http://www.meczennicy.pelplin.pl/?a=1&id=92
http://www.meczennicy.pelplin.pl/?a=1&id=92
Momotoro Momotoro
694
BLOG

Cherubin Walenty Kozik - Sługa Boży

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Sługa Boży Ojciec Cherubin Walenty Kozik

W liczne grono 122 męczenników II-ej wojny światowej przedstawionych w procesie beatyfikacyjnym prowadzonym przez J.E. Księdza Biskupa Jana Bernarda Szlagę w Pelplinie a rogatoryjnie przez J. Em. Księdza Kardynała Franciszka Macharskiego w Krakowie wpisuje się postać Sługi Bożego Ojca Cherubina Walentego Kozika Kameduły.
Ojciec Walenty Kozik urodził się dnia 1 lutego 1906 roku w Luborzycy koło Krakowa w rodzinie Wincentego i Katarzyny z domu Kaczmarczyk. Chrzest św. otrzymał w kościele parafialnym Podwyższenia Krzyża Świętego w Luborzycy dnia 2 lutego 1906 r. Jako dziecko i młodzieniec chętnie się uczył, uczęszczał do kościoła i gorliwie się modlił. „Rodowód książęcy familii Kozików sięga XVI wieku, ich herbem jest „Zkrzyżłuk", to łuk z Krzyżem nadany przodkowi Kozików familii za znaczne zwycięstwo, które za jego powodem otrzymano nad Tatarami, nieprzyjaciółmi Krzyża Świętego".
Walenty Kozik wytrwale poszukiwał drogi swego powołania, wstąpił do zakonu Ojców Kamedułów na Bielanach koło Krakowa dnia 1 listopada 1928 roku. W opinii otoczenia wybranie tej drogi kapłaństwa w Zakonie Kamedułów mówiło o Jego głębokiej religijności. Nowicjat rozpoczął dnia 25 grudnia 1928 r. Profesję czasową złożył 26 grudnia 1930 roku, a profesję wieczystą dnia 26 grudnia 1933 r. w Frascatii Camaldoli koło Rzymu. Święcenia kapłańskie przyjął dnia 30 sierpnia 1936 r. w Frascatii Camandoli koło Rzymu. Podjął studia w Rzymie a następnie został skierowany do klasztoru, który na nowo powstawał w Bieniszewie koło Konina. Ojciec Walenty Kozik był w grupie Ojców i Braci, którzy podjęli się odbudowy klasztoru i kościoła w Bieniszewie koło Konina w 1937 roku.
Ojcowie Kameduli, prowadzący styl życia kontemplacyjny, jako kapłani katoliccy stanęli na tej samej linii prześladowania przez hitlerowców co pozostali księża. Wojna nie oszczędziła zakonników, którzy w puszczy kazimierskiej odbudowywali swoją Pustelnię.
Prześladowanie kapłanów katolickich przez hitlerowców dokonywało się w imię wielkiego programu Fuhrer'a - usunięcia w ciągu kilku lat z Europy tego Żydowskiego Boga tj. Jezusa Chrystusa (z przemówienia Hitlera 1942 r.). W dniu 26 sierpnia 1940 roku zostało aresztowanych czterech Ojców Kamedułów w Bieniszewie. W klasztorze pozostali tylko Bracia, a ci musieli się ukrywać. W gronie uwięzionych Ojców jest Ojciec Cherubin Walenty Kozik - osadzony w obozach koncentracyjnych w Sachsenhusen w Oranienburg dnia 29 sierpnia 1940 roku. Do obozu w Dachau został przetransportowany dnia 14 grudnia 1940 roku. Jego numer obozowy 22737.
Z obozu w Dachau pisywał listy do rodziców w języku niemieckim. Nie narzekał w nich na warunki obozowe, dowiadywał się o losy kościoła i dzwonów w Luborzycy - modlił się o ich ocalenie. Niemcy już dzwony kościelne zagrabili, ale zostały uratowane dzięki modlitwie i dzielnym partyzantom.
Obóz w Dachau spełniał rolą hitlerowskiej fabryki śmierci. Niemieckim katom jednak zdawało się, że jeszcze za mały procent więźniów ginie. Dlatego od czasu do czasu zarządzano w obozie tzw. transporty inwalidów. Tym transportom podlegali również księża. Ojciec Albert Z. Urbański w książce „Duchowni w Dachau" tak pisze: „Na transport inwalidów byli przeznaczeni ludzie wyczerpani głodem i nędzą życia obozowego. Byli jednak i ludzie młodzi jak np. Ojciec Kozik Kameduła".
Ojciec Florian Niedźwiadek Kameduła, który przeżył obóz tak na ten temat pisze: „Ojciec Cherubin Walenty Kozik młody (miał dopiero 36 lat) i zdrów, został zaocznie zaliczony do tzw. inwalidów tylko dlatego, że przebywał cztery tygodnie w szpitaliku na leczeniu palca. Już palec miał zagojony i miał wrócić na blok zdrowych, gdy został zapisany na tzw. Inwalidentransport i wyprowadzony z obozu dnia 9 sierpnia 1942 r. Każdy wiedział, że przeznaczeni na transport przed sobą mają tylko śmierć. Ojciec Cherubin Kozik opuszczając obóz przy pożegnaniu zeswoim konfratrem Ojcem Florianem Janem Niedźwiadkiem, wskazując na niebo, powiedział do niego: „do zobaczenia Jasiu w niebie". Został na pewno zagazowany". Urzędowe zawiadomienie podało dzień śmierci 25 wrzesień 1942 r.
Nowe transporty księży z innych obozów lub wolności sprawiały, że w statystyce aresztowanych księży w Dachau, figurowała ta sama liczba, aby wykazać, że kapłani posiadają w swych blokach wyjątkowe przywileje, żyją spokojnie i nie podlegają prawu śmiertelności jak inni więźniowie. Z kłamstwa tego śmiali się sami gestapowcy, wiedząc doskonale, że aresztowanie polskich księży to początek wielkiego programu Fuhrer'a - usunięcia z Europy Jezusa Chrystusa. Mordowanie polskich, jak również innych narodowości, księży katolickich było według pojęcia hitlerowców zgodne z ich programem zniszczenia Kościoła katolickiego.
 Heydrich przekazał dla admirała Cana polecenie od Hitlera: „W zajętej Polsce, według uznania dowódców można aresztować, a gdy będzie się wydawało stosowne, rozstrzeliwać i wreszcie bez żadnego dochodzenia, kler katolicki powinien być od razu likwidowany. (Polecenie ujawnione przez zeznania wyższych oficerów hitlerowskich procesu norymberskiego, por. F'von Schlabrendorf, Offiziare gen. Hitler. Frankfurt am Mein 1959, s. 47 n). Nastąpiła konfrontacja szatańskiej nienawiści do wiary w Boga, Jego kapłanów z wiernością prawu Bożemu, „będziesz miłował aż do poświęcenia życia". Ojciec Cherubin Walenty Kozik pokonany przez przemoc - zwyciężył dzięki dojrzałej miłości i modlitwie, która była jego oddechem i natchnieniem. Tęsknił za niebem, pozdrawiając braci „memento mori" i Jezusem Chrystusem, któremu pozostał wiemy w kapłaństwie, w życiu zakonnym - pustelniczym i męczeństwie.
Prośmy Boga, aby ofiara życia Sługi Bożego Ojca Cherubina Kozika stała się dla Kościoła Świętego i Zakonu Ojców Kamedułów błogosławieństwem.

za: http://www.luborzyca.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=137:suga-boy-ojciec-cherubin-walenty-kozik&catid=49:o-cherubin-kozik-ec&Itemid=71

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo