Wczoraj, 12 czerwca 2016 r., odbyło się referendum w sprawie odwołania urzedującego prezydenta miasta Kielce.
Referendum okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji - do urn poszło 27.786 kielczan, co stanowi 70,6 % wynaganej liczby głosujących.
Ta niewystarczająca liczba głosujących nie jest i nie powinna być żadną niepodzianką - to referendum było zwykłą hucpą; bez żadnych podstaw merytorycznych.
Aktualny prezydent miasta Wojciech Lubawski został wybrany niecałe 2 lata temu na czwartą z rzędu kadencję przez aklamację; pozwoliłem sobie na użycie tego słowa, gdyż zdobył to stanowisko juz po pierwszej turze głosowania zdobywając blisko 56 % głosów.
Ergo: mieszkańcy miasta wybrali go w pełni świadomie; byli świadomi kim jest i jak zarządza ich miastem. I udzielili mu poparcia już w 1. turze. Odwoływanie kogokowiek w takich okolicznościach bez pojawienia się konkretnych, mocnych, nowych zarzutów trąca absurdem. Gratuluje mieszkańcom Kielc zachowania zdrowego rozsądku.
Jedyną okolicznością uzasadniającą referendum w takiej sytuacji mogłaby być ewentualnie jakaś - nzawijmy to roboczo - "ofensywa pozytywna"; to znaczy pojawienie się na osoby, która gwarantowałaby lepsze zarządzanie miastem. Niestety, Kielecki Komitet Referendalny nie przedstawił spójnej wizji rozwoju miasta jak i osoby ją realizującej...
generee
Inne tematy w dziale Polityka