bezsenność, bezsilność. Totalna bezsilność.Taka jak tutaj.
Patrzę na to, co się dzieje dookoła i ogarnia mnie totalna bezsilność. Z byle wirusa nieróżniącego się zbytnio od innych wirusów grypotwórczych zrobiono zagrożenie dla całego świata. Ułamek promila zarażonych ludzi spowodował, że świat stanął. Stanął na głowie. W poprzek wszelkiej racjonalności, zdrowemu rozsądkowi zrobiono coś, co znam zbyt dobrze.
Opisałem to już wcześniej tutaj i tutaj
Po raz kolejny obrabowano nas z prawdy, obrabowano z możliwości nieskrepowanego życia. Przeraża mnie to, jak całe społeczeństwa, w tym nasze, weszło na drogę ku patologii. W patologii, w której człowiek widzi zagrożenie nie w tych, którzy mają władzę, ale w tych, którzy są najbliższą rodziną. Nadszarpnięto tym i w pewnym sensie zniszczono relacje rodzinne, przyjacielskie, zawodowe. Z ludzi zrobiono coś ala trupy relacyjne. Teraz tylko czekać na fałszywego proroka, który zgarnie tą masę przerażonych istotek do swojej sekty. Sekty sukcesu, sekty władzy, sekty pożądania i kradzieży, sekty zaprzeczenia miłości bliźniego. Który będzie pierwszym po Bogu, a może pierwszym przed Bogiem. Któremu będzie wszystko wolno, a poddanym będzie wolno go tylko wielbić. Brakuje tylko wielkiej nierządnicy i antychrysta do kompletu.
Czuję się trochę jak w czasach, o których teraz czytam w Księdze Sędziów. Póki sędzia z Izraela żył, to i Izraelici żyli z Bogiem. Kiedy on umarł, Izrael odchodzi od Boga, ku zatraceniu się w innych kultach. Niektórzy sędziowie też nie byli dobrym przykładem, jak na przykład Jefte. Nie ma na ten moment wśród nas kogoś na miarę Samsona, Jeftego, czy Gedeona. Jesteśmy w pewien sposób sami, wystawieni na ciosy, na ból, cierpienie i prześladowanie.
Trzeba zacząć krzyczeć, błagać, prosić o Sędziego. O Sędziego, który zbierze swoją laską zagubione owce. Przerażone, zlęknione rozproszone po wielkim i niegościnnym świecie, na pustyni, w górach, w wielkiej głuszy, w dolinie śmieci. Zbierze je po raz ostatni w swoje stado, po raz ostatni i ostateczny. W Twoim Królestwie.
Marana Tha! Przyjdź, Panie Jezu!
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo