Po tym, jak Grzegorz Sroczyński skrytykował na antenie radia TOK FM dwa teksty zamieszczone w „Newsweeku”, do stacji zadzwonił Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika, by dać odpór adwersarzowi. To, co powiedział Lis, a wcześniej Sroczyński, wiele mówi o stanie polskiego dziennikarstwa.
Pomijam fakt, że telefon Lisa siłą rzeczy wywołał skojarzenia z telefonami pewnego Tadeusza z Torunia, który również często dzwoni do radia, by dyscyplinować co bardziej niepokornych gości. Ważniejszy bowiem niż sama forma sporu jest jego przedmiot.
Kłótnia na antenie
Podczas poniedziałkowej rozmowy w TOK FM, Sroczyński surowo ocenił edytorial Tomasza Lisa opublikowany w najnowszym „Newsweeku” oraz nieco wcześniejszy „reportaż” na temat „nowych polskich turystów”, rzekomo beneficjentów programu 500+, którzy nad polskim morzem nie potrafią się zachować – śmiecą, przeklinają, upijają się na umór i wszelkiej maści substancjami zanieczyszczają okoliczne plaże.
Sroczyński zarzucił tekstowi nieuprawnione dzielenie Polaków na lepszych i gorszych oraz przedstawianie beneficjentów PiS-owskiego programu socjalnego, w domyśle wyborców tej partii, jako ludzi zwyczajnie głupich:
„Jest to bardzo niemądry tekst, nie o tym, że na plażach jest chamstwo, ale [o tym], że 500+ pojechało na wakacje i mamy chamstwo nad morzem. Takie stawianie sprawy, pomijając, że jest intelektualnie nieuczciwe, jest też bardzo szkodliwe, dlatego że powoduje w Polsce podziały, podgrzewa uprzedzenia społeczne, na przykład uprzedzenia wyższej klasy średniej do klas niższych”.
Zdaniem Sroczyńskiego to między innymi takie podziały popychają część Polaków w stronę Prawa i Sprawiedliwości. Podobnie oceniał Sroczyński najnowszy edytorial Lisa (nr 35/2016, 22–28 sierpnia 2016 r.), w którym redaktor naczelny „Newsweeka” dzieli polskie społeczeństwo na „contrasów”, czyli grupę konsekwentnie i bezwzględnie przeciwną wszelkim działaniom PiS-u, oraz „neutralsów”, czyli ludzi, którzy, choć władzy nie popierają, to „jej wrażliwość i potrzeby rozumieją”. W praktyce odmawiają więc krytykowania PiS-u zawsze i wszędzie, a to po to, by – zdaniem Lisa – zyskać dla siebie chwilowy „immunitet od propagandowego pałowania”. Krótko mówiąc, contrasi to wzór moralności, a neutralsi zwyczajni koniunkturaliści.
Sroczyński ten podział również skrytykował i słusznie, choć w obu przypadkach krytykował nie z tych powodów, co trzeba. Nie chodzi bowiem o to, że oba te teksty w sposób nieuprawniony dzielą Polaków, ale że są przykładem wyjątkowo słabego dziennikarstwa.
Zasłyszane anegdotki
Cały tekst na kulturaliberalna.pl
Łukasz Pawłowski
sekretarz redakcji i publicysta „Kultury Liberalnej”.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo