W wielu relacjach z pierwszego okresu po katastrofie są ziarenka prawdy. Trzeba je tylko odszukać.
Łatwo można było domysleć się, że skoro antena NDB nie została uszkodzona, to nie działał nadajnik. Radiolatarnia nie wysyłała w eter sygnałów, a odbiorniki go nie odbierały i tak powstała bajka o uszkodzonej antenie.
Dużo o tym myślałem i przychodziło mi do głowy takie rozwiązanie, ale podobno na lotnisku w Smoleńsku wszystko grało. A przecież przyjaźń polsko-rosyjska przede wszystkim! Jak w takim razie pytać, czy na pewno grało? Z mety można dostać łatkę rusofoba.
Skoro bliższa radiolatarnia była uszkodzona, to jakim przyrządem nawigacyjnym posługiwał się nawigator? Czy nie GPS-em?
Nigdy nie zabraknie ludzi, którzy twierdzą, że odkryli ostateczną prawdę, uniwersalne rozwiązanie dla wszelkich ludzkich bolączek oraz niezawodny sposób organizacji społeczeństwa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka