Bł. Florian Stępniak należy do tej kategorii świętych, którzy na pozór niczym szczególnym się nie wyróżniali. Nie pozostawił po sobie zbioru płomiennych kazań czy dzieł ascetyczno-mistycznych. Nie pozostało po nim zupełnie nic – jego doczesne szczątki rozwiał wiatr gdzieś pod Monachium wraz z prochami innych ludzi zagazowanych przez hitlerowców.
Żdżary – wioska świętych
Żdżary to maleńka wioska położona w pobliżu Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie znajduje się kapucyński klasztor. Dlaczego wioska świętych? W Żdżarach urodziła się i mieszkała bł Franciszka Siedliska – założycielka sióstr nazaretanek. W 1912 r. przychodzi na świat Józef Stępniak – bł. Florian. Dziś w parafialnym kościele w Żdżarach, blisko klasztoru nazaretanek, czci się dwójkę błogosławionych.
Święta dusza
Po ukończeniu szkoły podstawowej Józef rozpoczyna naukę w Łomży w kapucyńskim Kolegium im. św. Fidelisa, które przygotowywało w zakresie gimnazjum kandydatów do zakonu. O. Kajetan Ambrożkiewicz, który razem z Józef odbywał naukę w Kolegium tak zachował go w swojej pamięci: „Święta dusza. Koleżeński, szczery, wesoły, a jednak już wtedy trochę inny od nas rozbawionych i rozproszonych chłopaków”. Nie był wybitnym uczniem, nie miał szczególnych zdolności, był natomiast pracowity. W Kolegium należał do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Po kilku latach nauki poprosił o przyjęcie do zakonu kapucynów.
W zakonie
Nowicjat rozpoczął w Nowym Mieście w 1931 r., otrzymał zakonne imię Florian. O. Kajetan wspomina, że wyróżniała go wtedy „zdrowa gorliwość, pobożność i ofiarność”. Po ukończeniu nowicjatu i złożeniu profesji zakonnej Florian rozpoczyna studia filozoficzne. Mimo trudności kończy filozofię i składa profesję wieczystą. Jest 1935 r. - Florian rozpoczyna studia teologiczne w Lublinie. W 1938 otrzymuje święcenia kapłańskie. Po święceniach rozpoczyna studia biblistyczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Wojna
W 1939 r. wybucha wojna. Przed niespełna trzydziestoletnim kapłanem otwierają się dwie drogi – pozostania w bombardowanym Lublinie lub ucieczka. Florian decyduje się pozostać w mieście. Całkowicie oddaje się posłudze lubelskiej ludności – m.in. pomaga w grzebaniu zmarłych i poległych w wyniku działań wojennych. Kilka miesięcy po wybuchu wojny – 25.01.1940 – wraz z całą wspólnotą klasztoru lubelskiego zostaje aresztowany przez gestapo i umieszczony na Zamku Lubelskim. Po pół roku wraz z grupą braci zostaje przeniesiony do obozu w Sachsenhausen, niedaleko Berlina, a następnie po kilku miesiącach do Dachau (okolice Monachium).
… gdy przyszła kolej na literę 'S'
Silny organizm ojca Floriana nie mógł długo opierać się koszmarnym warunkom panującym w obozie. Głód powoli wykańczał dobrze zbudowanego zakonnika. W lecie 1942 r. ciężko zachorował. Umieszczono go w obozowym szpitalu – było to równoznaczne z wyrokiem śmierci. W szpitalu Florian przychodzi do siebie. Umieszczono go jednak w bloku inwalidzkim – w bloku dla przeznaczonych na śmierć. Według relacji współwięźniów Florian „był słonkiem całego tego nieszczęśliwego baraku. Ludzie zamknięci tam byli przeznaczeni na śmierć. Umierali dziesiątkami z osłabienia, a od czasu do czasu wywożono ich olbrzymimi grupami w niewiadomym kierunku. Później dopiero dowiedzieliśmy się, że uśmiercano ich w komorze gazowej pod Monachium. Kto nie był w obozie, ten nie ma pojęcia, czym dla takich kościotrupów na bloku inwalidzkim, żyjącym wiecznie w atmosferze śmierci, było pogodne słowo pociechy, czym mógł dla nich być uśmiech wynędzniałego jak oni kapucyna...” Przyszła kolej na literę 'S'. Ojciec Florian Stępniak został zabrany do gazowej komory 12.08.1942 r. Z obozu do rodzinnego domu Floriana przysłano jego habit wraz z informacją, że zmarł na anginę. Kilka lat przed śmiercią na prymicyjnym obrazku umieścił fragment Listu do Tesaloniczan: „Gotowiśmy wam dać nie tylko Ewangelię Bożą, lecz i życie nasze”.
Ojciec Florian, urodzony w 1912 r. w Żdżarach, na chrzcie św. otrzymał imię Józef, a w zakonie przybrał imię Florian. Żdżary (Żdżar, Zdar) to niewielka wieś kościelna, położona na Wyżynie Mazowieckiej, na lewym brzegu rzeki Pilicy, przy trasie Rawa Mazowiecka - Nowe Miasto n. Pilicą. Jak podają kroniki parafialne, pierwsze wzmianki o Żdżarach sięgają drugiej połowy XVI wieku. Żdżary już wówczas stanowiły parafię w ziemi rawskiej. Bł. o. Florian StępniakRodzice Floriana posiadali nieduże gospodarstwo rolne i mieszkali w samych Żdżarach, przy bocznej drodze, tuż za górką św. Jana, nazwaną tak od figury tego Świętego, którą ustawiono w miejscu pierwotnego kościoła drewnianego. Wokół tego kościoła, dawnym zwyczajem, grzebano umarłych. Po mogiłach nie ma już śladu, a na porośniętym trawą wzniesieniu dziś bawią się dzieci i pasą owce. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej w Żdżarach udał się do szkoły w Łomży. Atmosfera domu rodzinnego, przykład bogobojnych rodziców i starszego brata Marcina, przebywanie na łonie natury, gdzie najlepiej czuje się bliskość Boga, skłaniały statecznego i poważnego młodzieńca do przemyśleń i refleksji. Toteż nic dziwnego, że idąc za głosem powołania, wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych - Kapucynów. Mszę św. prymicyjną odprawił w 1938 r. w kościele żdżarskim. Dobrze zapowiadającą się pracę duszpasterską Ojca Floriana w klasztorze Ojców Kapucynów w Lublinie i rozpoczęte studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim przerwała wojna. Niemcy, po wkroczeniu do Lublina, dokonali wielu aresztowań. Wśród aresztowanych 25 stycznia 1940 r. ojców i braci zakonnych znaleźli się Ojciec Florian oraz - również pochodzący ze Żdżar - o. Michał Skorupiński, syn tamtejszego organisty. Wszystkich aresztowanych ojców i braci osadzono na Zamku w Lublinie, skąd po pięciu miesiącach wraz z grupą 160 więźniów przetransportowano ich najpierw do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen k. Berlina, a następnie przewieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ojciec Kajetan Ambroszkiewicz, współbrat i współuczestnik niedoli obozowej, tak wspomina Ojca Floriana: "Znajomi księża, którym udało się wyrwać z bloku inwalidzkiego, opowiadali, że o. Florian Stępniak był słonkiem całego tego nieszczęśliwego baraku. Zamknięci tam ludzie byli przeznaczeni na śmierć. Umierali dziesiątkami z osłabienia, a od czasu do czasu wywożono ich grupami w niewiadomym kierunku. Później dowiedzieliśmy się, że uśmiercano ich w komorze gazowej pod Monachium. Kto nie był w obozie, ten nie ma pojęcia, czym dla takich kościotrupów na bloku inwalidzkim, żyjących wiecznie w atmosferze śmierci, było pogodne słowo pociechy, czym mógł dla nich być uśmiech wynędzniałego jak oni kapucyna, który nie poddawał się jednak ogólnej psychozie grozy i strachu, bo nie bał się śmierci, bo wyciągał ku niej swe suche ramiona z taką bodaj miłością, jak ongiś św. Franciszek, śpiewając w ostatniej chwili życia swą pieśń o słońcu i śmierci" (o. Kajetan Ambrożkiewicz). Gdy przyszła kolej na nazwisko na literę 'S', Ojca Floriana zabrano do transportu inwalidów, chociaż czuł się dobrze i mógł jeszcze pracować. Został zagazowany 12 sierpnia 1942 r. Ciało najprawdopodobniej zostało spalone w krematorium. Jest w gronie 108 męczenników, nazistowskiego terroru, zamordowanych przez niemieckiego okupanta podczas II wojny światowej. Zostali oni beatyfikowani przez Jana Pawła II w Warszawie w dniu 13 czerwca 1999r. Liturgiczne wspomnienie obchodzone jest 12 czerwca.
za:https://www.kapucyni.pl/index.php/biografie/kapucyni/2292-b-florian-stpniak ; http://www.swietyjozef.kalisz.pl/Dachau/47.html
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo