Kim był i czego dokonał św. Brunon, prócz znanej nam już pasji misjonarskiej i męczeńskiej śmierci? Czy rzeczywiście była to wybitna osobowość? Prześledźmy zatem jego życie i spróbujmy podsumować dokonania.
Nie znamy dokładnej daty narodzin przyszłego świętego, nastąpiło to gdzieś około 974 r. Pochodził on z zamożnej rodziny saskiej, „szlachetnych Panów z Kwerfurtu” (nobiles domini de Querenforde). Pierwszym znanym imiennie przedstawicielem rodu był jego ojciec Bruno I „starszy” (zmarły między 1009 a 1013 r.). Jego małżonką, a zatem matką Brunona II „młodszego” była Ida. Spokrewniony z rodem był m.in. słynny niemiecki kronikarz Thietmar.
Bruno wykształcenie otrzymał w szkole katedralnej w Magdeburgu w latach 985-994. Z kroniki Thietmara wiemy, że inicjatorką wysłania Brunona do tej szkoły była jego matka Ida. Zdaje się, że był najmłodszym dzieckiem, a ci z reguły byli przeznaczani do „służby Bożej” i stąd pozostawali dłużej w bliższych związkach z matką. Na zamku w Kwerfurcie, pod opieką ojca, pozostali jego starsi bracia – Gebhard (choć zmarł wcześnie, to jego potomkowie przejęli dobra), Dietrich i Wilhelm. Szkoła katedralna w Magdeburgu, kierowana wtedy przez filozofa Geddona, uchodziła za jedną z lepszych w Niemczech, była przesiąknięta ideą szerzenia wiary chrześcijańskiej u pogan. Tutaj chwilę wcześniej (do 980 r.) kształcił się przecież Wojciech Sławnikowic, późniejszy męczennik w Prusach i wzorzec duchowy Brunona. Thietmar, jego towarzysz z ławy szkolnej, tak pisał o tych czasach „ilekroć [Bruno] miał rano iść do szkoły, prosił przed opuszczeniem mieszkania o wolną chwilę i, podczas gdy myśmy igrali beztrosko, on oddawał się modlitwie. Pracę wyżej cenił od odpoczynku i w ten sposób zbierając jej owoce, doszedł do wieku dojrzałości”. W 995 r. został kanonikiem w kapitule katedralnej w Magdeburgu. Około 997 roku znalazł się jako kapelan na dworze młodego cesarza Ottona III w Akwizgranie. Podróżował wraz z nim do Rzymu.
Pod wpływem wieści o śmierci św. Wojciecha Bruno zrezygnował z dobrze zapowiadającej się kariery dworskiej i wstępuje do klasztoru benedyktynów św. Bonifacego i św. Aleksego na Awentynie w Rzymie (998 r.), wcześniej ściśle związanego z losami biskupa Wojciecha. W tym czasie też przyjmuje imię Bonifacego, nawiązując do pamięci „apostoła Germanii” (zmarłego męczeńską śmiercią w 754 r.). W klasztorze poznał eremitę, przyszłego świętego, Romualda, twórcę benedyktyńskiej reguły pustelniczej. Zauroczony nim wraz z dwoma innymi mnichami – Benedyktem i Janem – podążył w 1001 r. za nowym mistrzem do pustelni w Pereum, w bagnistej dolinie Padu. Tutaj Bruno „szukając życia pustelniczego utrzymywał się z owoców własnej pracy”.
Nie umknął jednak całkowicie przed wielkim światem, gdyż w pobliskiej Rawennie przebywał sam cesarz Otto III. Kontakty te zaowocowały nową myślą – misji w dalekim kraju Polan, a dokładniej na sąsiednim jego terytorium Słowian Połabskich. Okazało się też, że życie eremickie nie zaspokoiło potrzeb duchowych Brunona, jego powołaniem będą misje i poszukiwanie męczeńskiej śmierci („nie szukamy świętości, lecz odpuszczenia grzechów, [... a te] przez męczeństwo wszystkie zostają zmazane”). Zatem opuszcza Pereum i udaje się do Rzymu celem uzyskania papieskiego mandatu na misje oraz godności biskupiej. Już wcześniej do Polski udali się jego towarzysze – Benedykt i Jan, których Chrobry osadził w Kaźmierzu nad Samą koło Poznania. Do nich dołączyć miał też Brunon, jednak nie zdążył. W listopadzie 1003 r. zostali oni zamordowani wraz z trzema innymi towarzyszami w wyniku napadu rabunkowego. Dzisiaj znamy ich jako Pięciu Braci Męczenników. Brunon poświęcił im jedno ze swoich dzieł Żywot Pięciu Braci. Tymczasem jesienią 1002 r. uzyskuje on papieską zgodę na misję oraz paliusz, honorową oznakę godności arcybiskupiej. Musi uzyskać jeszcze faktyczną inwestyturę biskupią od nowego niemieckiego władcy, króla Henryka II (Otto III zmarł w styczniu 1002 r.). Sprawa nie była łatwa, gdyż władca ten był w ostrym sporze z Bolesławem Chrobrym. Uniemożliwiło to Brunonowi przybycie do Polski, natomiast znalazł się w rodzinnej Saksonii, gdzie wreszcie uzyskał zgodę króla na sakrę biskupią. Święceń udzielił mu arcybiskup magdeburski Taginon (1004 r.). Otrzymawszy jednak wcześniej paliusz Bruno miał w praktyce, ale nie formalnie, uprawnienia arcybiskupa misyjnego, raczej bez wyznaczonych granic jurysdykcji, za to z prawem wyświęcania biskupów, podobnie jak wcześniej jego imiennik zakonny – św. Bonifacy.
Wtenczas dopiero wyruszył na dawno upragnione misje – w tym celu udał się wpierw na Węgry. Popłynął statkiem Dunajem na wschód do tzw. Czarnych Węgrów, czyli najpewniej Szeklerów. Czas i rezultaty misji nie są dokładnie znane. Datowana jest albo na 1004, albo 1005 r. Tutaj też najpewniej napisał Żywot św. Wojciecha. Najprawdopodobniej w końcu 1005 lub na początku 1006 r. po raz pierwszy dotarł na dwór Bolesława Chrobrego. Wtedy powstał wspomniany Żywot Pięciu Braci. O jego ówczesnej działalności niewiele jednak wiadomo, poza przypuszczeniami o zaangażowaniu w życie polskiego Kościoła. Opiera się to jednak na późniejszej i trudnej do jednoznacznej oceny wzmiance Galla Anonima o istnieniu dwóch metropolitów w czasach Bolesława Chrobrego, ostatnio siedzibę tego drugiego lokalizuje się w Kałdusie (Chełmnie). Wiadomo natomiast o wysłaniu przez Brunona na misję do Szwecji nieznanego biskupa i zakonnika Rodberta. Misja nie odniosła trwałych efektów. Najpewniej wsparcia w tej misji Brunonowi udzieliła siostra księcia Bolesława Chrobrego – Świętosława-Sygryda, ówczesna królowa duńska, Królem Szwedów był zaś jej syn Olaf Skotkonung.
Nowa wojna Chrobrego z Henrykiem II w 1007 r. spowodowała zapewne wyjazd Brunona z Polski. Ponownie udał się na Węgry, tym razem celem prowadzenia akcji misyjnej na terytorium księcia Ajtony, zwaśnionego z królem węgierskim Stefanem. Nie było to zresztą szczęśliwe posunięcie, bo obie strony odniosły się do poczynań Brunona z rezerwą. Skutkowało to utrudnieniem akcji misyjnej, a nawet w pewnym momencie zagrożeniem życia misjonarza. W sumie ten „długi daremny pobyt” – jak sam o nim pisał Brunon – dobiegł szczęśliwie końca około grudnia 1007 r. Pewną zaletą pobytu mogło być zetknięcie z pogańskim Pieczyngami. Do nich też wkrótce wyruszy z kolejną misją. Najpierw jednak, jak się ostatnio przyjmuje, po raz kolejny zawitał na dwór Bolesława Chrobrego, gdzie rozpoczął przygotowania do nowej misji pod protekcją polskiego władcy. W końcu stycznia był już na Rusi, tutaj zyskał ostatecznie poparcie wahającego się władcy kijowskiego Włodzimierza I.
Akcja chrystianizacyjna u Pieczyngów („najokrutniejszego ludu ze wszystkich pogan żyjących na ziemi”) trwała pięć miesięcy i zakończyła się umiarkowanym sukcesem – chrztem 30 osób i wyświęceniem biskupa. Brunon doprowadził też do zawarcia pokoju między Pieczyngami a Rusią Kijowską, zdradzając niemały talent dyplomatyczny. Jesienią 1008 r. powrócił do Polski. Wtedy napisał ostatnie swoje pismo List do króla Henryka II. Misjonarz próbuje przekonać w nim władcę Niemiec do zaprzestania wojny z Polską, gdyż przez to książę polański zmuszony został do ograniczenia swojego poparcia dla misji chrystianizacyjnych. Bolesław był wysoko oceniany przez Brunona („kocham go jak duszę moją i więcej niż życie moje”).
Wszystko też wskazuje, że misjonarz zyskał duże zaufanie księcia polskiego Bolesława Chrobrego, najwyraźniej też za jego wskazówkami udał się w ostatnią swoją misję do Prus, a dokładniej do wschodniej Jaćwieży, gdzie zaraz po wkroczeniu nawrócił jej mieszkańców wraz z ich naczelnikiem Nethimerem. Trzeba jednak przypomnieć, że niektórzy historycy sugerując się rzekomo słowiańskim brzmieniem tego imienia (Niecimierz, Niecimir?) opowiadają się za jeszcze słowiańskim terytorium, choć pogańskim, położonym gdzieś w łuku Biebrzy. Następnie Brunon kontynuował misję być może już na Litwie przy pograniczu z Rusią, ale spotkał się z niechęcią miejscowego naczelnika, który za zgodą wiecu skazał misjonarzy na śmierć 9 marca 1009 r.: „odcięli głowę zarówno jemu, jako jagnię łagodnemu, jak też jego osiemnastu towarzyszom”. Tak upragnione przez niego męczeństwo dokonało się!
Ciała męczenników zostały po jakimś czasie wykupione przez Bolesława Chrobrego. Miejsca ich pochówku nie znamy, szybko też zanikła w Polsce pamięć o Brunonie, choć dosyć wcześnie zostaje świętym. Najprawdopodobniej kanonizację przeprowadzono w Niemczech między 1019 a 1025 r. Kult jego rozwijał się główne w środowisku eremickim oraz w jego rodzinnym Kwerfurcie, gdzie funkcjonowała założona przez niego kolegiata. Zadziwia natomiast tak szybki zanik pamięci o Brunonie w Polsce. Najprawdopodobniej było to związane z zagubieniem relikwii, w wyniku rewolty pogańskiej w latach trzydziestych XI w. Jak wspomniano nie wiadomo, gdzie zostało złożone ciało świętego. Obecnie najczęściej wskazuje się na Kałdus (Chełmno), bowiem tutaj odkryto niedawno ślady dużego założenia sakralnego (bazyliki), datowanego na pierwszą połowę XI w. Zaskakuje jeszcze jedna sprawa. Otóż występowanie św. Brunona pod jego zakonnym imieniem Bonifacego. Już Piotr Damiani (ok. 1040 r.) znał go tylko pod tym imieniem, a potem w XVI w. doszło nawet do błędnego kultu świętego pod dwoma odrębnymi imionami – Brunona i Bonifacego (Baroniusz). Błąd ten zauważono i sprostowano dopiero w 1715 r. (C. Janning), choć pokutował on jeszcze w XIX w. Kult Brunona na ziemiach polskich rozwinął się ponownie dopiero od XVII w. na Warmii.
Św. Brunon był zwolennikiem ewangelizacji pogan metodą nacisku, w myśl słów z Pisma Św.: „Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby dom mój był zapełniony” (Łk 14, 23). Użyty tutaj zwrot w języku łacińskim compelle intrare oznaczał ‘zmuszaj do wejścia’ lub ‘wzywaj do wejścia’. Brunon w swoich pismach nie raz go używał żaląc się m.in., że „nie ma prawie władcy, który poganina zmuszałby wejść do Kościoła”. W praktyce oznaczało to, że Bruno chętnie korzystał ze wsparcia ramienia świeckiego lub szukał porozumienia z elitą społeczną lub najlepiej samym władcą nawracanych pogan. Trzeba jednak jednoznacznie zaznaczyć, że Brunon nigdy nie namawiał do siłowego nawracania pogan.
W spuściźnie po św. Brunonie pozostały jego dzieła, które bardzo ściśle wiąże się też z dziejami polskiej kultury XI w., ze względu na tematykę, jak też miejsce powstania części utworów. Pierwszym jego dziełem był Żywot św. Wojciecha, tzw. Żywot drugi, w której postać misjonarza ukazana została dynamicznie, ale zgodnie z prawdą, bez niepotrzebnych upiększeń, a przecież był to idol duchowy Brunona. Niewykluczone, że Brunon był również autorem zaginionej pasji św. Wojciecha (Liber de passione martiris), o której wiemy z kroniki Galla Anonima. Kolejnym jego utworem był Żywot Pięciu Braci Męczenników, nasycony faktografią o losach męczenników, ale z obszernym tłem o wydarzeniach całego ówczesnego zachodniego chrześcijaństwa, jak też z elementami autobiograficznymi. Ostatnim jego pismem był List do króla Henryka II, w którym dla dobra chrześcijaństwa starał się pogodzić zwaśnionych władców Polski i Niemiec. Niedawno odkryto jeszcze jeden utwór jego autorstwa, mianowicie poemat dedykacyjny, którym zaopatrzył odpis dzieła rzymskiego pisarza wojskowego Frontinusa. Te zaledwie 32 wiersze powstały na krótko przed powołaniem go do kapelanii Ottona III. Jemu też dzieło to zostało ofiarowane. Całość tej bogatej, jak na ten czas, twórczości stawia go w rzędzie jednego z wybitniejszych „literatów” przełomu tysiącleci w Rzeszy, a na pewno najwybitniejszym w otoczeniu Bolesława Chrobrego. „Bruno – wytrawny pisarz, mistrzowsko władający sztuką słowa – wystawił sobie pomnik w pamięci potomnych” (T. Michałowska). Jednak znowu trzeba pamiętać, że jego dzieła w średniowieczu były praktycznie nieznane, a zostały przywrócone do obiegu w zasadzie dopiero w XIX w.
Św. Brunon to postać nietuzinkowa – biskup, misjonarz, zakonnik, ale też pisarz i polityk-dyplomata. Niewątpliwie ze wszech miar zasługuje na uznanie i pamięć współczesnych.
autor: dr Grzegorz Białuński
za: http://www.gizycko.pl/zycie-i-dzielo-sw-brunona.html
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo