Kultura Liberalna Kultura Liberalna
937
BLOG

Pęknięty świat katolika

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 43

 Utrata zaufania oznacza, że prestiż Kościoła w coraz większym stopniu opierać się musi na innych fundamentach. W przypadku Kościoła polskiego tym fundamentem jest… strach. To właśnie utratą autorytetu tłumaczyć należy rosnącą łatwość, z którą z zasady łagodna instytucja, tak łatwo wydaje dziś wyroki skazujące na ludzi nieakceptujących jej zaleceń. Gdy traci się grunt pod jedną z nóg, tym silniej dociska się drugą.

Kryzys wywołany oskarżeniami o pedofilię po raz kolejny ujawnia podziały w polskim Kościele. Część hierarchów dostrzega konieczność „głębokiej refleksji”, przeprasza ofiary, mówi o potrzebie zadośćuczynienia. Inni odmawiają komentarza lub uchylają się od odpowiedzi, uznając tego rodzaju sprawy za wewnętrzne problemy Kościoła. Nie pierwszy raz instytucja będąca przez całe dekady Polski Ludowej jedną z niewielu przestrzeni swobodnego dialogu pokazuje, że traci zdolność komunikacji z otoczeniem.

To poważny problem nawet dla tak doświadczonej organizacji jak Kościół katolicki. Zasłaniający się tysiącem lat historii, w czasie których stawiano czoła wielu poważnym wyzwaniom, polski Kościół usprawiedliwia niechęć do dostrzeżenia zmian, jakich dziś – znacznie szybciej niż przed wiekami – dokonuje w naszym życiu permanentna rewolucja technologiczna. Polscy hierarchowie najwyraźniej wciąż wierzą, że dla większości wiernych ich kazania i dekrety pozostają głównym, jeśli nie jedynym, źródłem informacji. To mit.

W epoce szybkiego rozwoju nowych mediów, łatwego przekazu treści, wszędobylskich kamer i urządzeń nagrywających wszystkie wypowiedzi w tak dramatycznych sprawach jak podejrzenia księży o pedofilię, wszystko jest natychmiast poddawane analizie, a wszelkie niejasności natychmiast wychwytywane. Polski katolik coraz częściej dostrzega niespójność wysyłanych przez Kościół komunikatów, a z ich pogodzeniem radzić musi sobie sam.

Co ma myśleć wierny, którego na co dzień przekonuje się o boskim powołaniu kapłanów będących wszak namiestnikami Boga na ziemi, a jednocześnie – w czasie takich kryzysów jak obecny – tłumaczy mu się, że są oni tylko ludźmi, podatnymi na pokusy i błędy? Co ma myśleć, kiedy od rzecznika zgromadzenia michalitów słyszy, że ten nie wie, gdzie przebywa oskarżany o pedofilię zakonnik, by chwilę później z kilku źródeł otrzymać informację, że poszukiwanego przez Interpol księdza widziano ledwie miesiąc temu w rodzinnej parafii i że być może przebywa tam do tej pory? Jak ten sam człowiek ma uwierzyć w słowa biskupa Pieronka zapewniającego, że jest mu przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ale jednocześnie dobitnie stwierdzającego, że na ewentualną pomoc materialną ofiary księży liczyć nie mogą. I to wyłącznie dlatego, że polskie prawo takiej pomocy wyraźnie nie nakazuje. „W Stanach Zjednoczonych owszem, dlatego, że tam mają taki system – mówił bp Pieronek. – System finansowy jest taki, że obciąża diecezje (…). Myśmy na takie błędne koło nie poszli”. Czy pomoc ofiarom powinna być uzależniona wyłącznie od nakazów prawa, czy także od poczucia odpowiedzialności za popełnione przestępstwa?

Jak katolik ma zaakceptować oświadczenie Prymasa Polski, zgodnie z którym polski Kościół nie będzie odpowiadał za krzywdy wyrządzone przez jego ludzi, gdy od hierarchów nie raz się słyszy, że krytyka tego lub innego księdza w innych sprawach jest atakiem na cały Kościół? Wreszcie, jak ma się zachować wierny, kiedy na ekranie telewizora widzi, jak ksiądz należący do kurii, której problem pedofilii dotyczy, pytany o takie przypadki odpowiada dziennikarzowi lekkim tonem „przystojny pan jest, ale [my] nic nie mówimy”.

Ten informacyjny bałagan podważa zaufanie do instytucji, która jeszcze niedawno wydawała się monolitem. Utrata zaufania oznacza z kolei, że prestiż Kościoła w coraz większym stopniu opierać się musi na innych fundamentach. W przypadku Kościoła polskiego tym fundamentem jest… strach: strach przed samotnością w obliczu śmierci, przed potępieniem (zarówno tym wiecznym, jak i całkiem doczesnym, wygłaszanym z ambony); strach przed sprzeniewierzeniem się tradycji, przed zagubieniem ważnej części własnej tożsamości. To właśnie utratą autorytetu tłumaczyć należy rosnącą łatwość, z którą z zasady łagodna instytucja tak łatwo wydaje dziś wyroki skazujące na ludzi nieakceptujących jej zaleceń. Gdy traci się grunt pod jedną z nóg, tym silniej dociska się drugą.

Na gorzką ironię zakrawa fakt, że dzieje się to w czasie pontyfikatu papieża, który chce prowadzić Kościół w dokładnie przeciwną stronę. Zamiast bezwzględnego przywiązania do tradycyjnej interpretacji doktryny nawołuje do zrozumienia zmieniającego się świata; zamiast ferowania potępiających sądów proponuje dialog; zamiast podtrzymywania mitów o nieomylności kleru przyznaje się do błędów; zamiast odcinania się od wiernych dąży do ich akceptacji takimi, jakimi są, by samemu być przez nich akceptowanym. Oto kolejna sprzeczność, z którą zmierzyć się muszą polscy katolicy – na czele Kościoła stoi kapłan, który, gdyby przyszło mu pełnić posługę w Polsce, już dawno zostałby ukarany zakazem wypowiedzi.

Taka sytuacja jest na dłuższą metę nie do utrzymania. Polski Kościół przez lata był instytucją walczącą o demokratyzację społeczeństwa. Czas najwyższy, by teraz to społeczeństwo pomogło zdemokratyzować Kościół.

* Łukasz Pawłowski, sekretarz redakcji i felietonista „Kultury Liberalnej”, doktorant w Instytucie Socjologii UW.

Więcej artykułów na www.kulturaliberalna.pl

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka