Słowa Prezydenta Rzplitej o "polskim zaolziańskim grzechu" wywołało konsternacje wśród polskiej społeczności na tym terenie. "Mam nadzieję, że ta wypowiedź nie jest zapowiedzią innego grzechu, który Polska może popełnić wobec Zaolzia - grzechu zaniechania, zaniechania wsparcia politycznego i moralnego dla Polaków na Zaolziu", tak skomentował prezes Kongresu Polaków w RCz, Józef Szymeczek na łamach sobotniego (5.9.) "Głosu Ludu".
Miejscowy historyk Bohdan Małysz wypowiedź Kaczyńskiego uważa za dyplomatyczną "jedynie w tym sensie, że zbliżała stanowisko Polski do stanowiska Rosji i Czech, znowu ponad naszymi [Zaolziaków - przyp. jot] głowami". Występujące tak szybko po sobie wystąpienia traktujące o wydarzeniach października 1938 r. najpierw ze strony Władimira Putina a potem Kaczyńskiego tak są tu odczytywane.
Mieszkańcy zachodniej części Śląska Cieszyńskiego czują się opuszczeni przez Macierz. W tutejszej społeczności tkwi bolesna zadra po "zdradzie" Warszawy w 1920 r. i rezygnacji z zamieszkałych w przygniatającej większości przez Polaków terenów na zachód od Olzy. Kolejne rozczarowanie przyszło - o ironio! – właśnie w październiku 1938 r., kiedy zaraz za wkraczającym Wojskiem Polskim pojawili się "przywiezieni w teczce” urzędnicy z Polski, którzy z góry traktowali miejscową inteligencję.
W Rzplitej wiedza o Zaolziu jest więcej niż skromna. Znana jest kwestia przyłączenia Zaolzia kojarzonego z polską agresją, jednak już sprawa wytyczenia, bazującej na kryteriach etnicznych, linii granicznej z 5 listopada 1918 r. pomiędzy Národním výborem pro Slezsko, a Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego jest nieznana. Tak samo jak pogwałcenie tej umowy ze strony czechosłowackiej i naruszenie granicy przez wojsk czeskie, które w styczniu 1919 r.. dotarły aż do Skoczowa (dla laików - znajdującego się obecnie na terenach Rzplitej). "Jeśli jest już mowa o krzywdach, które Polacy wyrządzili Czechosłowacji, trzeba przypomnieć krzywdy i grzech popełnione na Polakach przez stronę czeską. I to przede wszystkim grzech pierwotny, dziedziczny - wytyczenie polsko-czechosłowackiej granicy na Śląsku Cieszyńskim przy pomocy bagnetów”, dodaje Szymeczek.
Brak podstawowej wiedzy o Zaolziu przez polityków polskich i ich doradców może skutkować niepowetowanymi stratami. Jest to bowiem kolejny argument dla dość mocno wzrastającego na zachodnim brzegu Olzy "tustelanizmu", czyli powstawaniu tożsamości zaolziańskiej wśród miejscowych Polaków, którzy coraz mniej identyfikują się z Polską i jej kulturą. Wówczas nikomu nie będzie potrzebny już konsulat w Ostrawie. A stanie się to na własne życzenie Warszawy.
Inne tematy w dziale Polityka