Do licznych luminarzy wspierających marszałka Sejmu na fotel prezydencki dołączył popularny swego czasu Jerzy Urban vel Jan Rem alias Klakson. W najnowszym numerze (nr 26, 24.06.2010) wydawanego przez siebie coraz mniej wpływowego tygodnika (min. dzięki usunięciu uszu ze ścian MSZ) zamieszcza oto fikuśny tryptyk.
Na pierwszym zdjęciu wyprężeni jak struna stoją kandydat i popierający go (acz nie będący członkiem Komitetu Honorowego) generał Wojciech Jaruzelski. Pewnie hymn grają. Druga fotografia ukazuje nam wykadrowanego założyciela WRON z podpisem: "Jak się nie ma, co się lubi..." - "...to się lubi, co się ma", pointuje trzecie zdjątko, na którym stoi już sam pan marszałek.
Czy poparcie ze strony Urbana ma oznaczyć, że Komorowski jest kandydatem ponad podziałami, który staje się swego rodzaju jeśli nie pomostem to przynajmniej kładką "między staremi a nowemi czasy"? A może dowcipny b. rzecznik prasowy peerelowskich rządów (któż nie pamięta tych błyskotliwych konferencji prasowych co wtorek...) postanowił podłożyć panu marszałkowi prosiaczka, jak to ładnie był ujmował śp. chrzestny mego brata. Nie mam bladego pojęcia. Ale w końcu, "jaki kandydat taka rekomendacja", że pozwolę sobie strawestować wieszcza.
"Nie", nr 26, 24.06.2010
Inne tematy w dziale Polityka