http://podkarpackie.regiopedia.pl/zdjecie/o-achilles-puchala-102759
http://podkarpackie.regiopedia.pl/zdjecie/o-achilles-puchala-102759
Momotoro Momotoro
396
BLOG

bł. Józef Achilles Puchała

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Józef urodził się w 18.iii.1911 r. w wsi Kosina koło Łańcuta (Podkarpacie). Wychowywał się w średniozamożnej, utrzymywającej się z pracy na gospodarstwie rolnym rodzinie Franciszka i Zofii z domu Olbrycht, w której pielęgnowano tradycje patriotyczne i katolickie. Miał siedmioro rodzeństwa. Do szkoły powszechnej uczęszczał, już w wolnej Polsce, w rodzinnej Kasinie. Miejscowy proboszcz wyczuł w młodym chłopcu początki powołania i namówił rodziców do wysłania Józefa, po ukończeniu piątej klasy, do Lwowa, na naukę gimnazjalną w Małym Seminarium Misyjnym prowadzonym przez oo. franciszkanów. W gimnazjum wstąpił do Rycerstwa Niepokalanej i stał się jego aktywnym członkiem. W 1927 r. został przyjęty we Lwowie do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (łac. Ordo Fratrum Minorum Conventualium) - franciszkanów. Roczny nowicjat odbył w Łagiewnikach koło Łodzi, przyjmując zakonne imię Achilles. W 1928 r. złożył pierwsze, trzyletnie śluby zakonne - „Chce być w zakonie, stara się”, pisał o nim w opinii o. Witalis Jaśkiewicz (zm. 1986, Niepokalanów), późniejszy wieloletni gwardian niepokalanowski - po czym powrócił do Lwowa, gdzie dokończył naukę w gimnazjum i zdał maturę. Śluby wieczyste złożył w 1932 r., a następnie rozpoczął filozoficzno-teologiczne studia w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. W 1936 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bpa Stanisława Rosponda (1877, Liszki - 1958, Kraków), sufragana krakowskiego, po których przez jeszcze rok kontynuował studia. W 1937 r. został skierowany do pracy w konwencie franciszkańskim w Grodnie, na kresach Rzeczypospolitej. Przebywał tam dwa lata. W 1939 r. rozpoczął pracę duszpasterską, jako drugi wikariusz, w Iwieńcu, w dawnej diecezji pińskiej (wchodzącej w skład metropolii wileńskiej). Pod koniec 1939 r., po wybuchu II wojny światowej, pojechał do liczącej pięć tysięcy wiernych parafii pw. św. Jerzego we wsi Pierszaje (ok. 20 km od Iwieńca), aby objąć urząd proboszcza – opuszczony w trakcie kampanii wrześniowej w wyniku napaści sowieckiej przez kapłana diecezjalnego. Po pięciu miesiącach otrzymał do pomocy kapłana, innego franciszkanina, o. Hermana Karola Stępnia z Wilna. Obaj zamieszkiwali początkowo w opuszczonym domostwie, którego mieszkańców wywieziono na Syberię, później przenieśli się na plebanię… W czasach wywózek na Syberię, nocnych kolejowych konwoi zsyłanych ludzi, pomagał materialnie wielu rodzinom, ubogim rozdawał chleb, dzielił się tym, co miał. Na tyle, ile mógł, uspakajał… W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Pierszaje zajęli, w miejsce rosyjskich okupantów, którzy do tego czasu zdołali wymordowować i wywieźć na Syberię setki tysięcy, jeśli nie miliony Polaków, Niemcy. Rozpoczęła się nowa gehenna kresowych rodaków: zakończyły się zsyłki a rozpoczęły się łapanki, egzekucje, palenie wsi, wywózki na roboty do Niemiec… O. Achilles, pocieszał swą trzodę: „Nie bójcie się, nic wam nie grozi” – powiadał świadectwo Janiny Brodowskiej. Czynem okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę: któregoś dnia oddał dwa worki żyta kobiecie, której męża Niemcy zmusili do pracy nad punktem obserwacyjnym na wieży kościoła – bez wynagrodzenia, grożąc śmiercią gdyby wypadkowi na konstruowanych schodach uległ jakikolwiek żołnierz niemiecki. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów. Wspomagał chorych świadectwo Sabiny Pawłowskiej… Na plebanii w Pierszajach Niemcy zorganizowali posterunek żandarmerii. Dokonywali masowych aresztowań, poszukując partyzantów i kandydatów na roboty w Niemczech. O. Achilles zabiegał o uwolnienie uwięzionych: dzięki jego interwencji wielu zatrzymanych ocaliło życie. Ratował dzieci i dziewczęta, które miały być wywożone do niewolniczej pracy w III Rzeszy… W czerwcu 1943 r. w Iwieńcu i okolicach partyzanci z Armii Krajowej (niektórzy świadkowie procesu beatyfikacyjnego wspominali o kontaktach o. Achillesa z AK) przeprowadzili skoordynowaną akcję na konwoje niemieckie kierowane na front wschodni. W Iwieńcu przerodzić się miało to w formę powstania przeciw Niemcom (tzw. Powstanie Iwienieckie): 16.vi.1943 r. przez 18 godzin trwały w miasteczku walki… Wysadzano pociągi, niszczono tory, rozbrajano strażników i wypuszczano więźniów. W odpowiedzi specjalistyczne jednostki zbrodniczych grup operacyjnych (niem. Einsatzgruppen) niemieckiej policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD), przeprowadziły w lipcu-sierpniu 1943 r. odwetową operację „Hermann” (niem. „Operation Hermann”), próbując ograniczyć działalność partyzantki na Polskich Kresach. Za cel wybrano mieszkańców wsi i małych miasteczek regionu. Zatrzymanych zamykano w stodołach, które następnie podpalano. W ten sposób Niemcy, w jednym powiecie wołożyńskim, spalili kilkanaście wiosek razem z mieszkańcami… Oprócz partyzantki polskiej Niemcy polowali na oddziały rosyjskie i żydowskie, które chowały się w puszczy nalibockiej oczekując na armię rosyjską, rabując i mordując miejscową ludność. Najokrutniejsza była akcja na Naliboki 8.v.1943 r., kiedy to rosyjski oddział „Pobieda” i żydowski – braci Bielskich – wymordowały ok. 130 mieszkańców tej miejscowości. 19.vii.1943 r. niemieckie SS pojawiło się w Pierszajach. Na placu zebrano mieszkańców wsi (było ich ok. 200-300, w tym uciekinierzy z Iwieńca). Dwaj franciszkanie mogli ukryć się – miał ich do tego namawiać jeden z żandarmów niemieckich mieszkających na plebanii, praktykujący katolik; miał to także uczynić ich bezpośredni przełożony, gwardian z Iwieńca, o. Hilary Pracz-Praczyński (zm. 1970, Nieszawa), późniejszy proboszcz w Elblągu; do ukrycia namawiała gospodyni i jej córka – ale o. Achilles miał powiedzieć: „gdzie są owce, tam musi być także pasterz”… Początkowo wyglądało na to, że Niemcy zamierzali wszystkich zamordować na miejscu, w Pierszajach. Przywieźli ze sobą kanistry z benzyną. Rozdzielili kobiety i mężczyzn (w wieku od 10 do 50 lat), po czym zagnali ich do dwóch szop. Do mężczyzn wkrótce dobrowolnie dołączyli pasterze owczarni pierszajskiej. Będąc eskortowanymi błogosławili barak, w którym zgromadzono kobiety. Wkrótce z baraku mężczyzn zaczęły dochodzić słowa modlitwy… Niektórzy świadkowie podawali, że franciszkanie próbowali z Niemcami negocjować. I coś musiało im się osiągnąć, skoro po prawie dwóch godzinach, po paru telefonach, nadjechało trzech oficerów i rozkazali wyprowadzić zatrzymanych. Według niektórych zeznań przed wyprowadzeniem Niemcy mieli wchodzić do szop i zadawać retoryczne pytanie: „Wybierajcie, co chcecie, śmierć czy robotę w Germanii?”. Odpowiedź była oczywista: „Na roboty, na roboty!”… Wtedy Niemcy dokonali ponownej selekcji około stuosobowej grupy, w wieku od 15 do 50 lat, kobiet i mężczyzn, i zagnali wszystkich, pod bagnetami, do wsi Borowikowszczyzna koło Nowogródka (ok. 10 km od Pierszaji). Księża szli obok furmanki, uspakajając i pocieszając wygnanych. Ponoć uprzedzono wszystkich, że w przypadku próby ucieczki (wcześniej trzech śmiałków podczas takowych prób miano zastrzelić) pierwsi zginą kapłani… W Borowikowszczyźnie pojmanych skierowano do dwóch stodół. Na nocleg, jak się miało okazać, rzeczywiście darowano im życie - wywieziono na roboty w okolice Mińska Białoruskiego. Ocaleli. Może dlatego, że przedtem, w którymś momencie, oddzielono od grupy obu zakonników i zagnano do innej pobliskiej stodoły i tam, wieczorem tego samego dnia, zamordowano? Furia mordercza wypaliła się na dwóch pasterzach, owce ocalały… Nie zachowały się żadne bezpośrednie świadectwa z tego wydarzenia. Wiadomo, że stodoła, w której odeszli do Pana, została podpalona. Według jednej z wersji przed podpaleniem gestapowcy zabili obu męczenników strzałem w głowę. Według innej franciszkanie mieli być najpierw okrutnie torturowani. Niemcy mieli im wyłupić oczy, wyrwać języki, obciąć nosy, uszy i ręce, na koniec krępując drutem… Jeden ze świadków przytacza wszelako wypowiedź właścicielki stodoły, która jakoby z okna swego domu przyglądała się wydarzeniom, iż Niemcy „jednemu ojcu strzelili w tył głowy a drugiemu strzelono z przodu w głowę”… Rozweseleni mordercy, przebrani we franciszkańskie habity, z drwiną naśladując czynności Mszy św. i szydząc z kapłanów, wrócili do wsi. Oddali swe mundury do prania jakiejś gospodyni, a wraz z nimi rzucili w kąt habity, kapelusze księżowskie i sznury zakonne. Były zakrwawione, ze śladami tkanki mózgowej… Następnego dnia mieszkańcy wioski zebrali zwęglone zwłoki męczenników i złożyli je we wspólnej trumnie w mogile przy kościele w Pierszajach (dziś Białoruś). Tam też, w specjalnej złoconej trumience, spoczywają w kościele parafialnym do dziś. A o. Achilles wstawia się za proszącymi go o łaski wiernymi u stóp Pana Zastępów. Modlitwy te przynoszą konkretne korzyści – wdzięczni parafianie, i nie tylko, informują o cudach za wstawiennictwem męczennika… O. Herman Stępień i o. Achilles Puchała należą do grona 108 męczenników Kościoła w Polsce z okresu II wojny światowej. 13.vi.1999 r. w Warszawie beatyfikował ich Jan Paweł II. Czy to o. Achillesie myślał, gdy mówił do zgromadzonych: „Dzięki wierze w Boże miłosierdzie trwała w nas nadzieja. Nie odnosiła się ona jedynie do społecznego odrodzenia i przywrócenia godności człowiekowi w wymiarach [doczesności]. Nasza nadzieja sięga o wiele głębiej, kieruje się bowiem ku Bożym obietnicom, które wykraczają daleko poza doczesność”?

za: http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0719blACHILLESPUCHALAmartyr01.htm

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo