W zeszłym tygodniu wpadła mi w ręce książka pt. MIEDZIANKA. Historia znikania; przeczytałem ją z zainteresowaniem, bo napisana niezłym językiem i opowiada ciekawą historię miejsca, w bezpośrednim sąsiedztwie którego bywam co jakiś czas. W skrócie - to tekst opowiadający o siedmiowiekowym miasteczku, które wzięło i zniknęło; dokładniej - zostało zniknięte. Autor - jak informuje tekst z okładki - przez dwa lata z okładem szukał odpowiedzi na pytanie dlaczego zniknęło, czego efektem jest ta książka-reportaż; reportaż kilkupoziomowy - splatają się tam historie miejsc, zdarzeń i ludzi; i właśnie jeśli chodzi o tych ostatnich, to mam wrażenie, że mamy do czynienia z historiami co najmniej podkręconymi, jeśli nie zmyślonymi.
Poniżej niewielki fragment z książki (wytłuszczenie moje), chyba jasny co do przekazanej treści:
................
Hugo Uberschaer też nie chce jechać. Mówi, że starych drzew się nie przesadza. Poza tym nie ma gdzie jechać na zachód. Tutaj wszystko już przygotował na swoje odejście. Przywdziewa więc galowy mundur i odbiera sobie życie. Składają go do krypty, która sobie sam wybudował, trumnę przykrywają żelbetową płytą, na której własną ręką wyrył odpowiednie inskrypcje:
HUGO UEBERSCHAER*
19.12.1870 ZU PLESS
+ …………………………….
PSALM 70
R.I.P.
Nie ma tylko daty śmierci. Być może odkładał decyzje z dnia na dzień? Na płycie umieszczają datę ci, którzy chowają ciało starego policjanta. Będzie miał stąd piękny widok na całe Góry Sokole.
................
Czy ja się mylę, czy jednak wytłuszczone zdanie w sposób nie pozostawiający złudzeń informuje czytającego, że data śmierci została umieszczona na płycie?
Inne tematy w dziale Kultura