Kultura Liberalna Kultura Liberalna
360
BLOG

W oczekiwaniu na zadymę, czyli Święto Niepodległości

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 2

Po 1989 r. zastanawiano się, czy wybór 11 listopada na Święto Niepodległości nie był błędem. Pytano, czy ta pora roku nie jest po prostu w naszej szerokości geograficznej zbyt chłodna na świętowanie w sferze publicznej. Podsuwano pomysł wyróżnienia dnia związanego z bliższym nam porzucaniem komunizmu, np. 4 czerwca. Jednakże to nie chłód może wiele osób powstrzymać w najbliższy poniedziałek przed obchodami Święta Niepodległości, szczególnie w Warszawie. Przeciwnie: uczyni to temperatura polskiego podziału, bliska 100 stopni Celsjusza.

W ubiegłym roku pisaliśmy o „pamięci i zadymie”. Nic nie wskazuje, by w tym roku miało być inaczej. Radykałowie doskonale zrozumieli sposób działania polskich mass mediów głównego nurtu. Zrobią wszystko, aby znaleźć się w centrum zainteresowania.

Nie zmienia to faktu, że przedstawiciele istniejących do niedawna na marginesie życia politycznego organizacji bez trudności występują w najlepszym czasie antenowym ogólnopolskich telewizji. Ogłaszają beztrosko powołanie do życia paramilitarnych organizacji i odwołują się do przedwojennych tradycji polskiego nacjonalizmu. Wystarczy – zresztą jak Front Narodowy we Francji – odjąć przedwojenny antysemityzm z ideologicznego dziedzictwa, a wszystko ma wydawać się w porządku.

Tuż przed 11 listopada warto pytać o politykę historyczną w naszym kraju, tak często podnoszoną w sporze o radykalizmy i ideologię nacjonalistyczną. Wyobrażenia przeszłości, zbiorowe marzenia i nadzieje mają ogromne znaczenie społeczne. Wpływają niebagatelnie na całokształt życia społecznego, także liberalnego. Ale czy do każdej tradycji powinniśmy się odwoływać? Czy zapominamy o uczeniu się na błędach dwudziestolecia międzywojennego? I czy z punktu widzenia liberalizmu polityka historyczna ma w ogóle rację bytu?

Na to pytanie odpowiadają dziś Andrzej Szahaj i Agata Bielik-Robson. Szahaj jest skłonny twierdzić, że liberalizm nie wyklucza polityki historycznej, a mądre myślenie liberałów wymaga rozsądnego wyboru z tradycji i historii tych elementów, które mogą mieć budujące znaczenie dla przyszłości. Z kolei Bielik-Robson w rozmowie z Jakubem Krzeskimo polityce historycznej wypowiada się przede wszystkim podejrzliwie. Twierdzi, że jest ona zupełnie wbrew liberalizmowi, ze swojej definicji opartemu na myśleniu o jednostce, a nie abstrakcyjnie definiowanej grupie narodowej.

Jednak czy państwo liberalne jako zestaw reguł dotyczących wolności jednostki, doprowadzone do ostatecznej konsekwencji, nie byłoby tylko pustą utopią? Tak przynajmniej pisał Leszek Kołakowski, przyznając, że ten rodzaj państwa zawsze musi być uzupełniany elementami wspólnotowymi – choćby powszechną edukacją. Politykę historyczną, rozumianą jako głęboki, ale cywilizowany, spór o przeszłość między różnymi stronnictwami, można byłoby z tego punktu widzenia traktować jako specyficzne uzupełnienie liberalizmu. Racjonalnie rzecz biorąc, stabilność osiągnięta dzięki zjednoczeniu wspólnoty lub produktywnemu sporowi w jej obrębie, jest lepsza niż wrogość.

Problem jednak w tym – i zasadnicze wyzwanie – aby spór ten rzeczywiście nosił znamiona produktywności. Łukasz Bertram i Tomasz Sawczuk z „Kultury Liberalnej” pytają zatem o to, czy liberałowie powinni podejmować dyskusję z osobami, które głoszą poglądy antysemickie, antyromskie lub ksenofobiczne, wykraczające poza racjonalny konsensus liberalnie rozumianej debaty publicznej. Bertram odpowiada w duchu Millowskim: spychanie skrajnych poglądów na margines debaty, niepozwalanie na ich logiczne obalenie, traktowanie ze wzruszeniem ramion, może prowadzić do ich akumulacji i radykalizacji. Odpowiedź Sawczuka to wezwanie do działania w duchu liberalnej polityki: korzystania z konstytucji RP, która wartości liberalno-demokratyczne chroni, a także z tych tradycji niepodległościowych, które mogą wspierać nastawienie pro wolnościowe.

Na koniec dodajmy jeszcze jedną kwestię. W badaniach Johna R. Hibbinga, autora głośnej ostatnio książki „Predisposed” o głębokich źródłach postaw liberalnych i konserwatywnych, zagadkowe pozostaje jedno. Respondenci, których dzięki swoim ankietom rozpoznawał jako osoby liberalne, tolerancyjne wobec innych narodowości, ras, przekonań religijnych, orientacji seksualnych, itd., okazywali się wyjątkowo zamknięci i nietolerancyjni, gdy przychodziło do oceny osób o przekonaniach bardziej konserwatywnych. Dlaczego tak było, pozostawało dla niego zagadką – zaznaczał jednak wyraźnie, że wytłumaczeniem nie jest przemoc stosowana przez grupy radykalne, bardziej konserwatywna część społeczeństwa jest bowiem przecież bardzo zróżnicowana i radykałowie stanowią tylko jej odłam. Wygląda więc na to, że czas, by liberałowie poznali także samych siebie. I nie pozostawiali inicjatywy radykałom.

Wszystkie teksty na www.kulturaliberalna.pl

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka