Lwowski Apostoł Bożego Miłosierdzia
Już za życia nazywano go «Księdzem dziadów», «Ojcem ubogich», «drugim Proboszczem z Ars», «Lwowskim Bratem Albertem». Dzisiaj mówi się o nim najczęściej: «Lwowski Apostoł Bożego Miłosierdzia». Tak określa się sługę Bożego ks. Zygmunta Gorazdowskiego, kapłana archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, założyciela Zgromadzenia Sióstr św. Józefa (sióstr józefitek), który ma zostać wyniesiony do chwały ołtarzy 26 czerwca br. we Lwowie, w czasie pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II na Ukrainę.
Droga do kapłaństwa.
Ks. Zygmunt Gorazdowski urodził się w Sanoku 1 listopada 1845 r. w rodzinie, w której wysoko ceniono i respektowano zasady religii katolickiej. Był drugim z siedmiorga dzieci Feliksa i Aleksandry Gorazdowskich i jedynym ich synem, który dożył wieku dorosłego, choć od wczesnego dzieciństwa chorował na nieuleczalną wówczas gruźlicę. Do gimnazjum uczęszczał w Przemyślu. Szczególnym momentem jego młodzieńczego dojrzewania do udziału w Ewangelii cierpienia był r. 1863, kiedy to Zygmunt mimo słabego zdrowia wziął udział w Powstaniu Styczniowym, a po jego upadku przeżył niejedną bolesną próbę. Po ukończeniu gimnazjum podjął studia prawnicze na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. W 1865 r. przerwał studia i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Lwowie. Ta decyzja i związana z nią świadoma rezygnacja Zygmunta z kariery adwokata miały bardzo poważną motywację. W swoim życiorysie Zygmunt poświęca tej kwestii zaledwie jedno zdanie: «poczułem powołanie do stanu duchownego i wstąpiłem w roku 1865 do Seminarium». Zeznania jego najmłodszej siostry Marii mówią jednak, że owa decyzja miała głębokie uzasadnienie. Maria zaświadcza m.in.: «Przez całe życie zwykł mówić: Bogu dziękuję za chorobę, jaką na mnie spuścił w mej młodości, bo gdyby nie ta choroba, nie byłbym został księdzem i nigdy bym nie był zadowolony rozminąwszy się z moim powołaniem». Po ukończeniu teologii, ze względu na gwałtowne nasilenie się choroby płuc i niebezpieczeństwo utraty życia dopiero po 2-letnim intensywnym leczeniu otrzymał święcenia kapłańskie 25 lipca 1871 r. w katedrze lwowskiej. W tym też czasie złożył Bogu ślub mówiąc: «Wszechmogący, zmiłuj się nad kornym Twym sługą, użycz mi sił, bym spełnić mógł swe posłannictwo, a całe życie swe poświęcę dla dobra bliźnich». W ciągu pierwszych sześciu lat posługi kapłańskiej pracował jako wikariusz bądź administrator w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowcach, Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie. Już wówczas dał się poznać jako człowiek obdarzony wyjątkowym charyzmatem duszpasterskim. Podejmował niezwykle cenne inicjatywy, by zaradzić różnorakim trudnościom związanym z przekazem orędzia ewangelicznego. Czynił to włączając się w pracę katechetyczną, a także opracowując i wydając drukiem Katechizm, którego ponad 50 tys. egzemplarzy rozeszło się po Galicji, Śląsku i Ameryce. Opracował i wydał również Rady i przestrogi dla młodzieży oraz artykuły prasowe. Lud, do którego ks. Zygmunt został posłany, nękany był przez głód i inne formy niedostatku. Obok niezwykle uciążliwych układów społecznych i gospodarczych oraz narodowej niedoli wiele innych przyczyn utrudniało mu głoszenie słowa Bożego. Parafie archidiecezji lwowskiej należały wówczas do najbardziej rozległych terytorialnie w całym zaborze austriackim. Często jedną parafię tworzyło kilka lub kilkanaście gmin. W parafii w Wojniłowie, na przykład, ks. Gorazdowski był katechetą uczniów miejscowej szkoły czteroklasowej oraz dzieci z jedenastu szkół państwowych i siedmiu parafialnych. Do wojniłowskiej parafii należało bowiem prawie 30 miejscowości, a tamtejszy proboszcz ze względu na wiek i zły stan zdrowia niewiele mógł ks. Zygmuntowi pomóc. Kierując się głęboką miłością do Eucharystii i świadomością, jak ważne jest przygotowanie i pierwsze przeżycie spotkania z Chrystusem w komunii św., starał się, by oficjalnie wprowadzone w 1868 r. rozporządzenie władzy kościelnej dotyczące uroczystości I komunii św. wprowadzić i upowszechnić w archidiecezji lwowskiej. Był na tych ziemiach pierwszym organizatorem wspólnych I komunii św.
Dzieła miłosierdzia
Od samego początku swojej pracy duszpasterskiej ks. Zygmunt włączył się w już istniejące lub inicjował nowe dzieła chrześcijańskiego miłosierdzia. Na przykład, gdy wybuchła w Wojniłowie epidemia cholery, z niezwykłym oddaniem spieszył z pomocą chorym, a pomimo wielkiego niebezpieczeństwa zarażenia własnymi rękami wkładał zmarłych do trumny. Nawet Żydzi, jak podają zapisy z tego czasu, z wielkim szacunkiem całowali jego ubranie, uważając go za człowieka świętego, ponieważ «spieszył z pomocą i z lekarstwami do chorych, budził ducha religijnego (...), był opiekunem ubogich. Cieszył się ogólną sympatią z powodu swej niezmordowanej pracy i szlachetnego charakteru». W 1877 r. sługa Boży rozpoczął działalność kapłańską i dobroczynną we Lwowie. Po krótkim okresie pracy przy kościele św. Marcina i Matki Bożej Śnieżnej przez ok. 40 lat pełnił posługę w parafii św. Mikołaja. Był człowiekiem głębokiej modlitwy, a jednocześnie z niezwykłą żarliwością duszpasterską i apostolską wciąż podejmował nowe inicjatywy na rzecz potrzebujących. Pracował w wielu szkołach jako katecheta. Angażował się również w pracę wydawniczą i redaktorską. Wydawał kilkakrotnie Katechizm, opracował i opublikował Zasady i przepisy dobrego wychowania dla rodziców i wychowawców katolickich oraz liczne artykuły. Założył też Towarzystwo Bonus Pastor dla kapłanów i troskliwie wspierał jego działalność. Władze kościelne wysoko ceniły kapłańską posługę ks. Gorazdowskiego i niejednokrotnie dawały temu wyraz. Na przykład w dekrecie pochwalnym, przesłanym ks. Zygmuntowi przez ówczesnego metropolitę lwowskiego sługę Bożego Józefa Bilczewskiego, czytamy: «W pełnieniu bardzo trudnego obowiązku duszpasterskiego wielką pociechą i podporą niemałą są dla nas kapłani, którzy w niczym nie szukając siebie samych, podejmują mozolne trudy ku chwale Boga i zbawienia dusz. W naszym przekonaniu i Ciebie do takich zaliczyć możemy kapłanów, którzy już od prawie trzydziestu lat z niesłabnącą pilnością i gorliwością nie ustępujesz we współdziałaniu z dziełem ze wszystkich dzieł Bożych najbardziej Boskim, a mianowicie z dziełem nawracania błądzących i doprowadzania grzeszników do Boga». Nade wszystko zadziwia jednak działalność charytatywna sługi Bożego. W tym samym dekrecie abpa Józefa Bilczewskiego czytamy: «Boskim nauczony przykładem z wykonaniem tego dzieła złączyłeś pomocnicze dzieła miłosierdzia. Założyłeś zbożne schroniska dla ubogich, chorych, kalek nieuleczalnych, utworzyłeś zgromadzenie zakonne kobiet, którym przekazałeś pieczę nad tymi zbożnymi dziełami. Te i inne Twoje prace, jak również Twoje wzorowe życie i pobożność, skłaniają nas do tego, abyśmy wyrazili Ci nasze uznanie, zachęcając w Panu, abyś i nadal trwał gorliwie w tym działaniu ku chwale Boga i zbawieniu dusz, abyś przez przychylność i łagodność okazywał się prawdziwie ojcem dla ubogich i udręczonych». Nie były to słowa bezpodstawne. Ks. Gorazdowski był przez długie lata sekretarzem Instytutu Ubogich Chrześcijan. Zainicjował i ufundował we Lwowie wiele dzieł chrześcijańskiego miłosierdzia. W 1882 r. założył przy pomocy jednego z towarzystw dobroczynnych «Dom pracy» dla żebraków. W jednym ze sprawozdań z działalności tego domu czytamy m.in.: «Usiłowania nasze (...) odniosły o tyle pożądany skutek, że tych kilkadziesiąt ubogich, którzy są stale pod opieką 'Domu pracy', odwykli od żebrania, wstydzą się nawet dawnego swego rzemiosła i zwrócili się na drogę pracy i moralności. Niektórzy już wyszli nawet z Zakładu i prowadzą życie pracowite i moralne». «Domem pracy» we Lwowie opiekował się ks. Gorazdowski aż do swojej śmierci. Z inicjatywy sługi Bożego rozpoczęła także swoją działalność w r. 1882 we Lwowie tania Kuchnia Ludowa. Żywili się w niej robotnicy, młodzież szkolna, dzieci, a najczęściej ubodzy. Był tam też pokój dla studentów, którzy otrzymywali posiłki za symboliczną zapłatą, a nierzadko po prostu za darmo. Po latach ks. Gorazdowski «otrzymał wiele podziękowań od inżynierów, sędziów czy lekarzy, którzy dzięki niemu mogli kontynuować studia». Kolejnym dziełem chrześcijańskiego miłosierdzia założonym przez naszego sługę Bożego był Zakład dla nieuleczalnie chorych i rekonwalescentów. Był to rodzaj hospicjum dla ludzi cierpiących i chorych, którzy zgodnie z ustawą rządu po 6 tygodniach pobytu w szpitalu, bez względu na stan zdrowia, byli z niego usuwani. Pisano wówczas m.in. o ks. Gorazdowskim: «Gdy nikt nie umiał zająć się nieszczęśliwymi, chorymi bez ratunku, (...) on pomyślał o wzniesieniu gmachu dla nieszczęśliwych, co już nie mają na ziemi nadziei». W r. 1886 z inicjatywy ks. Zygmunta powstał Internat św. Jozafata dla ubogich studentów Seminarium Nauczycielskiego. W roku śmierci sługi Bożego, który był przez wiele lat dyrektorem tego Internatu, gazety pisały: «Dziś może ten Internat po 34 latach swojego istnienia poszczycić się całym szeregiem wychowanków, którzy zajmują nawet wybitne stanowiska w szkolnictwie powszechnym». Nie sposób nie wspomnieć tu również o pierwszym i przez długie lata jedynym w Galicji Zakładzie Dzieciątka Jezus dla samotnych matek i porzuconych niemowląt. W latach 1892-1916 opiekę w tym Zakładzie znalazło 2 871 niemowląt, z czego 836 opuściło Zakład ze swoimi matkami, 802 odnalazło swoje rodziny, 173 adoptowano, pozostałymi zajmowały się siostry zakonne. Warto chociażby wymienić katolicką polsko- -niemiecką Szkołę św. Józefa, Towarzystwo św. Salomei wspomagające ubogie wdowy i ich dzieci, Stowarzyszenie dla ubogich szwaczek i Związek Towarzystw i Zakładów Dobroczynnych w Galicji. 17 lutego 1884 r. ks. Gorazdowski założył Zgromadzenie Sióstr św. Józefa. Siostry józefitki w duchu ewangelicznej miłości miłosiernej do dziś zajmują się zakładami wychowawczymi oraz prowadzą działalność katechetyczną i oświatową. Służą także chorym, cierpiącym i ubogim. Domy zgromadzenia znajdują się w Polsce (40), jak również w Niemczech, Francji, Włoszech, na Ukrainie oraz w Afryce (Kongo, Kamerun) i Ameryce Południowej (Brazylia).
Starania o beatyfikację
Sługa Boży ks. Zygmunt Gorazdowski zmarł w opinii świętości we Lwowie 1 stycznia 1920 r. Mówiono wówczas, że «tyle instytucji stworzyć, utrzymać je i nimi zarządzać mogła tylko dusza gorąco miłująca Boga i bliźnich, dusza z dziecięcą wiarą ufająca Opatrzności». Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w archidiecezji lwowskiej 29 czerwca 1989 r. W kwietniu 1993 r. dokumentacja procesowa została przekazana Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. 20 grudnia 1999 r. Jan Paweł II promulgował dekret stwierdzający heroiczność życia i cnót sługi Bożego. W dekrecie tym czytamy m.in.: «Życie Sługi Bożego było ustawiczną służbą miłości (...). Całym sercem i z całych sił ukochał Boga i służył Mu ochoczo i z radością. Był posłuszny Jego woli, szanował Jego prawo i dniem i nocą pracował dla Jego Królestwa; unikał grzechu, dążył do świętości. Nadzieję pokładał w Panu, w Jego miłosierdziu i Jego Opatrzności. Obce mu było przywiązanie do spraw ziemskich; dzielił się z potrzebującymi wszystkim, co posiadał». 24 kwietnia 2001 r. Ojciec Święty ogłosił dekret o cudownym uzdrowieniu przypisywanym wstawiennictwu ks. Zygmunta Gorazdowskiego.
S. Dolores Siuta CSSJ, Postulatorka
za: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_z_gorazdowski2.html
LWOWSKI „KSIĄDZ DZIADÓW”
Podczas Mszy świętej odprawionej 26 czerwca we Lwowie Jan Paweł II dokona beatyfikacji Sługi Bożego ks. Zygmunta Gorazdowskiego — założyciela Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Józefa. Zygmunt Gorazdowski urodził się w zubożałej rodzinie szlacheckiej w Sanoku w listopadzie 1845 r. Pierwsze miesiące życia spędził w majątku babki Łazowskiej, cudem unikając śmierci w czasie rzezi galicyjskiej. Szkołę elementarną i gimnazjum ukończył w Przemyślu, dokąd przeniosła się jego rodzina i gdzie ojciec otworzył zakład introligatorski i sklep. Właśnie od ojca, który był znanym działaczem narodowym, młody Zygmunt nauczył się wrażliwości na ludzką biedę, patriotyzmu, zamiłowania do działalności społecznej. W 1863 r. Zygmunt Gorazdowski uciekł z gimnazjum, by wziąć udział w powstaniu styczniowym. Po klęsce wrócił do rodzinnego domu, by kontynuować naukę. Po ukończeniu gimnazjum podjął studia prawnicze na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. W 1865 r. postanowił zostać kapłanem. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1871 r. w katedrze lwowskiej. Pracował jako wikary m.in. w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowce, Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie. W tym czasie dał się poznać jako autor pism i opracowań religijno-katechetycznych, adresowanych głównie do dzieci i młodzieży. Były one wysoko cenione przez przełożonych, a „Katechizm dla szkół ludowych” był zalecany w diecezji przemyskiej jako „najodpowiedniejszy podręcznik przy nauce religii”. Postawa Gorazdowskiego jako kapłana już wtedy zwracała uwagę nie tylko katolików. Gdy był wikarym w Wojniłowie, nawet miejscowi Żydzi całowali jego szaty, powtarzając z przekonaniem: „To święty człowiek”. Wszystkich ujmował otwartością i wrażliwością na potrzeby człowieka. W 1877 r. ks. Gorazdowski został przeniesiony do Lwowa, gdzie pracował w kilku parafiach i prowadził działalność charytatywną. Zakładał liczne towarzystwa miłosierdzia, a w 1882 r. sprowadził z Tarnopola Siostrzyczki Ubogich, które podjęły się prowadzenia „taniej Kuchni Ludowej”. Dały one początek założonemu w 1884 r. Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia św. Józefa, prowadzącemu kolejne dzieła dobroczynne. Oprócz Domu Pracy i Zakładu dla Nieuleczalnych i Rekonwalescentów ks. Gorazdowski założył także Internat dla Studentów Seminarium Nauczycielskiego i Zakład Dzieciątka Jezus, w którym, jako pierwszym w kraju, opiekę znajdowały porzucone niemowlęta. Stworzył również Towarzystwo Opieki nad Niemowlętami, które objęło opieką ubogie matki wychodzące z lwowskiego zakładu położniczego i ich dzieci. W Zakładzie Dzieciątka Jezus bezpłatny dach nad głową, wyżywienie oraz opiekę duchową, a czasem i pomoc w resocjalizacji znajdowały także kobiety z małymi dziećmi. Niemowlęta po ukończeniu pierwszego roku życia były odsyłane na koszt zakładu do rodzin zastępczych mieszkających na wsi. Przebywały tam do szóstego roku życia, a jeśli było to możliwe, mogły pozostać w takiej rodzinie na stałe. W przeciwnym razie o ich dalszy los troszczyły się siostry, umieszczając je w zakładach wychowawczych. System ten mógł funkcjonować wyłącznie dzięki ks. Gorazdowskiemu, który nie ustawał w zjednywaniu dobroczyńców i zdobywaniu niezbędnych środków. Rozwijając działalność charytatywną ks. Zygmunt Gorazdowski starał się też ją uporządkować i nadać skoordynowany charakter. Z jego inicjatywy powstał m.in. we Lwowie Związek Katolickich Towarzystw Dobroczynnych, którego został wiceprezesem. W miarę rozwoju zakonnego zgromadzenia ks. Gorazdowski uruchamiał kolejne jego placówki w różnych miastach Galicji, m.in. w Sokalu, Krośnie, Kaliszu, Czortkowie, Dolinie, Tarnowie. Jako proboszcz parafii św. Mikołaja we Lwowie prowadził też działalność charytatywną na własną rękę. Jego plebania zawsze była otwarta dla lwowskiej biedoty. Żebracy ściągali tu z całego miasta, bo wiedzieli, że „ksiądz dziadów” ich nie przegoni, mimo że sam żył ubogo. Jadał niezwykle skromnie. Tylko podczas imieninowego śniadania pozwalał sobie na „luksus”. Podawano wtedy bułki i kawę. Chodził w starej, zniszczonej bieliźnie, sutannie i płaszczu. Józefitki starały się dbać o swojego założyciela, ale otrzymane od nich odzienie rozdawał ubogim. Gdy dziennikarz „Gazety Kościelnej” zapytał go, skąd bierze fundusze na działalność, odpowiedział, że gdy brakuje mu pieniędzy, to daje większe jałmużny. Lwowianie cenili ks. Gorazdowskiego nie tylko jako dobroczyńcę, ale również jako kapłana. Jego konfesjonał był zawsze oblężony. Penitenci mogli się do niego zgłaszać o każdej porze, a i on odwiedzał w domach najbardziej zatwardziałych grzeszników, zachęcając ich do skorzystania z sakramentu pojednania. Ks. Gorazdowski założył także katolicką szkołę polsko-niemiecką i sprowadził do pracy w niej Braci Szkół Chrześcijańskich. Przystąpił też, choć z niewielkim powodzeniem, do spółki wydawniczej i stał się właścicielem drukarni oraz redaktorem „Gazety Codziennej”. Uważał bowiem, że „religii i moralności katolickiej” nie „uratują same kazania w kościele”. Oszukany przez wspólnika, musiał się jednak wycofać z tego przedsięwzięcia. Cierpiąc na niebezpieczną chorobę oczu, grożącą całkowitą utratą wzroku, nie był w stanie go nadzorować. Z tego powodu zrezygnował też z funkcji proboszcza i krótko przed I wojną światową zamieszkał w klasztorze swych duchowych córek. Aż do śmierci w 1920 roku czuwał nad powoływanymi przez siebie dziełami, dzięki czemu przetrwały one szczęśliwie wszystkie zawieruchy.
za:http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_z_gorazdowski.html
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo