zniechęciły się do polityki i polityków" i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, gdyż również obserwuje "na co dzień zbyt agresywną i czasami niezrozumiałą debatę polityczną w naszym kraju". Dziwnym trafem, przyznaję to otwarcie, również i ja natykam się na takie osoby, a na jedną z nich codziennie. W lustrze.

Pan Prezydent ze swej strony stara się zrozumieć "to zniechęcenie i zniecierpliwienie", jednakże apeluje o pojawienie się przy urnach i postawienia w dowolnej kratce znaczka "x", albowiem - jak twierdzi - "każdy głos będzie głosem oddanym na Polskę". I tu się myli! Bo my codziennie oddajemy głos na Polskę. Idąc do sklepu czy do kina, kupując bilet na pociąg lub autobus. Wszędzie dzień w dzień płacimy VAT, który ratuje skarb naszego biednego państwa, a przecież, że znowu pozwolę sobie przywołać słowa Pana Prezydenta, "żyjemy w naprawdę trudnych czasach. Z kryzysem zmagają się dziś nawet najpotężniejsze kraje świata. Kolejne lata mogą okazać się kluczowe dla światowej gospodarki, a co za tym idzie - także dla poziomu życia w naszym kraju".

Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy!
Stąd naszym patriotycznym obowiązkiem w najbliższą niedzielę będzie nabywanie wszelakich artykułów, najlepiej tych objętych akcyzą, odwiedzanie kasyn i domów gry. Wznosząc w gronie przyjaciół toast krajowym wyrobem spirytusowym za pomyślność Rzplitej, sprawiamy, że rzeczywiście stanie się zdecydowanie lepiej, skarb zacznie pęcznieć. Kilkusetkilometrową przejażdżką samochodem (na benzynę) do rodziny zaszytej w odległych rejonach kraju, dajemy z siebie więcej państwu, o które tak się troszczy obecnie Pan Prezydent i "Gazeta Wyborcza", niż jakbyśmy skryli się za kotarą z długopisem w dłoni. Nie wspomnę już o powszechnym obowiązku wykupywania papierosów.

A komisję wyborczą, przynajmniej ja, ominę szerokim łukiem. Bo nadszedł już czas na obywatelskie nieposłuszeństwo. To ostatni moment, by klasie politycznej pokazać czerwoną kartkę za niedotrzymywanie słowa, za traktowanie narodu jak mięsa wyborczego, za nieumiejętne działanie w rządzie, za żałośnie odgrywaną rolę opozycji, za ignorowanie obywatelskich inicjatyw ustawodawczych, za doprowadzenie do stanu, że na arenie międzynarodowej nie tyle z Polski się śmieją, co Polskę ignorują, za upartyjnianie publicznej telewizji, za finansowanie stronnictw politycznych z naszych pieniędzy, za nieusprawiedliwione nieobecności w parlamencie, za to, za to i za tamto. Może (przepraszam, kto mnie zna wie żem naiwny) sześćdziesięcioparoprocentowa absencja otrzeźwi wreszcie tych, którzy mają czelność rządzić niby to w naszym imieniu. Może dostrzegą wreszcie artykuł 4. Konstytucji, który głosi, że "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu". A jeśli nie? Spokojnie Drodzy Rodacy i Szanowni Państwo, płynie w nas wszak jeszcze krew Sarmatów - zawiążemy konfederacyą, albo zrobimy rokosz.

(-) Jarosław jot-Drużycki, Któryś Tam Obywatel Rzplitej

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka