Rozważania na podstawie książki Fultona Sheen'a "Miłość, która czeka na ciebie".
Miłość, która czeka, która wypatruje i z cierpliwością nawołuje swojego obiektu. Był on kiedyś blisko, gdzieś pod sercem i gdzieś pod myślą. Oczy miłości patrzyły, gdy jej obiekt mówił, że idzie na chwilę zobaczyć, co jest na drzewie. Były tam owoce poznania dobra i zła. Owoce rzucenia w świat.
Wyszedł na chwilę i się zgubił. Zgubił się, bo zawierzył czemuś, co stało się miłością własną. Do tego co we wnętrzu, tego co płoche i chwilowe. Co z zewnątrz wyglądało prawie jak Miłość, którą opuścił.
I tak się tułał obiekt Miłości próbując znaleźć ideał, ideał którym był. Zapomniał o swojej Miłości, która była idealna za wyjątkiem jednej rzeczy: dała mu absolutną wolność. Zaczął szukać ideału, który zniewala mimo, że Miłość go co jakiś czas nawoływała. Czy to osobiście, czy przez posłańców ludzkich czy nadludzkich. Aż wreszcie sama się udała za swoim obiektem. Gdy ten ją zobaczył, nie uwierzył, że to była ONA.
Odrzucił ją, skazał na śmierć i wykonał wyrok. Miłość jednak jest silniejsza niż śmierć i uwolniła się z jej okowów. Zostawiła nam swoich świadków, którzy co chwilę przypominają o jej istnieniu. Przypominają również o drodze, która do niej wiedzie. Od drodze nawrócenia ze zniewolenia ludzkim ideałem i zaślepieniem własnym ego.
Nie mniej dalej pozostaje tajemnicą i dlaczego Miłość jest tak mało kochana.
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości