O świętym Andrzeju Świeradzie doweidziałem się, gdy zwiedzałem razem z bratem kosiółek w Tropiu (http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/). Nie spodziewałem się wtedy, że będą z nim miał znów kontakt i to w taki sposób:). Podobnie jak w przypadku poprzednich notatek głos oddam ks. Piotrowi Skardze ("Żywota świętych pańskich narodu polskiego" wyd. 1855 Sanok)
"Gdy król Stefan w Pannonii abo ziemi węgierskiej wiarę Chrystusową rozmnażał, na początku — póki się jeszcze służba jednego boga dobrzo nie rozkwitnęła — wiele z rozmaitych stron księży i zakonników do Węgier biegło do króla onego, jako do ojca, nie z jakiej potrzeby swej, ale, żeby mu wesela onego z nowego ludu do Chrystusowej światłości nawróconego pomagali i królowi większą ochotę czynili. Między innemi, przyszedł też z Polski Zorawok albo Zorardus niejaki, stanu podłego wiejskiego, ale darów bożych zacnych i wielkich pełny. Ten się prosił do klasztoru Sobór abo Zbór nazwanego — w powiecie mteńskim — u opata Filipa. Przyjął go i dał mu imię Jędrzej; oblókłszy się i nieco tam miedzy bracią pomieszkawszy umyślił pustelniczy żywot wieść, jakoż — obrawszy sobie jedno miejsce puste i od ludzkiego towarzystwa dalekie — z wielkiem nabożeństwem i udręczeniem ciała swego tam mieszkał, łaski tylko i chwały bożej szukając. Tak mi uczeń jego Benedykt powiadał. Ja, Maurus, teraz za miłosierdziem boskiem biskup, natenczas byłem małym żakiem, gdy widziałem tego dobrego człowieka; ale jaki był żywot jego, nieświadomy byłem sam, jedno to, co piszę, od tego mam Benedykta, który często tu do naszego klasztoru świętego Marcina przychodził. Powiadał, iż ten Jędrzej — na ustawicznej modlitwie we dnie i w nocy i na robocie ręcznej bawiąc się — czwartego tylko dnia jadał. A, gdy post wielki przyszedł, brał od Filipa Opata czterdzieści orzechów i — na nich przestając — dnia zmartwychwstania pana naszego z weselem czekał. Tak jednak, jako winne dni, robił, chociaż on orzech nietylko wała nie posilał, ale i ducha ku zemdleniu przywodził, wszakże, ile mu czasu od modlitwy zbywało, wszystek na robocie strawił. Raz — wziąwszy siekierę — na puszczę daleko zaszedł drzewa do roboty zgodnego szukając. Tam od Wielkiego postu i umartwienia omdlał i jako umarły lozał — do którego przyszedł młodzieniec piękny, znać dobrze było z pojrzenia, gdy na niego jako przez sen patrzył, iż był anioł boży, który go na jakiś wóz włożył i do chałupki jego zawiózł. Gdy go ona mdłość minęła a — ku sobie przyszedłszy — poznał, co za miłosierdzie nad nim uczynił pan bóg, powiedział on to swemu Benedyktowi obowiązując go pod przysięgą, aby nikomu, póki on żyć będzie, nie powiedział. Po pracy jego dziennej taki był odpoczynek nocny, który nie mógł się zwać odpoczynkiem, ale raczej strudzeniem: miał pień jeden trzciną ostrą w około osadzony, na którym siedząc odpoczywał w nocy a, jeźli się we śnie na którą stronę pochylił, na ostrą trzcinę padłszy i na niej się zraniwszy obudzić się musiał. Przytem wieniec sobie z drzewa zrobił, na którym cztery kamienie przywiązał ze czterech stron i tak w nim siedząc spał. Skoro się na którąkolwiek stronę głowa pochyliła, kamień w nie uderzył i zaraz sen od siebie odpędził. Tak był ku służbie bożej ustawicznej gorący, iż czasu na spaniu tracić niechciał; swoje ludzkie przyrodzenie anielskiemu, ile bydź mogło, przyrównając nieustawającem pieniem chwalić chciał stworzyciela swego. O błogosławionyź to wienięć, za który sobie wieczną koronę takiego męczeństwa wysługował dla Chrystusa, z wielkiej miłości ku niemu. Niesłychane wyznanie, które tak drogo wieczne królestwo sobie szacowało! ani pokarm, ani odpocznienie od słodkości niebieskiej oderwać go nie mogło — samych nieprzyjaciół narodu ludzkiego zdrady i zasadzki nic mu uczynić i zaszkodzić nic mogły.
To wam oznajmuję, com słyszał od tego Benedykta ucznia jego, który po nim przez trzy lata takiż żywot na wzór; mistrza swego wiodąc od rozbójników, którzy mniemali, aby wiele pieniędzy naleść mogli, nad rzeko Waga zaprowadzony i zabity jest. Ciało jego, którego długo szukano, naleść się nie mogło, aż — gdy obaczyli, iż orzeł (u onego brzegu nad Wagą) strzegąc przez rok cały siedział — puścili na dno jednego człowieka, który całe tak, jakoby świeżo umarło, ciało nalazł. Ostatek o tym Jędrzeju świętym Filip mi, opat ten, który go oblókł w zakonne szaty, powiadał. Gdy miał umrzeć, prosił tych, którzy przy nim byli, aby go po śmierci z szat nie zwłóczyli pókiby opat Filip, po którego już był posłał, nie przyszedł. Który nim przyszedł, umarł — i obmywając świato ciało jego nalazł na nim mosiądzowy łańcuch, który się już tak daleko był w ciało wpił, iż skórą porósł a obaczyć go był nie mógł tylko, że na brzuchu węzeł widać było. Dziwna rzecz, iż na wierzchu zarósł a wewnątrz aż do kości przechodząc wnętrzności psował i, gdy go wyciągał, gruchotały się kości w ciele onem. Miałem połowę łańcucha tego, ale, gdy książę bogobojne Gejsa odejmie pilnie go prosił, bronić jemu nie mogłem. Czasu jednego na onej pustyni, gdzie mieszkał ten święty, rozbójnicy powadzili się i jeden drugiego barzo ranił. A, uspokoiwszy się, nieśli rannego do chałupki, w której święty Jędrzej mieszkał, ale nim do niej doszli od rany w roku ich umarł; jednak go w niej położyli chcąc nazajutrz pogrzość. Przyjdą, nad nadzieję najdą go żywego i zlokłszy się poczną uciekać a on na nie zawołał: nie uciekajcie bracia, święty Jędrzej mię mocą boską wskrzesił. Oni się wracając płakali nad nim i mówili mu, aby z nimi szedł; powiedział, iż z onej chałupki do śmierci swej wychodzić nie chciał, aby za swe grzechy pokutę czynić mógł i ich także upominał, aby złego onego rzemiosła przestali. Drugi także cud jego po śmierci tenże mi Filip oznajmił. W Hitryi, mieście, jeden był zdany na szubienicę i obwieszony a po chwili — gdy ludzie odeszli jako umarłego — przyszedł zdrów do opata Filipa i powiadał mu, jako za zasługą świętego Jędrzeja Zorawka w miłosierdziu bożem wybawiony był. Miałem go, powiada, w sercu i uściech i prosiłem o jego przyczynę do pana boga; skoro mię z drabiny zepchniono, on mię podźwignął a — skoro ludzie odeszli — odwiązał mię ręką swoją, i puścił. O jako to wielki u pana boga człowiek, który niewidomio miedzy aniołami królując widome dobrodziejstwa ludziom czyni mocą i wolą boga w trójcy jedynego, którego zwycięztwo i państwo na wieki wieków. Amen."
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo