Jak to zwykle bywa plany planami, a życie swoje. Plan był taki, aby przejechać na trasie miejsc odpoczynku i posługi Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Miała to być Stryszawa (Siwcówka), Ludźmierz oraz Bachledówka. To wszystko w sobotę. W niedzielę zaś miał być wyjazd do Kalwarii Zebrzydowskiej. Z tego co wyszło napiszę po kolei.
Wpierw spotkaliśmy się w Częstochowie, gdzie punktem najważniejszym był Apel Jasnogórski w Kaplicy Cudownego Obrazu.
Apel był pod przewodnictwem arcybiskupa Wacława Depo. A po nim miałem tez możliwość poznania go.
Główna część przejazdów była zaplanowana na sobotę. Ropoczęliśmy od Mszy Św o 7:30, którą tej przewodniczył arcybiskup. Po jej zakończeniu i po jego osobistym błogosławieństwie wyruszyliśmy w drogę.
Pierwszym punktem odpoczynku były Wadowice. Zwiedziliśmy rynek i okolice. Ale najważniejsza była Bazylika w Wadowicach.
Były tez kremówki, ale to juz tylko jako dodatek do zwiedzania i modlitwy.
Kolejnym punktem był klasztor Sióstr Zmartwychwstanek oraz izba pamięci Prymasa Wyszyńskiego
Jak się wzięliśmy za zwiedzanie i rozmowy z siostrami to minęło 1,5 godziny, zanim udaliśmy się w dalszą drogę.
Bok izby pamięci znajduje się ogród oraz Figura Matki Bożej.
Sprzed wejścia do domy, w którym znajduje się izba pamięci, rozpościera się taki oto widok.
W Klasztorze znajduje się Kaplica Św Teresy.
A w niej m. in. znajdują się kości Służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec.
A nad nią Matka, która nie opuści nigdy.
Tak jak pisałem wcześniej wyruszyliśmy 1,5 godziny później wśród deszczu. i w zasadzie wśród niego dotarliśmy do Ludźmierza do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala. Trwała właśnie tam Msza Św. dlatego też spędziliśmy trochę czasu na zewnątrz i ruszyliśmy w dalsza drogę.
Nie mniej z tym miejscem związana jest historia z berłem.
Ostatnim miejscem była Bachledówka i kościół p.w. MB Częstochowskiej.
Prymas Spedzał swój czas w tym oto budynku. Tutaj jak również do Siwcówki przyjeżdżał również arcybiskup a później kardynał Karol Wojtyła.
Dzwonnica cała z drewna. Tak dla niepoznaki obok drewnianych budynków.
A wystrój w kościele to już całkiem inna rzeczywistość. Nawet z perspektywy wystawienia Najświętszego Sakramentu.
Obraz MB Częstochowskiej wraz z wystrojem prezbiterium.
Kaplica boczna.
Szczyt nawy głównej.
Oraz widok frontonu.
Sprzed wejścia widać było nawet Tatry.
Wracając do informacji z początku wpisu. Faktycznie mieliśmy jechać do Kalwarii Zebrzydowskiej. Niestety z powodów osobistych się to nie udało. Ale jak to bywa zawsze na jakąś górę się wejdzie. Jak nie na Kalwarię, to na Alwernię. A dokładniej dojechałem do kościoła Stygmatów św. Franciszka z Asyżu. A to wszystko dzięki temu, że pojechałem do swojej rodziny, która akurat była w tych okolicach:).
Był to niesamowicie krótki wyjazd, ale bardzo dla mnie ważny. Zwiedziłem kilka pięknych miejsc i przyszło mi kilka ważnych myśli do głowy. Dystans? Jakieś 570 km. Dużo i nie dużo, Ale było warto i to jest najważniejsze.
Bogu niech będą dzięki!
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo