W sprawach niecierpiących zwłoki jak ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci brak realnych działań skutkuje śmiercią konkretnych osób. I nic już ich do życia nie przywróci, ani nie zdejmie z sumienia odpowiedzialności za to. Tymczasem polski rząd przekonuje lewicowo-liberalne media, że uchwalona przez SLD ustawa ma się dobrze i nikt nie poniósł kary nawet za przestępstwa, których nie ma w tzw. wyjątkach aborcyjnych.
W reakcji na doniesienia TVN i „Gazety Wyborczej” ministerstwo sprawiedliwości zaczęło się tłumaczyć, że uchwalona w 1997 roku przez koalicję SLD-UP wersja ustawy „aborcyjnej”, podpisana przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, obowiązuje bez żadnych zmian i ministerstwo nie zamierza takiego stanu rzeczy zmieniać. Co więcej - kontynuując uspokajanie lewicowo-liberalnych mediów - kierowane przez lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobrę ministerstwo podkreśliło, że na mocy tych przepisów, przez ponad 20 lat ich obowiązywania nikogo nie skazano. Nie rozumiem tylko jednego - dlaczego tak ogromny sukces kolejnych rządów dotychczas przechodził bez echa?
Czy lewicowo-liberalne media będą się czuć uspokojone? Śmiem wątpić. Dla nich, niezależnie od tego, czy rząd PiS prowadziłby politykę prawicową, centrową czy lewicową, zawsze jest skrajnie prawicowy, faszystowski czy populistyczny. Rzeczywistość nie ma tu żadnego znaczenia. Czy wobec tego rząd nie powinien po prostu robić swoje i skoro i tak jest krzyk, że rzekomo dąży do rozszerzenia ochrony życia, albo wypowiedzenia genderowej konwencji stambulskiej, co jest obrzydliwym kłamstwem, bo nie dąży, ale skoro i tak jest krzyk, to nie powinien po prostu robić tych rzeczy, które są podstawowymi obowiązkami politycznymi, wynikającymi z dobra wspólnego? Krzyk byłby taki sam, ale efekty realne - skuteczna ochrona prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci czy rodziny przed atakami lewackich ideologii. Tak, powinien, ale nie robi i nie będzie robił.
Są też inne opinie, jak ta Marcina Jakóbczyka, obecnie radnego PiS i asystenta społecznego posła Przemysława Czarnka. Wcześniej, obaj zresztą wymienieni, byli w jakiś sposób związani z Prawicą Marka Jurka. Zamieścił swój komentarz pod moim wpisem twitterowym o następującej treści: „@MS_GOV_PL zapewnia TVN i Gazetę Wyborczą, że uchwalone w 1997 r. przez koalicję SLD-PSL, a podpisane przez prezydenta Kwaśniewskiego prawo aborcyjne nie będzie zmieniane. Chwalą się też, że do tej pory nikt nie został skazany. A teraz wszyscy prawi głosujcie na @AndrzejDuda!”. Jaka była odpowiedź radnego Jakóbczyka? A taka: „Racja. Rafał Trzaskowski nadzieją nienarodzonych i tarczą przed zalewem ideologii LGBT. Paweł zacznij patrzeć realnie.” Ciekawostką jest fakt, że w moim wpisie ani słowem nie był wspomniany Rafał Trzaskowski, o którym zresztą mam zdanie negatywne. W dalszej dyskusji radny Jakóbczyk dodał także: „Możesz w nieskończoność stać i wyłącznie krytykować co jest nie tak lub małymi kroczkami w każdej strefie popychać kraj do przodu.”
Uważam, że sprawy ochrony życia nie załatwi się jednym ruchem. Nie znaczy to jednak, żeby odwlekać ogarnięcie ochroną prawną pozostałych, obecnie niechronionych osób. To sprawa życia i śmierci i tutaj trzeba szybkich ruchów. Natomiast nie wystarczy wprowadzić prawa. Trzeba jeszcze pilnować jego egzekwowania, otaczać jak największym wsparciem matkę i dziecko. Trzeba to robić krok po kroku, a może nawet kroczek po kroczku. Są jednak pewne warunki. Po pierwsze trzeba iść we właściwym kierunku. Mam poważne wątpliwości, żeby podejście rządu do tej sprawy prowadziło nas we właściwym kierunku. Po drugie trzeba iść systematycznie. Nawet jeśli powoli, to bez zatrzymywania się, czekania na lepszy moment. Radny Jakóbczyk napisał mi: „Już niedługo zobaczysz krok w dobrym kierunku na tej niwie.” Jeden krok w dobrym kierunku po wielu krokach w złym. W taki sposób nigdzie nie dojdziemy, raczej zabłądzimy. Pomijam już fakt, że radni miejscy z reguły nie mają żadnego wpływu na, ani szerszego rozeznania o działaniach władz na szczeblu centralnym.
Czy nie trzeba przekonywać społeczeństwo do prawa do życia? Tak, trzeba przekonywać. Nawet, jeśli uznamy, że obecne poparcie społeczne jest wystarczające, to nie możemy zapominać, że przeciwnicy prawa do życia nie ustają w przekonywaniu do swojej opinii. Czy rząd PiS przekonuje społeczeństwo do prawa do życia? Już prędzej do tego, że można pogodzić deklarowany katolicyzm i bierność wobec prawa do życia, jak również innych elementów katolickiej nauki społecznej. Albo do tego, że prawo do życia jest tematem co najmniej niewygodnym, a może nawet niebezpiecznym dla rządu i nie powinno się go podejmować. Trzeba też przypomnieć, że prawo samo w sobie ma funkcję wychowawczą. Tak jak w 1993 roku podejście Polaków do prawa „aborcyjnego” w obecnym kształcie było niejednoznaczne, a przynajmniej tak to przedstawiały sondaże, tak po jego uchwaleniu, poparcie dla obowiązującego prawa zaczęło rosnąć. Brak wprowadzania reformy w zakresie ochrony życia opóźnia nadejście pozytywnych efektów społecznych funkcji wychowawczej prawa.
Czy wystarczy przegłosować odpowiednie przepisy i sprawa ochrony życia w Polsce będzie załatwiona? Nie, nie wystarczy. Trzeba też prawo egzekwować i to nie dopiero za jakiś czas to, które będzie, ale już to, które jest. Nie chodzi o uspokojenie sumienia stwierdzeniem, że prawo do życia zostało wpisane do przepisów, ale o to, żeby to prawo stało się faktem. Żadne prawo, gdy państwo nie wkłada wysiłku w jego egzekwowanie, nie jest poważnie traktowane przez swoich obywateli. W lutym 2017 roku, w deklaracji „Wobec rewolucji przeciw życiu i rodzinie” Narodowa Rada Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego wyraziła „głęboki żal, że mimo naszych próśb od wielu tygodni nie doszło do spotkania
przedstawicieli Narodowej Rady ChKS z ministrem sprawiedliwości – prokuratorem generalnym,
na którym to spotkaniu chcieliśmy uzyskać informacje o stanie walki z przestępczością aborcyjną
w Polsce i o zmianach w tym zakresie po zmianie rządu i przywróceniu społecznej
odpowiedzialności prokuratury”. Po ponad trzech latach nic mi nie wiadomo, aby do takiego spotkania doszło.
Nie wystarczy też ruszyć całej wielkiej machiny organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Potrzeba otoczyć matki i ich dzieci szerokim i wszechstronnym wsparciem. Tak psychologicznym, duchowym, medycznym, jak i finansowym. Czy rząd PiS czyni kroki w tę stronę? Kroczki. W każdym razie co najmniej jeden kroczek - program „Za życiem”. Ale jest to, łagodnie ujmując, dalece niewystarczające. Nie można się też doczekać realizacji wyroku TK ws. opiekunów dorosłych opiekunów niepełnosprawnych. Mówimy przecież o ochronie życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, a nie od poczęcia do narodzenia. To działacze lewicowi wyśmiewają pro-liferów twierdząc, że zależy im tylko na ludziach przed narodzeniem. Działania rządu ten stereotyp utrwalają. Bierność państwa próbują jakoś nadrabiać organizacje pozarządowe jak np. Fundacja Małych Stópek czy hospicja perinatalne.
Ochrona życia ludzkiego od poczęcia od naturalnej śmierci to ani nie jest jedyna ważna sprawa, ani nie jest jedyna, w której kolejne rządy zawodzą. Jest jednak kwestią fundamentalną. Jeśli ktoś nie będzie mógł skorzystać z prawa do życia, na nic mu będzie potrzebne prawo własności, proste i niskie podatki czy wolny rynek. Jest też sprawą niecierpiącą zwłoki. Można odłożyć o rok albo dwa walkę z zadłużeniem budżetowym, choć nie ma gwarancji, że nie odbije się to negatywnie na kondycji państwa. Jednak kondycję budżetu można stopniowo poprawiać w kolejnych latach, osób zamordowanych w wyniku procederu tzw. aborcji nie przywróci do życia nawet najlepsza ustawa, najpoważniejszy polityk, najmocniejszy rząd.
Politolog z Lubelszczyzny. Członek Zarządu Stowarzyszenia „Wiara i Czyn”. Sekretarz redakcji portalu MediaNarodowe.com. pawelkubala.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka