Potępić należy tych, dla których Kościół to instytucja korporacyjna, za wszelką cenę broniąca się przed atakami z zewnątrz i chroniąca swoich pracowników. Kościołem są też ofiary księży. Księży, którzy Kościół hańbią. Papież Franciszek, nie odstępując ani na chwilę od tego, co jest depozytem wiary Kościoła w sprawach doczesnych, pokazuje nam drogę.
Pisanie tego tekstu nie przychodzi mi łatwo z jednego, zasadniczego powodu. Poważne teksty o niezwykle poważnych tematach należy pisać z nutą obiektywizmu i z nadzieją na przyszłość. Wydarzenia ostatnich dni nie pozwalają mi na całkowite zastosowanie się do pierwszego kryterium i odbierają podstawy do wiary w drugie. Debata, która przetacza się przez Polskę przez ostatnich kilka tygodni, nie musiała się zdarzyć – można było się przed nią zabezpieczyć, analizowane problemy rozwiązując wcześniej. Tak się jednak nie stało, co dowodzi jedynie tego, że nikt niczego się nie uczy.
Po pierwsze – problem Kościoła
Niektórzy powiedzą być może, że atakuję Kościół. To nieprawda. Zależy mi tylko na tym, by Kościół – za którym na tych ziemiach stoi tysiącletnia tradycja i w którym przyjąłem sakramenty – trwał nadal, cieszył się autorytetem i przekazywał ponadczasowe wartości prymasa Wyszyńskiego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki i wielu innych nauczycieli walki z totalitaryzmem. Nie zrobi tego jednak Kościół podatny na ataki, bo słaby najsłabszą i najtrudniejszą z cech ludzkich – seksualnością.
Czasy się zmieniają, do seminariów przychodzą kolejne, nowe pokolenia księży. Wielu z nich to młodzi i niedoświadczeni mężczyźni. Ich wiedza na temat własnej seksualności i życia intymnego kształtuje się w zamkniętym środowisku seminarium, w ciemności i ukryciu. W połączeniu z władzą, jaką w katolickim społeczeństwie daje pozycja kapłana, jest to mieszanka piorunująca. Nie jesteśmy wszak aniołami i nie są nimi też księża.
Był czas, by coś zmienić. Czyż nie ma katolickich psychologów? Czy teologia i homiletyka to jedyne przedmioty godne uwagi w programie seminaryjnego nauczania? Czy może być autorytetem moralnym ksiądz, który nie jest przygotowany do radzenia sobie ze swoim wnętrzem? Czy o przestępstwach pedofilskich dowiedzieliśmy się dopiero teraz? Czyż media nie nagłaśniają tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Austrii, Niemczech już od kilkunastu lat? Skandale zdarzały się także w Polsce, lecz nie radzili sobie z nimi nawet rządcy tak światłych archidiecezji jak lubelska czy przemyska. Zbyt wiele było przykładów wybaczenia, odpuszczenia, zamiatania pod dywan, udawania, że nic się nie dzieje.
Drodzy fałszywi obrońcy Kościoła! Za często stawiacie się w roli obrońców oblężonej twierdzy. Mówicie – Kościół jest atakowany, musimy się bronić. To kłamstwa! Czyż nie zdajecie sobie sprawy z tego, że stajecie po stronie zła? Przecież Kościół to społeczność, a nie organizacja. Kościołem są ofiary tych, którzy złamali przysięgi składane podczas święceń. W interesie Kościoła leży oczyszczenie go z tych, którzy go niszczą. Każdy ksiądz, który dopuszcza się takich przestępstw, jest zbrodniarzem i przeciwnikiem wiary katolickiej. Powiecie może – to chrześcijanin i należy mu wybaczać. Odpowiem – wybaczyć można każdemu, kto szczerze żałuje za grzechy, poprawi się i zadośćuczyni swojej ofierze. A przecież w wielu wypadkach i tego zabrakło! Było tylko uporczywe trwanie w złym uczynku.
Ofiara zła jest ofiarą i koniec. Potępić należy tych, dla których Kościół to instytucja korporacyjna, za wszelką cenę broniąca się przed atakami z zewnątrz i chroniąca swoich pracowników. Kościołem są też ofiary księży. Księży, którzy Kościół hańbią. Papież Franciszek, nie odstępując ani na chwilę od tego, co jest depozytem wiary Kościoła w sprawach doczesnych, pokazuje nam drogę. Zdecydowana interwencja w sprawie arcybiskupa Wesołowskiego mówi, jak należy postępować.
Po drugie – nie tylko Kościół
Pedofilia to jedna z najgorszych zbrodni, jakie zna ludzkość – między innymi dlatego, że tak trudno sobie z nią radzić, podobnie jak z innymi przestępstwami związanymi z ludzką seksualnością.
Jako pracownik naukowy katolickiej uczelni przywykłem do zarzutów o zbyt przychylne nastawienie do Kościoła. Nie jest jednak żadnym usprawiedliwianiem zła uczciwe przypomnienie, że Kościół i księża nie są demoniczną zgrają zajmującą się wyłącznie krzywdzeniem dzieci. Współczesne badania nie stawiają księży na pierwszym miejscu zawodów odpowiedzialnych za takie zachowania. Pedofilów możemy znaleźć wszędzie – wśród prawicowych i lewicowych polityków, w gildiach artystów, w porządnych rodzinach, w szkole i na uniwersytecie.
Z roku na rok mówi się o tym coraz więcej. Pedofilia, ale nie tylko ona – także gwałt – muszą stać się przedmiotem ogólnospołecznego potępienia. Ciągle zbyt wiele jest miejsc, gdzie stygmatyzuje się ofiary, a nie katów. Dojrzałe społeczeństwa Zachodu wciąż czeka rachunek sumienia – zbyt wielu z nas przymyka oczy, zbyt wielu z nas postępuje podobnie, korzystając z domów publicznych na Dalekim Wschodzie lub ignorując seksualizację dzieci, jakiej na naszych oczach dokonuje kultura masowa.
Ostatnia szansa
Kościół instytucjonalny nie stroni od nauki i prób przekazania zasad moralnych społeczeństwu. Aby jednak swoją pozycję nauczyciela zachować, musi dokonać radykalnego oczyszczenia z ludzi, którzy sprzeciwiają się jego zasadom. Tylko tak podtrzyma swój autorytet. Oczyszczenia społeczeństwa ze zła musimy dokonywać jednak także i my – nie tylko przy okazji kolejnych tragedii, ale na co dzień, zawsze. Im szybciej, tym lepiej.
* Łukasz Jasina, członek redakcji „Kultury Liberalnej”, pracownik naukowy KUL, historyk i publicysta.
Więcej artykułów na www.kulturaliberalna.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo