Błogosławiony Jan Duklas – rodem z miasteczka tego przezwiska Dukla, leżącego pod górami karpackiemi w podgórzu – wychowany od rodziców swoich we wszelakiej
pobożności, skromności i bojaźni bożej, a potem na nauki do Krakowa dany; gdzie wyćwiczony w naukach młodzieniec wielce się cnotliwym, nabożnym i trzeźwym pokazał. Powróciwszy do ojczyzny swojej miłością boską wzbudzony pogardził marnościami świata tego i opuścił dom swój, krewnych i przyjaciół a na pustynię w lasy barzo gęste, za miasteczkiem Dukla będące, poszedł. W tych lasach znalazłszy skale rozdwojoną, abo raczej
jaskinie, (która się teraz Zaspit zowie,) w wielkiej wstrzemięźliwości, umartwieniu, postach i dyscyplinach oddalony od ludzi z samemi tylko zwierzętami konwersujący lat kilka przemieszkał. O czem dotychczas w temżo miasteczku Dukla nie ustaje pamięć i pewna tradycya. Z tej pustyni wyszedłszy udał się prosto do Lwowa; gdzie w kwitnącym wieku wstąpił we Lwowie do oo. Franciszkanów, za pierwszem ducha świętego powołaniem śluby zakonne uczynił pod regułą świętego Franciszka w zakonie oo. Franciszkanów, których conventuales nazywają. W tem tedy zgromadzeniu zakładał statecznie głębokie pokory świętej fundamenta na przyszłą wielorakich cnót strukturę. Jakoż wkrótce pokazały się w nim: skromność, uprzejmość i inne obyczaje zakonne, któremi wszystkich serca do siebie pociągał tak dalece, że sobie większą zawsze u braci miłość a u ludzi poszanowanie jednał. Dla tych i innych cnót zakonnych, tudzież dla osobliwszej roztropności, którą w nim ojcowie widzieli, miał zlecone sobie urzędy przełożeństwa, jako to: w Krośnic gwardyaństwo a we Lwowie kustodyę, któro mądrze i chwalebnie sprawował. Gdy zaś święty Jan Kapistran polskie kraje nauką apostolską i wielą cudami przedziwnej życia świątobliwości oświecać począł, błogosławiony Jan ostrzejszego reguły zachowania zdjęty pobożną żarliwością przeniósł się do obserwantów, (których tu u nas Bernardynami nazywają,) za pozwoleniem
starszych; u których, jako i innych braci, zawsze trwała wdziçczna pamiątka jego. Tu, jakoby w nowej szkole nowy uczeń, znowu na nowe w ścisłym stanie zdobywał się heroicznie duchowne cnót ćwiczenia. Na modlitwach i bogomyślności nocne trawić wczasy – to jego szczególna uciecha; łzy rzęsiste wylewać, czy za swoje, czy za innych winy – wesele serdeczne było. Najświętszej pannie matce boskiej starając się wszelkim sposobem przysłużyć, po kilkakroć na dzień godzinki do niej odprawował. O jakoż ta jego przysługa była przyjemna przebłogoslawionej pannie, bo musie kilka razy – pana Jezusa w postaci małego dzieciątka piastująca – pokazała i onego pwłną słodkości rozmowa uweselała. W konwencie poznańskim mieszkając usłyszał jednego brata żałującego, że uczynił zakonną profesyę i mówiącego: bezpieczniejszybym był, gdybym zostawał na świecie w pustelniczym stanie, w którym żyłem przedtem; aniżeli teraz w wielu zbawienia niebezpieczeństwach. Takowego mruczenia dopomagał mu brat drugi potwierdzając prawdę onym jego kwerelom. Lecz obudwuch błogosławiony Jan łaskawem napomnieniem w powołaniu zakonnem utwierdził mówiąc: ja zaś bogu memu nieskończone oddaje dzięki, że mnie niegodnego do zakonu tego miłościwie raczył wezwać! jeżeli bowiem w tym doskonałości stanie czasem się potknę, cóż rozumiecie o upadkach ciężkich na świecie? na którym pełno okazyi do złego i przeszkód do dobrego. Pokoju pospolitego i zgody braterskiej turbatorów nienawidział; zaczem takowych łaskawie strofując napominał i do zgody przyprowadzał, skąd mieli go wszyscy za obrońcę, i patrona pokoju zakonnego i miłości wzajemnej. Ubóstwa świętego wielki był miłośnik nic w celi swojej nie mając własnego, oprócz krucyfiksa, brewiarza i reguł. Posłuszeństwo w nim było wielkie tak dalece, że lubo się chronił wszelkich rządów zakonnych i z nich pokornie się wypraszał, jednak posłuszeństwem przyciśniony, choć z ciężkością swoją, musiał one przyjmować. Sam naprzód jako posłuszny reguły wszystkie należycie wypełniał, tym zaś przykładem swoim i braci pod sobą zostających do wykonania i zachowania onych zachęcał. Osobliwą miał pociechę z codziennego reguł czytania, albo z czytanych słuchania; a kiedy je czytał lub słuchał, serdecznie wzdychał i częstokroć rzewliwie płakał. Dar modlitwy i rozmyślania tak w nim obfitował, żę – krom zwyczajnych kapłańskich pacierzy i modlitw zakonnych z nabożeństwem odprawowanych – całe nocy na medytacyach i nabożeństwie prywatnem trawił w takiej gorącości ducha, iż go nieraz bracia łzami obficie zalanego i od siebie odchodzącego znajdowali. Próżnowania (które jest do obrazy boskiej i wszystkiego złego okazyą,) wielce się chronił; dla czego nikt go nigdy próżnującego nie widział ale, lub usługą braci, którym z wielką miłością usługował; albo robotą jaką ręczną; albo modlitwą w kościele zabawnego. Pokora w nim była wielka, z której posługi klasztorne wszelakie chętnie, lubo czasem trudne i najpodłejsze odprawował; będąc nawet już starym i zasłużonym a co większa zostając już na urzędzie i godności zakonnej, z tąż pilnością i ochotą wielką, jakoby dopiero do zakonu wstąpił, czynił i wypełniał. Milczenie ściśle zachował wiedząc, że wielomowność obejść się nie może bez grzechu; a jeżeli co mówił, to tylko w rzeczach poważnych, osobliwie duchownych i o panu bogu. Wiele mówiących wystrzegał się i z nimi mało konwersował; jeźli zaś jakie niepotrzebne słowa, słowo bliźniego szczypiące, usłyszał, zaraz niechcąc onych słuchać odchodził; a choć się z niego o to naśmiewano, nic na to nie dbał. Posądzania i złego rozumienia o bliźnim wielce się wystrzegał, lecz o każdym dobrze rozumiał i każdą rzecz na dobro tłumaczył często sobie przypominając słowa przełożonego swego, ojca Baptysty de Levanto: w kim się wjduje występek podejrzenia, niepodobna, aby był zbawiony. Pilność w nim około służby bożej wielka była; albowiem przy słabych silach swoich już w starości będący, gdy go sen morzył podczas godzin kapłańskich, (które z bracią w chórze zawsze śpiewał,) wychodził w pośród kościoła do pulpitu i tam tak długo laską podparłszy się między nowicyuszami śpiewał, póki go sen nie opuścił, abo godzin kapłańskich z bracią nie zakończył. W kazaniach był gorliwym i szczęśliwym, co się dowodnie pokazuje z niemałej liczby odszczepieńców do kościoła rzymskiego przyłączonych za jego pracą. A najbarziej, gdy był we Lwowie kaznodzieją, szyzmatykom i Ormianom odszczepieństwo, dusze zabijające, na oczy wyrzucał i onych do jedności kościoła prowadził. I lubo go pan bóg nawiedzał ciężkiemi chorobami, naostatek i ślepotą na oczy; przecież jako drugi Job, albo Tobiasz, usilniej bogu służył i jego tylko samego przed oczyma mając w nim się jedynie zanurzał. Gdy już wzrok stracił cześcią z częstego czytania, częścią z płaczu i łez, które ustawicznie wylewał, w tychże jednak cnotach nie ustawał; albowiem zdrowia własnego przepomniawszy o zbawienie dusz ludzkich ustawicznie się starał: już zbawienne podawając nauki, już z pilnością codziennie spowiedzi w kościele słuchając a, kiedy zaszło rozkazanie przełożonego, czasem i kazanie prawił; jednych do cierpliwości, do żalu za grzechy i miłości bożej zachęcając, drugich w utrapieniu łagodnie ciesząc. Miał i ducha prorockiego, bo wiele rzeczy przyszłych braci siebie nawiedzającym, osobliwie kiedy mu pan bóg widzenie odjął, opowiedział, które się po jego śmierci sprawdziły; jako to, że na tem miejscu miał kościół wielki i klasztor murowany stanąć po jego śmierci, (gdyż na tenczas był drewniany i szczupły) także czas zejścia swego przepowiedział. Pełny tedy bodąc lat i dobrych uczynków wieku życia, siedmdziesiątego, roku 1484. – apostolskicmi pracami, starością i słabością ciała zwątlony z sił spadając sakramentami świętemi opatrzony, psalmy pokutne z bracią nabożnie odprawiwszy – błog. ducha panu bogu oddał w dzień świętego Michała archanioła; pochowany we Lwowie w kościele świętego Jędrzeja u braci swych obserwantów. Zaraz po śmierci pan bóg świętobliwość wiernego sługi swego raczył wsławić rozlicznemi cudami. Albowiem przez autentyczne dowody za jasnem świadectwem magistratu lwowskiego liczny onych do Rzymu przysłany rejestr, to jest: szesnaście umarłych przez zasługi jego do żywota wskrzeszonych, siedmdziesiąt czterech na różne choroby uzdrowionych, i innych nie mało wypisanych znacznych dobrodziejstw otrzymanych od boga za przyczyną błogosławionego Jana. Świadczą o tem rozmaite panów wielkich listy, które w archiwum klasztornem pilno zachowują się; także też drogie wota przy grobie jego na ofiarę zawieszone. Dla czego do Pawła V. i do Urbana VIII., papieżów, zachodziły przemożne instancje z strony kanonizacyi błogosławionego Jana; o czem, jako i innych dziejach jego czytaj w osobnej księdze. Klemens zaś III. roku 1739 za pryncypalnego nadał go patrona królestwu polskiemu i wielkiemu księztwu litewskiemu, za co bogu w świętych swoich chwalebnemu niech będzie wieczna cześć i chwała! Amen.
Ks. Piotr Skarga Żywoty świętych pańskich narodu polskiego
Puenta:
S. Giovanni da Dukla ora pro nobis.
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo