http://dziennikparafialny.pl/2012/wspomnienie-bl-wincentego-kadlubka/
http://dziennikparafialny.pl/2012/wspomnienie-bl-wincentego-kadlubka/
Momotoro Momotoro
633
BLOG

bł. Wincenty Kadłubek

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

ŻYWOT  Bł. WINCENTEGO KADŁUBKA BISKUPA KRAKOWSKIEGO,

 a potem zakonnika klasztoru jędrzejowskiego xx. Cystersów, skreślony według x. Alberta Tarło, u Szymona Starowolskiego.

Jeżeli bezstronnie zastanowimy się nad całym życia ludzkiego biegiem na ziemi, samą tylko w nim napotkamy znikomość rzeczy skazitelnych, zawodne nadzieje i kruche świata szczęście, które losem człowieka na przemian kołysze; ujrzymy zarazem, że tylko nieskażona cnota i poczciwość przesyła do odległej potomności prawdziwą jego zasługę i sławę. Jakoż w trojakim życia zawodzie podaje człowiek imię swoje trwałej pamięci: albo jako wielki bohater świata, albo przez dzieła głęboko uczone, albo też przez prawdziwą świątobliwość życia, hojnymi dobrodziejstwy wezbraną. A jako w całym ludzkim rodzaju widzimy niemały poczet mężów zasługą rozjaśnionych, bo Stwórca wszędzie sieje nasiona cnoty na ludzkie umysły i łaską świętej ewangelii zwilża i ogrzewa, które krzewią się, wzrastają i obfity plon pobożności przynoszą; tak też w naszym narodzie widzimy wielkich przodków naszych, którzy w wiekach upłynionych, to męstwem, to wyższym światłem nauki jaśniejąc, niezatarte ślady mądrości w dziełach swych zostawili; to na koniec, w gorącej pobożności całym sercem dopełnianej, podali potomności żywy do naśladowania przykład i zachętę. Pomiędzy tymi Boga miłośnikami niepoślednie miejsce ma Wincenty Kadłubek, wprzód biskup krakowski, a potem zakonnik Zgromadzenia xx. Cystersów jędrzejowskiego klasztoru; a więc i żywot jego pobożny z utajenia wywołać a na jawią wystawić należy. Wincenty Kadłubek urodził się w r. 1161, z bogobojnych i szlachetnych rodziców, z ojca Boguchwała Kadłubka, herbu Róża, z dawnej familii Porajów, z matki Bogny, w dziedzicznej wsi Karwów w województwie sandomierskim, w diecezji krakowskiej, blisko miasta Opatowa położonej. Nie schodziło Wincentemu w rodzinnym domu na prawdziwie chrześcijańskim wychowaniu, bo pobożni rodzice jego, przede wszystkim, jeszcze u kolebki jego życia, wpajali w młody a niewinny jego umysł bojaźń Bożą i zamiłowanie skromnej pokory; a te pierwsze nasiona cnót chrześcijańskich krzewiły się w jego sercu i razem z wiekiem jego wzrastały. Gdy się w Wincentym władze umysłowe rozwijać zaczęły, brał początkowe nauki w domu pod pilnym swych rodziców okiem, a gdy dorósł lat młodzieńczych, wysłano go za granicę na słuchanie nauk nadobnych, wymowy, filozofii i teologii. Pochopny do nauk Wincenty, a do tego bystrym pojęciem od Boga obdarzony, ucząc się ochoczo, przewyższał w naukach swych współuczniów, zwłaszcza w sztuce gładkiej wymowy, którą starzy Polacy wysoko cenili; a nawykły w domu do modlitwy, i przy szkolnej pracy nią się ukrzepiał. Unikał on towarzystwa płochej i lekkomyślnej młodzieży; a kiedy ta za rozrywką i rozpustą goniła, on po przysposobieniu się na lekcję, wolne od pracy chwile poświęcał nabożeństwu, uczęszczał do kościołów, święte Sakramenta przyjmował i tu w gorącej modlitwie niepojętą rozkoszą poił swą duszę. Skoro Wincenty ukończył cały zawód nauk teologicznych i w nich stopień Magistra chlubnie osiągnął, powróciwszy na ziemię ojczystą przyjął kapłańskie święcenia. Tak pięknie w naukach wykształcony Wincenty, nie tylko ludu umysły, ale też i światłych w narodzie mężów od razu zajął i na siebie obrócił. Pełka (Fulko), biskup krakowski, polubił Wincentego, i przyciągnął go do swojego boku; a widząc w nim prawdziwą pobożność, piękne obyczaje, wyższe wykształcenie w historii i nauce teologicznej, dojrzałą roztropność, zdrowy rozsądek i wielką zręczność w działaniu, używał rady i pomocy jego do załatwiania najtrudniejszych spraw swej diecezji; potem wyniósł go na proboszcza kościoła Najświętszej Panny Maryi w kolegiacie sandomierskiej. Na tym przełożeństwie Wincenty skrzętnie pełnił swe obowiązki, a cnotą i nauką, jako jasny kaganiec, przyświecał drugim tego kościoła kapłanom. Leszek Biały wysoko ceniąc rzadki dar Kadłubka wymowy, wezwał go na posła, by Salomeę, księżniczkę, córkę jego, z młodym Kolomanem zaręczoną, odwiózł do Beli, króla węgierskiego. Po szczęśliwym zgonie Pełki, biskupa, w r. 1207, kapituła katedralna zgodnymi głosy wybrała Wincentego na biskupa rozległej podówczas diecezji krakowskiej; a chociaż nie był kanonikiem katedralnym, nikt przecież nie sprzeciwiał się temu wyborowi. Innocenty III papież wybranego Kadłubka zatwierdził, a Henryk, arcybiskup gnieźnieński, poświęcił go na krakowskiego biskupa, i wręczył mu laskę pasterską. Skoro Wincenty zasiadł na biskupiej stolicy, od razu z wielkim zapałem serca zajął się powiększeniem chwały Bożej; budził i zagrzewał skrzepłe serca ludzkie do skruchy i prawdziwej pobożności. On sam od kilku lat wiodąc życie bogomyślne, gorliwie pracować zaczął około zbawienia owieczek, pieczy jego powierzonych, przywołując je na drogę prawą; skażone obyczaje ludu radą, nauką, słowem i przykładem wykorzeniał; zaniedbaną pobożność do pierwszej świetności chrześcijańskiej przywracał; wiary świętej katolickiej i władzy Kościoła Bożego niezachwianie bronił. Ojcowskie serce jego dobrocią ujęte, czynnie litowało się nad ubogimi nędzarzami. Jakoż był on czułym obrońcą i opiekunem ubogich wdów i sierot chciwością wydzierców skrzywdzonych; łzy z ich oczu wyciśnione ocierał, a w sądach niewysłuchanych bronił i wspomagał. Wszyscy biedą nękani, i kaleki, uciekali się do niego jako do ojca, opiekuna i dobroczyńcy swego; a on jednym udzielał zdrowe rady, drugim pociechę w strapieniu, innych wspierał swą hojnością w ich kalectwie i nędzy; szczególniej zaś ubogą młodzież, garnącą się do nauk, zachęcał. Czynny ten pasterz, nie samym tylko wspieraniem ubogich ludzi zaspokajał swe serce, ale też o chwałę Bożą gorliwy, oprócz biskupich dochodów, i majątek ojczysty spadkiem sobie przekazany, łożył na odbudowanie i uposażenie kościołów i zakonów. Za jego czasów kościół Najświętszej Panny Maryi w Kielcach, bardzo małe posiadał dochody na zaspokojenie potrzeb swego duchowieństwa; Wincenty z majątku swego wyznaczył fundusz na utrzymanie dziesięciu kollegialnych kapłanów przy tym kościele, i te prebendy wieczyście utrwalił. Konwentowi xx. Cystersów w Jędrzejowie przez Jana, arcybiskupa gnieźnieńskiego i brata jego Klemensa, herbu Gryfów, w r. 1154 wystawionemu, a po większej części już uposażonemu, dał Wincenty w r. 1212 dwie wsie: Czerników i Sojczów; a to nadanie na zawsze zatwierdził, w przytomności Henryka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, Gedeona, płockiego i Oggeriusza kruszwickiego, biskupów. Oprócz tego konwentowi koprzywnickiemu xx. Cystersów, przez króla Kazimierza fundowanemu, dał dwie wsie: Niekisiałka i Karwów, tak te, jak pierwsze dwie z ojczystego dziedzictwa spadkiem do niego należące, i pod karą klątwy zakazał bratankom swym: Bogusławowi i Sulisławowi, by się nie ważyli pod żadnym pozorem odbierać wymienionych włości, tym klasztorom wiecznymi czasy nadanych. Gdy do skarbcu kościoła katedralnego krakowskiego na Wawelu uderzył piorun, spłonęła szafa, a razem z nią spłonęły bogate aparaty, Wincenty sprawił natomiast nowe, prócz tego w roku 1215 odstąpił temu kościołowi na światło i wino, i dla kanoników na codzienne nabożeństwo z osiemnastu wsi przy Czchowie dziesięciny, do stołu biskupiego należące, tudzież dziesięcinę z wioski Bawół, (którą potem Kazimierz Wielki na miasto przy Krakowie przebudował), przekazał Kadłubek na fundusz, by z niego dostarczano oliwy do lampy nieustannie świecącej się przed ołtarzem Najświętszego Sakramentu. Wszystkie te piękne jego przymioty: wielka pobożność, hojnie rozdawane jałmużny i przykładna sprawiedliwość duchowieństwu i ludowi wymierzana, ścisłe zachowanie postu, którym on duszę swą ukrzepiał, wielce miłym czyniły go pierwszym panom polskim i Leszkowi Białemu, że go ten książę wysoko cenił i poważał; atoli głęboka pokora, jak świetna gwiazda, w tym świątobliwym biskupie nad inne jaśniała cnoty. Mąż ten, w owym wieku wyższym nauki światłem zbogacony, posadzony na stolicy biskupstwa krakowskiego, które po arcybiskupie gnieźnieńskim a prymasie Królestwa polskiego pierwsze zajmowało miejsce, wzgardził błyskotnym tym dostojeństwem, jął się rady Zbawiciela; dobre swe czyny na lepsze zamieniając, obrał bardziej uniżenie w domu Bożym, nad zamieszkanie w pałacach książąt tego świata. I zaiste, nader rzadki na polskiej ziemi jest ten czyn Wincentego, który zdaje się zgadzać ze słowy, które św. Piotr apostoł rzekł do Chrystusa: "Panie, otośmy opuścili wszystko, a poszliśmy za Tobą". A chociaż Piotr św. opuścił tylko łódź i sieć rybacką, wszakże opuścił wszystko, co miał: więc i nasz Wincenty poszedł za tą nauką, oddalił od siebie i odmiótł wysoką godność, liczne dochody i urząd biskupi, naśladując Chrystusa w ewangelicznym ubóstwie. Jakoż po dziesięcioletniej pracy, którą on w owczarni swej chwalebnie i z wielkim pożytkiem dla Kościoła polskiego podejmował, owioniony duchem łaski, pragnąc na zarobek wiecznego zbawienia, dla swej duszy więcej uzbierać zasług, zawrzał pragnieniem kosztowania rozkoszy sług Bożych, postanowił zatem zataić się w klasztornym ustroniu, a resztę dni swego żywota w zakonie dokonać. To postanowienie objawił kapitule krakowskiej, i Leszkowi polskiemu książęciu, że umyślił uwolnić się od biskupiego urzędu i ścisłej odpowiedzialności przed Bogiem za duchowieństwo i lud diecezjalny. A chociaż cała kapituła i książę Leszek usilnie odwodzili Wincentego od jego zamysłu, przekładając mu wielkie korzyści, które nauka i praca jego w Kościele Bożym sprawuje; że nawet niełatwo wybiorą z pomiędzy siebie członka, któryby po nim tak dostojnie, jak on, zajął miejsce pasterza rozległej diecezji krakowskiej; on jednak niecofnionym zamiarem swoim powtórną a gorącą prośbą skłonił kapitułę i polskiego monarchę ku swemu żądaniu; a uzyskawszy zezwolenie od Honoriusza III papieża w r. 1218, złożył laskę pasterską w ręce kapituły krakowskiej, od razu całe swoje mienie rozdał pomiędzy ubogie wdowy, sieroty i biedą znękanych nędzarzów, i w nieutulonym żalu i we łzach pogrążone pożegnawszy duchowieństwo i lud krakowski, poszedł pieszo i boso do jędrzejowskiego xx. Cystersów, dziesięć mil od Krakowa odległego, klasztoru. Teodoryk, rodem Francuz, II-gi opat, od czasu wystawienia klasztoru xx. Cystersów, we wsi Brzeziny zwanej (miasteczko bowiem Jędrzejów nieco później założono), przyjął Wincentego z uszanowaniem i wielką radością do swego zgromadzenia, i podczas uroczystego nabożeństwa włożył nań habit zakonny. Z jakimże to podziwem patrzyli wszyscy ojcowie zakonni, kiedy w przeciągu rocznej próby, Wincenty, mimo znakomitego swego pochodzenia, były biskup, pełnił włożone przez opata na siebie klasztorne obowiązki i ustawy Benedykta świętego. Po ukończonym nowicjacie wykonał śluby uroczyste: ubóstwa, posłuszeństwa i ścisłe nieskażonej czystości zachowanie. Wiódł potem nowy ten bojak pod chorągwią Bernarda św., postem i czuwaniem hartowany żywot zakonny. Nosił on na swym ciele tajemnie wdzianą włosiennicę, a bardzo często chłostał je dyscypliną. Ujmującą serca jego prostotę, szczerość otwartą i głęboką pokorę w sześćdziesięcioletnim biskupie i zakonniku, widzieli zakonni ojcowie, i świeccy panowie, jako znamiona prawdziwej wielkości chwały i nagrody, i radzi szli za życia jego śladem. Był to żywy i budujący przykład dla wszystkich zakonników, kiedy Wincenty ochoczym posłuszeństwem wiedziony, pełnił każdy nakaz przełożonego, w lichej nawet posłudze klasztornej; ten zwłaszcza mąż, który niedawno licznym władnął duchowieństwem i rozległą diecezją krakowską; który wyższym nauki światłem zbogacony, z pany polskimi zasiadał na obradach i o dobru narodowym mądrze radził. Gorąca modlitwa, rozmyślanie rzeczy Bożych i wrząca w sercu jego miłość ku Zbawicielowi i bliźnim, wysłużyły mu tę łaskę, że jeszcze za jego życia, Bóg wsławił go cudami. Zdarzyło się raz, że, gdy opat z zakonnikami poszedł na jutrznię, którą zwykle o północy w chórze śpiewano, Wincenty został w swej celi zakonnej, modlitwą zajęty i głęboko zanurzony w rozważaniu rzeczy niebieskich; Teodoryk, opat, nie widząc w chórze Wincentego, a przekonany o wielkiej jego pobożności, nie wiedział o przyczynie, jaka by zatrzymała go w celi, wydalił się z chóru, przyszedł na korytarz, a spojrzawszy przez rozpadlinę we drzwiach do jego celi, widział, że tego sługę Bożego, modlącego się i od ziemi podniesionego, wielka i niezwyczajna otaczała jasność. Skoro duch Wincentego z zachwycenia wrócił do użycia zmysłów, wyszedł ten mąż Boży z swej celi, padł przed opatem na kolana i prosił go o przebaczenie winy, że na jutrznię do chóru nie zdążył. O tym jasności objawie, opat zrazu nic nie powiedział ojcom zakonnym, wszakże im zalecił, by się żaden z nich nie ważył czynić Wincentemu jakiej bądź przykrości, i bardzo się z tego cieszył, że tak świątobliwego zakonnika ma w swoim klasztorze. W zakonnym powołaniu Wincenty zawsze czynny, resztę czasu, ile mu go stawało od nabożeństwa i klasztornych zatrudnień, ten cały obracał na napisanie kilku dzieł uczonych, o których namienia SEGUIN. A pragnąc wywiązać się z wdzięczności narodowi polskiemu, jego dawne dzieje w rękopisach i podaniu zachowane z pleśni zapomnienia wygrzebał i podał je pamięci potomnych Polaków, przez napisanie kroniki polskiej w kształcie rozpraw, wyższym i pięknym stylem w języku łacińskim. W tym wielce pożytecznym dziele, Wincenty nie tylko skreślił dzieje swych ziomków, lecz i postronnych narodów. Kiedy Wincenty tylą dobrodziejstwy wszystkie dni życia swojego oznaczył, a z nich wierne zwierciadło przekazał potomności czułego ojca, ziemianina, przyjaciela, nędzarzów opiekuna, i zwaśnionych rodzin pożądanego pocieszyciela i rozjemcę; zdaje się, że całego długu dla nieba dopełnił. Już piąty rok dobiegał od czasu, jak Wincenty przyjął habit w jędrzejowskim klasztorze, i tu życiem świątobliwym i darem łask Bożych zajaśniał wpośród ojców zakonnych. Lecz przedtem na urzędzie pasterskim pracą około swych owieczek skołatany, a potem w zakonie ścisłym postów zachowaniem, jako też ostrym ciała swego martwieniem i wiekiem na siłach zwątlony, uczuł, że się bardzo zachwiało jego zdrowie. W ciężkiej swej chorobie, kiedy już dobiegał doczesności kresu, na drogę wieczności śś. opatrzony Sakramentami, które z żywym pragnieniem i gorącą przyjął pobożnością, słodko zasnął w Panu, i niezmazaną duszę swoją oddał Stwórcy swojemu dnia 8 marca, roku 1223 po narodzeniu Chrystusa, a w 62 roku swego żywota. Ciało jego błogosławione pochowali xx. Cystersi z wielkim okazem czci, podczas uroczyście odprawionego nabożeństwa w jędrzejowskim kościele, w chórze przed wielkim ołtarzem, w grobie z cegieł ułożonym. W ścianie nad grobem położono pomnik z napisem: "Tu leży Wincenty Kadłubek, rodem ze wsi Karwów, herbu Róża, mąż bystrego pojęcia, w teologii i świeckich naukach bardzo biegły; w roku 1207 z przełożonego sandomierskiego kościoła, przez katedralną kapitułę na krakowskiego biskupa wezwany, a przez Innocentego III papieża zatwierdzony, na ten urząd przez Henryka arcybiskupa gnieźnieńskiego w r. 1208 poświęcony; siedział na stolicy biskupiej lat dziesięć. Potem za zezwoleniem Honoriusza III papieża w r. 1218 złożył urząd biskupi; w klasztorze jędrzejowskim zakonu cysterskiego wykonał śluby uroczyste; a przeżywszy pięć lat w ścisłym zachowaniu ustaw zakonnych, żołnierz ten Chrystusów oddał Bogu duszę swoją; bracia zakonni pochowali ciało jego w środku chóru, roku Pańskiego 1223, dnia 8 marca".

O ŁASKACH CUDOWNYCH,

które Bóg udzielił znękanemu ludowi za przyczyną błogosławionego Wincentego; o podniesieniu z grobu szczętów jego i uroczystym odprawieniu beatyfikacji.

Lubo wysławianie Świętych Pańskich, którzy oglądaniem oblicza Bożego już zażywają prawdziwego szczęścia w niebiesiech, nie powiększy ich chwały ni zasług tu na ziemi położonych, które sam Bóg wieczną uwieńczył nagrodą, jednak mężów chwalebnych, ojców naszych rodzinnych, bogatych w cnotę, Duch Boży w księgach świętych wysławiać nakazuje. A kiedy Zbawiciel, przez wierne sługi swoje, udziela przygodami znękanemu ludowi nieocenione dobrodziejstwa swoje, przewyższające bieg zakreślony rzeczom przyrodzonym, przeto wysławiać Pana w Świętych Jego, i za ich wstawieniem się, dzieła cudowne podać potomnej pamięci, zawsze było i jest chwalebnym obyczajem w Kościele świętym. Aczkolwiek bowiem nadprzyrodzone czyny, palcem Bożym zdziałane, a za wstawieniem się Wincentego, za jego życia i po zgonie ludowi pobożnemu udzielane, od początku w starych pamiętnikach skrzętnie były zapisywane; gdy jednak takowe w rozmaitych przygodach kraju zaginęły i w niepamięć puszczone zostały; a przecież lud prawowierny w przykrych życia wypadkach z ufnością do grobu jego udając się, dla utrwalenia łask odebranych, rozmaite ślubnie ze srebra, z wosku i na tablicach malowidła na ścianach w kościele jędrzejowskim pozawieszał; uznaliśmy więc za niezbędny obowiązek te dobrodziejstwa Boże z pleśni zapomnienia wydobyć, oczyścić i podać je pobożnej powszechności do czytania. Z pomiędzy wielu łask cudownych, przywiedziemy tu niektóre zebrane, a przez miejscowych zakonników poświadczone, opuszczając wiele innych niepamięcią zamglonych. Obyczajem pobożnych przodków naszych, lud prawowierny rozmaitymi uciskany chorobami, przychodził z bliskich Jędrzejowa okolic i zwiedzał grób bł. Wincentego, i jeszcze przed podniesieniem szczętów jego z grobu oddawał im tę cześć, jakiej Kościół Boży dozwala. W roku 1593 wydarzyło się, iż ośmioletnie pacholę, synek włościanina, z sioła Chorzewy, nieszczęśliwym wypadkiem utonął w rzece, Nidka zwanej; nazajutrz wydobyte z wody pacholę zaniósł smutny ojciec z narzekaniem i płaczem do klasztornego kościoła xx. Cystersów jędrzejowskich, a położywszy ciało utoniętego syna przed wizerunkiem ukrzyżowanego Zbawiciela, żywo westchnął do bł. Wincentego, wzywając jego przyczyny: w obecności wszystkiego ludu, w kościele będącego, dziecię cudownie wróciło do życia, wstało i poszło za ojcem do jego chaty. W roku 1624 młodzieniec, Baldwin Ossoliński, znakomitego urodzenia, gwałtowną ujęty gorączką, już stanął u kresu życia, znikła wszelka jego życia nadzieja. Mikołaj Mrozek, pleban Krzciecianki, polecił konającego młodzieńca Wincentemu, słudze Bożemu, i z ufnością uczynił ślub, że go stawi u grobu jego; od razu chory począł się mieć lepiej, i po kilku dniach zupełnie ozdrowiał. Dnia 27 lipca 1624 roku posłał przez owego kapłana srebrną tablicę do grobu bł. Wincentego z napisem swego uzdrowienia. A ojciec tego młodzieńca, Ossoliński, wojewoda sandomierski, namiętny badacz starożytności polskich, w parę lat później ciężko chorując, tak, że już był u granicy wieczności, za wezwaniem przyczyny bł. Wincentego wróciwszy do życia i zdrowia, posłał przez tegoż Mikołaja Mrozka srebrną tablicę do grobu jego, z napisanym na niej świadectwem odebranej łaski życia i zdrowia. Dnia 28 sierpnia 1630 roku, ten sam pleban x. Mrozek, opatrzywszy śś. Sakramentami Zofiją, małżonkę pana Mleczko szlachcica, i już bliską zgonu poleciwszy opiece i przyczynie bł. Wincentego, zeznał pod przysięgą z obecnymi tej religijnej obsłudze ludźmi, że z wielkim wszystkich podziwem natychmiast wymieniona Zofija ozdrowiała, i tego samego dnia poszedł z nią, zupełnie zdrową, podziękować Bogu i temu słudze Bożemu u grobu jego za to cudowne uzdrowienie.

Tegoż roku 1630, Anna Oraczewska, szlachcianka z Kaliny, doznała u grobu bł. Wincentego łaski cudownej; albowiem długą chorobą nękana, zupełnie utraciła rąk władzę, niezdatna do żadnej pracy, udała się z gorącą modlitwą o pomoc do Wincentego; skoro ślub uczyniła, że odwiedzi grób jego, natychmiast dnia 20 stycznia zupełnie ozdrowiała. Agnieszka, małżonka młynarza, ze wsi Podłęcze, blisko Pińczowa, rozmaitymi chorobami dręczona, szczególniej z gwałtownej gorączki febry, dostała obłąkania na umyśle. Pewien żebrak za jałmużną chodzący, polecił ją przyczynie bł. Wincentego, i kazał jej odwiedzić nabożnie grób jego; po uczynionym ślubie zaraz ozdrowiała, i po upływie dni kilku zupełnie zdrowa i silna, dnia 20 stycznia 1633 roku udała się pieszo z mężem swym do grobu Wincentego, uczyniła spowiedź, a złożywszy czułe dzięki Bogu, wróciła do swego domu. Tego samego roku dnia 7 lutego, Agnieszka Pilchowa ze Słupi mając dwóch małych synków, wielką chorobę cierpiących (epilepsim), stawiła ich u grobu bł. Wincentego, i z żywą ufnością gorąco prosiła go o wstawienie się do Boga za tymi pacholętami; a osiągnąwszy skutek swej prośby, co rok zwiedzała jego święte szczęty w klasztornym kościele xx. Cystersów jędrzejowskich. Kiedy Bóg wszechmocny z nieprzebranego swego miłosierdzia udzielał coraz liczniejsze swe łaski ludowi żebrzącemu w przygodach o pomoc u grobu tego rodaka naszego, x. Remigiusz Koniecpolski, biskup diecezji chełmskiej i administrator opactwa jędrzejowskiego, dnia 21 czerwca 1632 r. uczynił swe przełożenie władzy diecezji krakowskiej, by ta dozwoliła podnieść z grobu szczęty bł. Wincentego Kadłubka, a umieścić je na przyzwoitszym miejscu w klasztornym kościele. Skoro uzyskano żądane pozwolenie, dnia 26 kwietnia r. 1633 z radością dźwignięto wielki kamień grobowy przed wielkim ołtarzem położony, pod którym ukazał się grobowiec na kształt skrzyni z cegieł bez wapna, a w nim błogosławione zwłoki Wincentego, mało co uszkodzone, ozdobione paliuszem, którego biskupi krakowscy w czasie odprawiania uroczyście Mszy św. używają, na pamiątkę niegdy arcybiskupstwa krakowskiego. A gdy wieko trumny odkryto, wszystkich w świątyni obecnych najprzyjemniejsza woń wskroś przejęła. Dźwigniono z grobu bł. zwłoki, winem obmyte złożono do szklanych naczyń, a te do skrzynki, którą w obecności mężów wiarygodnych opieczętowano i w szafie w zakrystii umieszczono; tu stały bł. szczęty aż do dnia uroczystego przeniesienia ich do nowo wystawionego w kościele grobowca. A kiedy już wszystko było do uroczystego przeniesienia zwłok Wincentego przygotowane, dnia 19 sierpnia 1633 r., w wigilię św. Bernarda, po odprawionych nieszporach, x. Remigiusz Koniecpolski, biskup chełmski i administrator opactwa jędrzejowskiego, odpieczętował skrzynkę i z niej przełożył naczynia szklane ze czcigodnymi zwłokami do trumny cynowej, opatrzywszy ją pieczęciami; żelaznymi opasaną obręczami przeprowadził w uroczystym pochodzie do wspaniale wystawionego z marmuru w ścianie kościelnej grobowca, na którym położono rytymi głoskami napis: "Tu spoczywa rzadki dziw chrześcijańskiej pokory, świątobliwy Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, potem zakonnik tego klasztoru, urodzony we wsi Karwów, ze szlachetnego domu Róży" itd. Rychło rozbiegł się po całej Polsce rozgłos o przeniesionych szczętach Wincentego, stąd lud pobożny częściej zaczął wzywać jego wstawienia się do Boga, nie tylko u grobu jego, lecz po polskich prowincjach, i odbierał w rozmaitych chorobach i przygodach liczne łaski za jego przyczyną. Te więc dobrodziejstwa Boże, Innocenty XI papież mając sobie przełożone, dozwolił w r. 1681, w swym Breve zupełny odpust na dzień ósmy marca, czyli na rocznicę śmierci bł. Kadłubka. – W kilka lat później, król polski Jan III i biskupi zanieśli do tegoż Innocentego XI prośbę o kanonizację Wincentego. Jakoż w r. 1689 tenże papież w skutek podanej prośby w tej sprawie upoważnił x. Mikołaja Oborskiego biskupa Laodycejskiego, sufragana i oficjała krakowskiego, który też zajął się gorliwie zbieraniem wszystkich dowodów pod przysięgą, do kanonizacji Kadłubka. Lecz rozmaite przeszkody i odmiany w Polsce przeszkadzały dalszemu postępowaniu do beatyfikacji Wincentego, aż do r. 1761. W tym przeto roku, zostawszy opatem klasztoru jędrzejowskiego mąż pobożny i gorliwy, Wojciech Ziemnicki, nie szczędził nakładu i starania, by rozpoczęty do beatyfikacji proces do skutku doprowadzić, a Wincentego w poczet błogosławionych wyznawców zapisać. Uzyskał on króla Augusta III, senatorów i biskupów polskich wstawienie się u Stolicy Apostolskiej za tą sprawą. Siedzący wtedy na stolicy Piotra Klemens XIII papież, powierzył ukończenie sprawy x. Franciszkowi Potkańskiemu biskupowi pataryńskiemu, krakowskiemu sufraganowi; ten troskliwie zebrał potrzebne do beatyfikacji dowody łask cudownych, które Bóg miłosierny udzielał ludowi za przyczyną bł. Wincentego, a które poważne osoby przysięgą potwierdziły; wyświetlił przy tym z dawnych dziejopisów polskich świątobliwe życie jego. Ukończone na dniu 22 września 1762 r. przez x. Potkańskiego akta do beatyfikacji Kadłubka, Klemens XIII papież potwierdził dnia 18 lutego 1764 roku, i wpisał Wincentego w poczet błogosławionych wyznawców; tudzież odprawianie pacierzy kapłańskich i Mszy św. na jego uczczenie, dekretem swym z d. 9 czerwca 1764 r. dozwolił zakonowi xx. Cystersów i diecezji krakowskiej; udzielił zarazem Ojciec Święty przez trzy dni zupełny odpust dla zgromadzonego ludu w czasie uroczystego nabożeństwa beatyfikacji bł. Wincentego. X. Kajetan Sołtyk biskup krakowski, książę siewierski, odezwą swą z dnia 10 kwietnia r. 1765 do duchowieństwa świeckiego i zakonnego uczynioną, wyznaczył to uroczyste odprawianie nabożeństwa beatyfikacji z zupełnym odpustem w trzech dniach, nadchodzących w tym roku świąt Zesłania Ducha Świętego, które rzeczywiście z wielkim czci okazem wspaniale w klasztornym kościele xx. Cystersów jędrzejowskich zostało odprawione, na cześć i chwałę Bogu w Trójcy Świętej jedynemu.

Żywoty świętych patronów polskich x. Piotr Pękalski
za:www.ultramontes.pl/zywoty_wincenty_kadlubek.htm

Puneta:
Może święci garnków nie lepią, ale piszą kroniki:)

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo