Kultura Liberalna Kultura Liberalna
76
BLOG

Polacy są spragnieni historii

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

„Polacy są spragnieni swojej historii, chcą ją zobaczyć; chcą, żeby ktoś im ją opowiedział na nowo i jest to dla nich ważniejsze niż wiwisekcje wszystkich wad narodowych”.

Łukasz Pawłowski: Czy pani zdaniem da się pogodzić polskie polityki pamięci? Tomasz Merta w esejach wydanych przez „Teologię Polityczną” pisał, że polskie pamięci – krytyczna i heroiczna – muszą ze sobą rozmawiać. Tej rozmowy nie ma. Dlaczego?

Magdalena Gawin: Historia krytyczna istnieje w każdym kraju. We Francji, w Anglii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych istnieją środowiska, które koncentrują się raczej na negatywnych stronach narodowej przeszłości. Na Zachodzie takimi bolesnymi problemami są kolonializm, rasizm, ucisk kobiet, kwestie nierówności etc. Istnienie historii krytycznej to rzecz naturalna, problem leży w proporcjach, które umożliwiają postulowany przez Tomka Mertę dialog. W Polsce, zwłaszcza w latach 90., nie istniała równowaga sił – historia krytyczna była nurtem absolutnie dominującym. Ponadto jej słabością jest brak umiejętności mitologizacji pewnych wątków historii narodowej. Kiedy mówię o „mitologizacji”, nie mam na myśli przekłamań, ale raczej kreowanie narracji oddziałujących na zbiorową wyobraźnię.

I choć ten rodzaj historii wciąż dominuje na uniwersytetach i w ośrodkach naukowych, w życiu politycznym jego obecność wyraźnie maleje. Byłam niedawno na pogrzebie płk. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Zobaczyłam tłum zwykłych ludzi – młodych i starych, dzieci z biało-czerwonymi chorągiewkami. Ludzie byli wzruszeni. Miałam wrażenie, że Polacy są spragnieni swojej historii, chcą ją zobaczyć, chcą, żeby ktoś im ją opowiedział na nowo i jest to dla nich ważniejsze niż wiwisekcje wszystkich wad narodowych.

Skoro już mówimy o „Łupaszce” i w ogóle o „żołnierzach wyklętych” – czy nie sądzi pani, że przedstawianie ich jako homogenicznej i heroicznej grupy, mimo że byli tam ludzie o różnych poglądach, nie doprowadzi nas do fałszywych sporów na ich temat? Będziemy zastanawiać się, czy byli dobrzy, czy źli, porządni czy nieporządni, a w rzeczywistości to grupa tak zróżnicowana, że nie da się zastosować jednej, prostej miary. Nie można porównywać rotmistrza Pileckiego z „Burym”!

Proszę pana, historia w ogóle jest skomplikowana. Mity historyczne, wielkie narracje siłą rzeczy dążą do syntezy kosztem szczegółów. To jest normalne i oczywiste nie tylko w przypadku żołnierzy wyklętych, ale każdego problemu z przeszłości. W historii „żołnierzy niezłomnych” uderza mnie przede wszystkim fakt, że tak długo ich historie były nieznane i zepchnięte na margines. Przecież od 1989 r. minęło tyle lat. Ile czasu musi jeszcze upłynąć, żeby opowiedzieć ich historie, ekshumować ich szczątki i godnie pochować?

Ustrój komunistyczny na trwałe usunął pewne obszary rzeczywistości. Wyobraźmy sobie, że historia potoczyła się inaczej – gdyby gen. Anders przyjechał na białym koniu i powstała wolna i demokratyczna Polska. Wtedy o „Łupaszce” opowiadałby, może w asyście samego „Łupaszki”, jeden z największych polskich historyków – Paweł Jasienica, żołnierz z jego oddziału. Ja sama o Józefie Kurasiu „Ogniu” dowiedziałam się wielu nieznanych mi przedtem rzeczy w połowie lat 90. od ks. Tischnera. Dla niego „Ogień” był wielką legendą. Pan twierdzi, że spory o „wyklętych” są jałowe. Dla mnie fakt, że w ogóle się toczą, jest czymś dobrym – pod warunkiem, że obie strony starają się wsłuchać w argumenty.

Nie chodzi o to, żeby nie rozmawiać, ale o to, jak się to robi. Prezydent Duda powiedział podczas pogrzebu „Łupaszki”, że był to człowiek, który zachował się „porządnie”. Ale przecież 99 proc. społeczeństwa nie poszło walczyć do lasu. Czy to znaczy, że wszyscy oni nie zachowali się „porządnie”? To język, który tylko wzmacnia podziały społeczne.

Nie. Jeżeli prezydent Duda twierdzi, że „Łupaszka” „zachował się porządnie”, to nie mówi nic o tym, kto się zachował źle. Ja sama nie wiem, czy po 1944 r. wybrałabym taką drogę…

Większość społeczeństwa próbowała jakoś ułożyć sobie życie w nowym ustroju.

Tak, to prawda, ale trzeba też wyraźnie powiedzieć, że znakomita większość Polaków nie akceptowała komunizmu i narzuconej Polsce podległości wobec Moskwy. Dowodem na to były sfałszowane wybory i referendum. Większość stawiała bierny opór, mniejszość wybierała walkę. „Anoda” chciał studiować architekturę, a i tak dopadło go UB. Pilecki też nie poszedł do lasu. Czy to znaczy, że „chciał sobie ułożyć życie w nowym ustroju”? A może większość Polaków chciała sobie ułożyć życie pomimo ustroju, którego nie chciała?

Większość ludzi była śmiertelnie zmęczona okupacją niemiecką – łapankami, obozami koncentracyjnymi, przymusowymi kontyngentami, śmiercią, która spadała każdego dnia i z byle powodu albo bez powodu. Niemcom udało się uśmiercić grubo ponad 2,5 mln etnicznych Polaków i to w niespełna 5 lat.

Poza tym heroizm i bohaterstwo są dane stosunkowo niedużej grupie ludzi. Większość z nas, jak sądzę, zajęłaby postawy przystosowawcze. Były jednak osoby, które tego nie zrobiły – i warto pamiętać dlaczego. W tym ich oporze było coś rozpaczliwego – przecież ta walka nie miała żadnej szansy powodzenia. Politycznie zostali zupełnie sami.

Z drugiej strony „żołnierze wyklęci” nie mieli za sobą tego, co chociażby powstańcy warszawscy, czyli autorytetu państwa podziemnego, Armii Krajowej. To była zupełnie inna walka.

Jednak po rozwiązaniu AK powstało Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”. Wiele osób myślało, że wojna po prostu nie może się tak skończyć, że to zwyczajnie niemożliwe. Dziś wiemy, jak potoczyła się historia, ale oni tego nie wiedzieli. Nie wiem, czy bym tak postąpiła, ale nie mogę odmówić szacunku tym ludziom.

I znów – jakim ludziom? Już teraz widzimy, że pamięć o nich wygląda inaczej na poziomie władzy centralnej, a inaczej we wspólnotach lokalnych. Doskonałym tego przykładem był skandal, który wybuchł, gdy prezydent Duda objął patronatem współorganizowany przez ONR ku czci żołnierzy wyklętych marsz w Hajnówce, w tym m.in. „Burego”. Okazało się nagle, że pamięć lokalna jest zupełnie inna niż pamięć państwowa, która mówi, że „żołnierze wyklęci” byli bohaterami, bo dla mieszkańców Podlasia Romuald Rajs „Bury” to zbrodniarz. Czy jest to jakaś wpadka, czy ta sytuacja pokazuje poważniejszy problem z oficjalną narracją?

Cały wywiad TUTAJ

Magdalena Gawin

doktor historii, eseistka. Od 2015 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz generalny konserwator zabytków.

Łukasz Pawłowski

sekretarz redakcji i publicysta „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka