generee generee
243
BLOG

Złodzieje treści - happy endu nie było

generee generee Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Jak mawiała moja córka, kiedy była mała: "co się robi, to się kończy"; więc kończę;

Uprzedzając głosy typu "nie kopie się leżącego": tu nikt nie leży; po przeczytaniu oficjalnego "wyjaśnienia" odniosłem wrażenie, że stoi całkiem stabilnie; późniejsze komentarze u mnie na blogu utwierdzają mnie w tym wrażeniu - stoi, do tego cały w pretensjach. Owszem, nie mogę wykluczyć, że mam do czynienia z "jednostką chorobową", ale póki nie mam w tej sprawie danych, nie widzę powodu, żeby nie skończyć roboty.

To jest notka - jak to mówi nasz salonowy Erek - do pamiętniczka.

Nie sądzę, żeby spełniła funkcję "ku przestrodze" i nie mam takich aspiracji.

Nie zachęcam do komentarzy pod nią (chyba, że ktoś wypatrzy błędy lub zgłosi jakieś uzupełnienie), bo niespecjalnie jest tu pole do polemiki; za to zachęcam do komentowania u bohatera sprawy pod jego "wyjaśnieniem". Jak również zachęcam Redakcję Salon24 do - choć krótkiego - zastanowienia się nad sprawą.


Krótkie kalendarium sprawy:


1.

28.06.2024 r. około godz. 17:00, bloger RobertzJamajki publikuje na Salon24 notkę-wstęp [aktualnie przez niego usunięta] pt. "EURO2024: Francja: black-black-black", który odsyła do pełnej treści notki na jego blogu na wordpress.com, a która to notka jest wierną kopią (bez mała 1 do 1) artykułu o tytule "Tak upadł mit reprezentacji Francji. Piłkarze zagrozili, że nie zagrają" autorstwa dziennikarza Michała Kiedrowskiego; zamieszczonego ok. 11 godzin wcześniej na portalu sport.pl [https://www.sport.pl/euro/7,154862,31097749,tak-upadl-mit-reprezentacji-francji-druzyna-bandziorow-z-mafijna.html]; i tak się przypadkowo złożyło, żem ten artykuł rano przejrzał, a że należę do grypy tych, co pamiętają co czytają, to i zapamiętałem.


2.

28.06.2024 r. o 17:40 po przeczytaniu notki, o której mowa w pkt. 1., zamieszczam u blogera RobertazJamajki 1. komentarz [aktualnie prze niego usunięty], w którym zwracam się do niego per "panie Michale", czym daję mu do zrozumienia, że wiem, kto jest prawdziwym autorem zamieszczonych treści; tych komentarzy będzie jeszcze 2-3 [aktualnie przez niego usuniete]; bloger RobertzJamajki miast się mitygować, żartuje, że ja żartuję.


3.

01.07.2024 r. o 11:22 publikuję wpis pt. "notka z Salon24 - plagiat czy coming out?", gdzie opisuję sprawę, zamieszczam linki oraz - przeczuwając ruchy blogera RobertzJamajki - zrzuty ekranów [https://www.salon24.pl/u/kultury-styki/1386224,notka-z-salon24-plagiat-czy-coming-out]; pod notką pojawia się trochę komentarzy, a jeden z komentujących podrzuca link do mojego wpisu blogerowi RobertzJamajki, pod notką o której mowa w pkt. 1. z prośbą o odniesienie się, do zamieszczonych przez mnie treści.


4.

02.07.2024 (o nieznanej godzinie, ale z pewnością przed 07:13) bloger RobertzJamajki publikuje wpis pt. "Wyjaśnienie" [https://www.salon24.pl/u/robertzjamajki/1386353,wyjasnienie] oraz usuwa swoje notki - zarówno tę będącą wstępem z Salon24 jak i tę pełną z bloga na wordpress.com.


Tyle kalendarium - teraz przyjrzyjmy się treści tego wyjaśnienia - tej istotnej dla sprawy (kto chce, może sobie przeczytać całość - link zawiera pkt. 4.):

To jest krótkie wyjaśnienie: [...] Często artykuły w języku angielskim, czy francuskim są przeze mnie tłumaczone na potrzeby tekstu i często wstawiam wytłumaczenie jedynie z drobnymi korektami, dlatego często zdarza mi się robić to również z tekstem po polsku (tylko lekka korekta) i nie zwracam uwagi na podobieństwa lub dosłowności. Aha, w internecie dosyć specyficznie traktuje się prawa autorskie. Ok, notka zniknęła i tu i na moim osobistym blogu. Więcej wyjaśnień nie będzie.

To wyjaśnienie przedstawia modus operandi blogera RobertzJamajki - jego teksty to tłumaczenia artykułów obcojęzycznych - ot, tak po prostu: bierze sobie RobertzJamajki cudzy artykuł, tłumaczy (jak rozumiem translatorem komputerowym - bo czasem robi drobne korekty tłumaczenia) i już ma swój tekst, który może podpisać swoim nickiem... i "dlatego" (dlaczego?!) robi to również z tekstami po polsku: bierze cudze, nie tłumaczy (bo nie co tłumaczyć, wzięty na tapet tekst jest w rodzimym języku przecie) i się pod tym podpisuje.

CtrlC/CtrV (copy/paste) w czystej formie... i faktycznie, nie ma co tu więcej wyjaśniać.

(uwaga dla niekumatych: metoda kompilacji lub po prostu kopiowania (udostępniania) cudzych tekstów sama w sobie nie musi być zła - wystarczy wyraźnie zaznaczyć kopiowane fragmenty i podać ich autora i źródło)


Poniżej zamieszczam treść notki blogera RobertzJamajki opublikowanej w całości na wordpress.com (a we fragmencie na Salon24), która co do joty wypełnia założenia programowe działania [kopiowanie cudzego artykułu] blogera RobertzJamaki.

Każdy, komu się zechce, może na jej podstawie zapoznać się z metodami pracy z tekstem blogera RobertzJamajki i przekonać się na czym polegają te "drobne korekty", to "niezwracanie uwagi na podobieństwa lub dosłowności" oraz na czym konkretnie polega specyficzne traktowanie przezeń praw autorskich.

Wyjaśnienia do zróżnicowania tekstu: czerwona czcionka - treści dodane do oryginalnego tekstu Michała Kiedrowskiego, kursywa - fragment zamieszczony na salonie;


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

EURO2024: Francja: black-black-black[1]

Gdy w 1998 roku Francja został mistrzem świata w piłce nożnej, je j drużyna została symbolem wielokulturowości. Piłkarze, których przodkowie pochodzili ze wszystkich kontynentów ziemskiego globu, mieli pokazać , że możliwa jest jedność ponad podziałami. Ten mit runął szybciej, niż można się było spodziewać.

Dziś reprezentacja Francji rozpalona jest politycznym zwrotem, który nastąpił w jej ojczyźnie. Już za dwa tygodnie może się okazać, że do władzy dojdzie prawicowe ugrupowanie zwane Zjednoczeniem Narodowym, Najpierw Marcus Thuram, a potem Kylian Mbappe nawoływali Francuzów, by nie głosowali na ekstremistów. Na razie bez widocznego efektu . Zjednoczenie aro dov.re w sondażach wypada nawet lepiej niż w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Nie jest to pierwszy raz, gdy piłkarze Trójkolorowych wpieprzają się w politykę i na ostrzu noża stawiają polityczne wybory swoich rodaków.[2]Już 22 lata temu doszło do podobnej sytuacji, a słowa piłkarzy o krajowej polityce były jeszcze bardziej radykalne niż dziś.

W kwietniu 2002 r. Francja przeżyła szok. Wbrew sondażom i analizom politologów do drugiej rundy wyborów prezydenckich przeszedł Jacques Chirac, który ubiegał się o reelekcję i Jean-Marie Le Pen kandydat nacjonalistyczne j partii Front Narodowy. Różnice były niewielkie. Chirac zdobył 19,88 procent głosów, Le Pen - 16,86, a ustępujący premier Lionel Jospin - 16,18. Właśnie ten ostatni - kandydat Partii Socjalistycznej - miał być według sondaży rywalem Chiraca w drugiej rundzie, ale na skutek znanej nam skądinąd nieudolności sztabu wyborczego tak się nie stało.[3]

Nieoczekiwany wynik był wstrząsem dla francuskiej lewicy, która jednak się przegrupowali i trzeba to przyznać, ze zorganizowała setki tysięcy ludzi, którzy wzięli udział w demonstracjach przeciwko Frontowi Narodowemu i jego liderowi.[4]

Piłkarze reprezentacji Francji, którzy akurat przygotowywali się do obrony tytułu podczas mundialu w Korei i Japonii, nie pozostali bierni. Aktywnie włączyli się w politykę, prosząc i grożąc. - Jeśli wybory wygrałaby skrajna prawica, to więcej niż kilku francuskich piłkarzy odmówiłoby udziału w mistrzostwach świata - powiedział wtedy Sky Sports, Robert Pires, który wtedy grał w Arsenalu. - Jako piłkarz mogę powiedzieć, że nie chcemy być rządzeni przez skrajną prawicę. Gramy dla Francji, ponieważ jesteśmy Francuzami, ale korzenie drużyny są zewsząd, więc jeśli Francja będzie rządzona prze z skrajną prawicę, to niemożliwe będzie granie dla swojego kraju. Jako gracze mamy obowiązek pokazać ludziom, że muszą na to szybko zareagować. Jeśli mogę przekazać jakieś przesianie, to jest to po prostu: pójdźcie i zagłosujcie w niedzielę i dokonajcie właściwego wyboru, którym wszyscy wiedzą, że jest Jacques Chirac.

Głośno za ponownym wyborem prezydenta opowiedział się też bohater narodowy mundialu 1998 - Zinedine Zidane: - Ludzie muszą głosować. Ale przede wszystkim muszą myśleć o konsekwencjach, jakie mogą wyniknąć, jeśli zagłosują na partię, która nie odpowiada francuskim wartościom.

Marcel Desailly, kolejny mistrz świata z 1998 r. nie przebierał w słowach, gdy mówił o liderze Frontu Narodowego: - To niezaprzeczalny fakt, że jego partia polityczna jest partią faszystowską. Być może jego polityka została nieco złagodzona, bo musi przyjąć łagodniejszą postawę, aby dotrzeć do francuskiej opinii publicznej, ale w głębi serca się nie zmienił. Jest agresywny i nietolerancyjny. Jego idee są sprzeczne z wartościami, których bronię.

Powszechna mobilizacja przyniosła skutek. Chirac, który dostał poparcie ze wszystkich stron sceny politycznej, wygrał ogromną przewagą głosów: 82,2 proc. vs.17,8 proc. Na Chiraca głosowało 25,5 mln Francuzów, a na Le Pena – 5,5 mln.

W wyborach parlamentarnych, które odbyły się miesiąc później, Front Narodowy uzyskał 11,3 proc. głosów, jednak dwustopniowa ordynacja wyborcza w jednomandatowych okręgach wyborczych nie pozwoliła mu wprowadzić do niższej izby parlamentu ani jednego deputowanego. Niemniej jednak skrajna prawica wyszła z cienia i tak runął mit jednej wielokulturowej Francji, której ważną częścią była drużyna narodowa, która w 1998 r. sięgnęła po mistrzostwo świata.

Tworzyli ją m.in.: potomek algierskich imigrantów – Zidane, urodzony na Nowej Kaledonii Christian Karembeu, urodzony na Gwadelupie Lilian Thuram, urodzony w Ghanie Desailly, urodzony w Senegalu Patrick Vieira, pochodzący z rodziny hiszpańsko-portugalskiej Robert Pires, polsko-kałmucko-ormiańskiej Youri Djorkaeff, czy czysto ormiańskiej Alain Boghossian, a także syn argentyńskiego piłkarza David Trezeguet.

- To zwycięstwo pokazuje solidarność i spójność. Pokazuje, że Francja ma duszę lub jej szuka. Mam nadzieję, że po fieście zachowamy coś silnego z tego narodowego uniesienia. Ten trójkolorowy i wielobarwny zespół dał piękny obraz Francji i jej człowieczeństwa – mówił po zwycięstwie Francji nad Brazylią w finale mundialu 1998 prezydent Chirac.

Drużyna określana była żartobliwie jako "black, blanc, beur" (czarna, biała i arabska), co było nawiązaniem do trójkolorowej flagi francuskiej republiki. 

Natomiast Le Pen ostro krytykował wieloetniczną reprezentację. I to jeszcze w 1996 r. podczas mistrzostw Europy. – Sprowadzanie zawodników z zagranicy i nazywanie ich francuską drużyną jest sztuczne – mówił wtedy. – Oni nie śpiewają "Marsylianki" po prostu dlatego, że jej nie znają, ponieważ większość z nich to obcokrajowcy, którzy naturalizowali się we Francji wyłącznie w celu bycia częścią drużyny narodowej.

Potem też lider Frontu Narodowego nie unikał podszczypywania reprezentacji, gdy tylko miał okazję. Przed mundialem w 2006 r. powiedział m.in.: "Mam wrażenie, że francuska opinia publiczna nie czuje się przez nich prawdziwie reprezentowana, co bez wątpienia wyjaśnia, dlaczego nie ma takiego samego poparcia jak osiem lat temu". Odpowiedział mu Lilian Thuram: "Może panu Le Penowi nie powiedziano, że niektórzy Francuzi są czarni, a inni mają włosy blond lub brązowe. Społeczeństwo wspiera reprezentację i nie pyta, jakiego koloru są zawodnicy. Niezależnie od tego, czy są czarni, brązowi czy biali, drużyna reprezentuje Francję. Jeśli go zobaczycie, powiedźcie mu, że jesteśmy dumni z bycia Francuzami". 

Z czasem jednak nie tylko Le Penowi i jego zwolennikom zaczęła przeszkadzać taka reprezentacja narodowa. W 2005 roku francuski filozof pochodzenia żydowskiego Alain Finkielkraut napisał: "Ludzie mówią, że reprezentacja Francji jest podziwiana przez wszystkich, ponieważ jest "black-blanc-beur". W rzeczywistości francuska drużyna jest teraz "black-black-black" (czarna-czarna-czarna), co wywołuje szyderstwa w całej Europie". 

W swojej krytyce drużyny narodowej filozof, który wywodzi się z lewicowego ruchu 1968 r., poszedł jeszcze dalej w 2010 r.: - Francuska drużyna cierpi z powodu podziałów etnicznych i religijnych. To drużyna bandziorów z mafijną etyką. Drużyna ludzi, którzy nie dbają o Francję – powiedział we francuskim radiu.

W 2011 r. internetowy portal Mediapart opublikował stenogramy z posiedzenia Francuskiej Federacji Piłkarskiej, na którym działacze i trenerzy drużyn narodowych dyskutowali, jak wprowadzić ograniczenia dla "niebiałych" zawodników w prowadzonych przez związek akademiach piłkarskich. Dyrektor techniczny federacji Francois Blaquart chciał, aby zawodnicy pochodzenia afrykańskiego i arabskiego stanowili jedynie 30 procent przyjmowanych do akademii młodych zawodników. – Tak naprawdę trenujemy ten sam typ zawodników: dużych, silnych, dobrze zbudowanych. Którzy są teraz duzi, silni i dobrze zbudowani? Czarni. Bóg wie, ilu jest ich w ośrodkach treningowych i szkółkach piłkarskich – powiedział podczas spotkania trener reprezentacji Francji. Laurent Blanc, który chciał więcej młodych graczy "z naszą kulturą, naszą historią".

Wybuch* skandal. Działaczy oskarżono o rasizm. Blanc miał stracić posadę, ale ostatecznie oczyszczono go z zarzutów. Balquart został na krótko zawieszony, ale i on wrócił do pracy. Działacze tłumaczyli się, że zostali źle zrozumiani, że chodziło im tylko o to, by ograniczyć dostęp do akademii tylko zawodnikom z podwójnym obywatelstwem. Żeby państwo francuskie nie szkoliło zawodników, którzy potem grają dla innych reprezentacji. 

Dziś Zjednoczenie Narodowe krytykuje reprezentantów z całkiem innej pozycji. Nie chodzi już o ich kolor skóry czy pochodzenie. Marine Le Pen, która przejęła pozycję liderki ugrupowania po ojcu, odpowiedziała na krytykę Zidane'a: - Patrząc, ile zarabia, rozumiem, dlaczego głosuje na Macrona.

W tym samym tonie obecny szef partii Jordan Bardella mówi o krytyce ze strony innych piłkarzy: - Multimilionerzy pouczają ludzi, którzy nie mogą już związać końca z końcem. 

Dziennik "Financial Times" pisząc o relacjach między Zjednoczeniem Narodowym a piłkarzami kadry, podsumowuje: "To jest podobnie jak ostrzeżeniami hollywoodzkich celebrytów przed Donaldem Trumpem. Nie jest jasne, czy atak piłkarzy na Zjednoczenie Narodowe mu zaszkodzi, czy raczej pomoże".

RobertzJamajki

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Por. oryginalne fragmenty:

[1] "Tak upadł mit reprezentacji Francji. Piłkarze zagrozili, że nie zagrają"

[2] "Ale to nie pierwszy raz, gdy piłkarze Trójkolorowych na ostrzu noża stawiają polityczne wybory swoich rodaków."

[3] "Właśnie ten ostatni – kandydat Partii Socjalistycznej - miał być według sondaży rywalem Chiraca w drugiej rundzie."

[4] "Nieoczekiwany wynik był wstrząsem dla Francuzów. Setki tysięcy ludzi wzięło udział w demonstracjach przeciwko Frontowi Narodowemu i jego liderowi."

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jak widać inwencja blogera RobertzJamajki ogranicza się do:

- zmiany tytułu (przy czym nie jest to treść oryginalna, tylko fragment wyjęty z tekstu Michała Kiedrowskiego),

- dorzucenia wulgaryzmu,

- wtrącenia odniesienia do naszych nieudolnych sztabów wyborczych (uwaga: nie wiadomo czy na temat), 

- przywołania lewicy (nie wiadomo czy uprawnionego, ale za to z błędem stylistycznym: "lewicy, która [...] się przegrupowali"),

- i wreszcie: podpisania się swoim nickiem pod cudzym tekstem.


W liczbach (narzędzie "statystyka wyrazów" prog. Word) wygląda to tak (cała treść [czerwone i czarne]/treść bloger RobertzJamajki [czerwone]) - wyrazy: 1247/38, znaki bez spacji: 7716/239, znaki ze spacjami: 8969/274 - czyli kształtuje się na poziomie ok. 3%.


To chyba wszystko.


Koniec i bomba

A kto czytał ten trąba!


* eeeh, RobertzJamajki nawet nie poprawił błędu Michała Kiedrowskiego... ale tak to jest ja się pracuje metodą CtrlC/CtrlV

generee
O mnie generee

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo