W ciągu jednego pokolenia doszliśmy do takiej zmiany, że zamiast kupowania tego, czego naprawdę potrzebujemy i „donaszania” rzeczy, kiedy zbliża się wesele znajomych, od razu myślimy, co musimy kupić, żeby dobrze wyglądać. I to jest zupełnie racjonalne, bo sukienka kosztuje 69,99 złotego, więc stać nas na to i nawet nie pomyślimy o tym, żeby coś pożyczyć. Jeśli T-shirt kosztuje mniej niż obiad na mieście, to czemu mielibyśmy go nie kupować?
Jakub Bodziony: Trochę gorąco, nie?
Areta Szpura: „Troszkę”.
Jest lato, powinno być ciepło.
Tak, ale jak popatrzymy na statystyki, to co roku mamy cieplejsze i dłuższe lato. To już nie jest kilka dni w roku, w których mamy powyżej 30 stopni, tylko kilkanaście. A my nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni i, jak czuć i widać, to jest hardkor. To też dobry argument dla wszystkich, którzy lekceważą zmiany klimatyczne, pytając o to, co za różnicę nam zrobią 1–2 stopnie.
A co za różnicę zrobią? Już nie trzeba będzie jeździć do Toskanii, tylko na Podkarpacie. Entuzjastycznie na myśl o winoroślach i palmach w Polsce wypowiadał się między innymi Roman Giertych. A Andrzej Duda, narzekając na niesprzyjającą pogodę, powiedział, że już nie może słuchać o globalnym ociepleniu.
[śmiech]
Może cię to bawić, ale to są poważne głosy w polskiej debacie publicznej.
To jest śmiech przez łzy. Niestety, jak widać, osoby kierujące naszym krajem kompletnie nie mają pojęcia, co robią, i są głuche na to, co od lat mówią naukowcy. To nie jest tak, że my o tym nie wiedzieliśmy. To jest jasne od kilkudziesięciu lat, tylko wcześniej była to na tyle odległa perspektywa, że politycy mieli to gdzieś. Bo co nas obchodzi 2030 rok? Mamy następne wybory do wygrania, więc myślimy „tu i teraz”.
To źle, że będzie trochę cieplej?
To nie chodzi tylko o temperaturę. Ziemia jest systemem naczyń połączonych i to, że topnieją lodowce, skutkuje ogólnym podniesieniem się poziomu wód, co przyczyni się do tego, że setki tysięcy osób pozostaną bez dachu nad głową. Nie będzie terenu do uprawy roślin, żeby nas wyżywić, a dodatkowo lodowce odbijają światło, chłodząc planetę, co pogarsza całą sytuację. Podobnie jest z „wyspami śmieci”, które emitują gazy cieplarniane do atmosfery. Słyszałeś o sytuacji w Skierniewicach, gdzie zabrakło wody? To wszystko jest ze sobą powiązane.
A to nie jest zadanie naukowców, a nie blogerek?
Nie jestem naukowcem, tylko zwykłą osobą, która w pewnym momencie zauważyła, że mamy ogromny problem. Dodatkowo coraz więcej osób rozumie, że jest problem, bo codziennie jesteśmy bombardowani dziesiątkami złych informacji, które nas paraliżują. I najgorsze, co może się wydarzyć, to jeśli w tym momencie stwierdzimy, że walka jest przegrana. Więc odpuszczam, zostaję na kanapie, nie segreguję śmieci, piję z plastiku, bo to przecież i tak nie ma sensu.
A jest? Niektórzy naukowcy twierdzą, że nasza cywilizacja skończy się do 2050 roku. I co chce zrobić z tym kobieta, która była współzałożycielką Local Heroes, marki odzieżowej, która osiągnęła ogromny sukces w Polsce i za granicą?
Będąc 10 lat w branży odzieżowej, byłam kompletnie nieświadoma tego, że jest to trzeci, po paliwach kopalnych i produkcji żywności, najbardziej szkodliwy dla środowiska biznes na świecie. W pewnym momencie trafiła mi w ręce jedna książka, potem filmy dokumentalne i kolejne lektury. Zorientowałam się, że jestem elementem mechanizmu, który nie robi nic dobrego dla planety i się wkurzyłam. I to przeszło w działanie, bo zamiast wyprowadzać się do lasu i wypinać na cały świat, mogę zostać tutaj i użyć swoich umiejętności, żeby robić PR dla Matki Ziemi. Ludzie, którzy śledzą mnie na Instagramie [77 tysięcy osób – przyp. red.], razem ze mną przechodzili tę drogę do życia bardziej ekologicznie. Na swoim przykładzie pokazywałam, że małymi krokami naprawdę można dużo zmienić.
Tyle tylko, że ciebie stać na zmianę stylu życia. Eco-lifestyle to nie przypadkiem kolejna moda dla bogatych ludzi?
To jest mit, który należy zburzyć.
Dlaczego mit? Wchodzę do sklepu i tam produkty, które oznaczone są jako „bio” czy „zdrowa żywność” są nawet dwukrotnie droższe niż te zwykłe. Podobnie jest w przypadku ubrań z bawełny fair trade.
To trzeba odwrócić pytanie – dlaczego te wszystkie inne produkty są tak tanie?
Nie wiem, ale dla konsumenta prawie zawsze najważniejszym kryterium jest cena.
Ale jak widzisz sklep z napisem „zdrowa żywność”, to co sobie myślisz? Czy to oznacza, że cała reszta żywności nie jest zdrowa? To jest absurd, w który się wpędziliśmy. Te produkty wydają nam się drogie, bo możemy je porównać z żywnością, która jest nieracjonalnie tania. W przypadku ciuchów, to jeżeli masz koszulkę, która została wyprodukowana w zrównoważony sposób, to znaczy, że stało się to z jak najmniejszą szkodą dla środowiska, a ludzie, którzy ją wyprodukowali, dostali sensowne pieniądze, które pozwalają im żyć, a do tego producent zainwestował w oczyszczalnie ścieków, toksycznych chemikaliów i barwników, które w przeciwnym wypadku często są odprowadzane do rzeki stanowiącej centrum ekosystemu danego regionu. To jest minimum, którego sami byśmy oczekiwali od swojej pracy, więc powinniśmy je zapewnić innym. Tylko człowiek się pogubił, zapędził i chce mieć wszystko szybko i w ogromnych ilościach, więc ta koszulka kosztuje 20 złotych. Ale ktoś gdzieś musi ponieść koszty tej ceny.
Ale to nie znaczy, że droższe produkty są z definicji lepsze i mniej szkodliwe dla środowiska?
Nie, bo w wielu przypadkach płacisz za logo i markę z nim związaną.
To mamy dwie koszulki. Jedna z sieciówki za 20 złotych, a druga z ekobawełny za 100 złotych. Czym one jeszcze różnią się od siebie?
Żeby uszyć ten pierwszy ciuch, musisz zużyć około 3000 litrów wody.
Na jedną koszulkę?
Tak. Jedna para dżinsów to 10 tysięcy litrów wody. Polecam sobie to przemnożyć przez każde nieużywane spodnie, które leżą w naszej szafie. W ciągu jednego pokolenia doszliśmy do takiej zmiany, że zamiast kupowania tego, czego naprawdę potrzebujemy i „donaszania” rzeczy, kiedy zbliża się wesele znajomych, od razu myślimy, co musimy kupić, żeby dobrze wyglądać. I to jest zupełnie racjonalne, bo sukienka kosztuje 69,99 złotego, więc stać nas na to i nawet nie pomyślimy o tym, żeby coś pożyczyć. Jeśli T-shirt kosztuje mniej niż obiad na mieście, to czemu mielibyśmy go nie kupować? Zresztą namawiają nas do tego wszelkiej maści blogerzy, youtuberzy, influencerzy. Jako konsumenci jesteśmy produktem tego systemu.
Twoja firma dzięki temu systemowi odniosła sukces.
Do momentu, w którym sobie uświadomiłam, jak to naprawdę wygląda i wtedy z niego wyszłam, bo stwierdziłam, że nie chcę grać w tę grę.
Jakie są teraz twoje związki z marką, którą współzakładałaś?
Cały wywiad TUTAJ
Areta Szpura
aktywistka, autorka książki „Jak uratować świat? Czyli co możesz zrobić dla planety”. W 2003 roku była jedną z współzałożycielek marki Local Heroes. W 2017 roku odeszła z firmy i zaangażowała się w działania proekologiczne, które można śledzić na Instagramie.
Jakub Bodziony
zastępca sekretarza redakcji „Kultury Liberalnej". Twitter: @bodzionykuba
Inne tematy w dziale Rozmaitości