Jak pisałem w poprzedniej notce: Obiecuję, że obejrzę całość. Nie wiem ile to mi zajmie... Tydzień? Dwa? Nieważne; obejrzę, bo chcę wyrobić sobie opinię o temacie na podstawie całości.
I jestem już po całości, ale przyznaję czasem tylko słuchałem - udało się szybciej niż w tydzień. No, ale mocno przyspieszyłem z tematem - można mówić o futrowaniu, czy wręcz nafutrowaniu się tym strumieniem... no właśnie czego? Chyba najlepiej będzie powiedzieć - słów, bo nie informacji; te trzeba było wyławiać, co wymagało sporej koncentracji.
Nie będę się pastwił nad Wielguckim - widziałem/słuchałem go pierwszy raz - powiem tylko, że znakomicie zmarnował okazje zaprezentowania w sposób efektywny swoich uwag co do mechanizmów działania WOŚP. Tak, niestety to widzę. A szkoda.
Co do postawy prowadzących - momentami byli zbyt niecierpliwi; ale ja im się trochę nie dziwię - tak zaimpregnowanego na argumenty egzemplarza dawno nie widziałem.
Podsumowując - zmarnowane jakieś 2 godz. i 50 minut życia; cóż, odrobi się to jakoś.
-------------------------------------------------------------
A-ha - żeby nie było niejasności: mnie Wielgucki nie musiał do niczego przekonywać; ja nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek do puszki wrzucił (choć na na finale w '93 zagrałem; z czego jestem dumny). Nie mogę niestety powiedzieć - "nigdy nie wrzuciłem z pewnością" - bo takiej nie nam jeśli chodzi o studenckie lata 1994-99. Natomiast na pewno nie wrzuciłem niczego od 2000 r. i tłumaczyłem swoim dzieciom dlaczego tego nie robię.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo