I znów w trasie, choć nie aż tak daleko. Tym razem wybraliśmy się na Pola Lednickie, gdzie w sobotę odbyła się Lednica Motocyklistów. Punktem startowym dla nas było znów Mogilno. Pogoda jak pogoda, trochę chmur, trochę wiatru, ale słońce oświetlało nam drogę. Moja była nieco dłuższa, bo miała ponad 400 km.
Samo Mogilno się nie zmieniło, choć skład osobowy nieco się zmienił. Dobre miejsce na przyjazd i odpoczynek. Finalnie było nas czterech.
Sobota była dość wietrzna, ale im bardziej mijał czas, tym bardziej się robiło słonecznie. Jako, że naszym głównym powołaniem jako Jazdy Ducha jest służba liturgiczna, to i ją pełniliśmy. Msza Św. zaczęła się o 12 pod rybą. Samych motocyklistów było ok. 300, a motocykli ok. 200.
Po Mszy Św. nastąpił przejazd przez bramę - Rybę. Zajęło to trochę czasu, bo i motocykli sporo i drogą tez wąska. Nie mniej sam też przejechałem... dwa razy:)
O godzinie 14 nadszedł czas na jedzenie i na odpoczynek. Choćby ze względu na wiatr był to bardzo dobry pomysł.
O godzinie 15 zaczęła się zaś Droga Krzyżowa. Ludzi było już nieco mniej, ale widać było, że ci, którzy zostali, chcieli na niej być.
Pomiędzy stacjami nieśliśmy krzyż. Po raz, po dwa razy. Głównie mężczyźni, ale tez dołączały się do tego również kobiety. Nieśli krzyż również kapłani.
Po zakończeniu Drogi Krzyżowej nastąpiło błogosławieństwo motocyklistów i rozesłanie do domów.
Mimo, że jeździmy obok, to trudno było dostać się nam do Trzemeszna. Albo się nam spieszyło albo brakowało czasu albo jeszcze inne rzeczy stawały na drodze. Tym razem się udało, tym razem dotarliśmy na miejsce. Celem była Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Michała Archanioła.
Zbudowana została na planie krzyża, gdzie w jego centrum znajduje się rotunda. Z rotundy też wychodzą przekątne do nawy głównej i transeptu, w których znajdują się kaplice.
A nad głową oculus.
Niedziela, dzień Zbawiciela. Powrót do domu, może to był ostatni tak ciepły dzień w tym roku. Nie mniej pięknie było.
Bogu niech będą dzięki!
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo