Bogata kolekcja tytułowych statuetek nie idzie na marne; a przynajmniej są tacy organizatorzy, którym się coś najwyraźniej w głowie przestawiło i uważają, że da się sukces medialny (a choćby i wątpliwy*) przekuć wprost na kaskę...
I tak, mamy w Kielcach koncert Lecha w niszowym miejscu, ale za całkiem nieniszowe pieniądze, bo za jedyne 170 złoty i 50 groszy.
Życzę powodzenia, ale pozostaję sceptyczny. Nie sądzę, aby w tym mieście znalazło się wielu chętnych na wyłożenie takiej kasy. Własnej, bo nie wykluczam, że urzędy kupią trochę biletów dla krewnych i znajomych królika; pani prezydentka Agata z pewnością na tym koncercie będzie. Mówię to jako mieszkaniec znający realia i jednocześnie wieloletni fan Lecha (posiadam całą dyskografię oprócz ostatniej płyty - na wszystkich rodzajach nośników), który potrafił np. pojechać na tygodniu na koncert promujący "Fiu fiu" do warszawskiej Fabryki trzciny, a dziś nie pójdzie na imprezę za płotem.
I dodam, że cały czas jestem gotów poświęcić czas i środki na muzykę. Różną - rozstrzał mam duży.
Tak wiem - towar jest wart tyle ile chcemy za niego zapłacić. Ja nie chcę; dla mnie ten towar nie jest tyle wart.
* sukces opisałem w notce:
https://www.salon24.pl/u/kultury-styki/1372545,fryderyki-2024-lechu-rozbija-bank
Inne tematy w dziale Kultura