W 2018 r. politycy partii rządzącej odebrali samorządom nadzór nad wodami znajdującymi się na ich terenie i powierzyły go powołanej do życia nowej instytucji Wody Polskie.
Owe Wody okazały się zbiorową synekurą.
Przechowalnią dla działaczy partyjnych, ludzi beż najmniejszych kompetencji.
Dostali budżet, kupili 300 terenówek.
To właśnie oni odpowiadają za zbagatelizowanie skażenia Odry.
Byli informowani o zagrożeniu 26 lipca.
Żadnej reakcji.
Przeciwnie.
Oskarżali samorządowców, opozycję i dziennikarzy o sianie paniki.
3 dni temu wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski, któremu podlegają Wody Polskie, na konferencji w Nigacicach chciał się kąpać w Odrze zapewniając, że nie ma żadnego zagrożenia.
Radził jednej z mieszkanek żeby się wykąpała razem z dziećmi.
Widoczny z tyłu wiceminister środowiska Jacek Ozdoba stwierdził odkrywczo po 17 dniach, że do Odry prawdopodobnie trafiła jakaś trującą substancja i zabiła ryby.
I że właśnie pobrali próbki do badań.
Ta sytuacja to modus operandi obecnych rządów w soczewce.
Politycy PiS to komuniści XXI w.
Wszystko centralizują.
Ueażają, ze władza w Warszawie lepiej wie czego trzeba w Nigacicach czy Ciechanowie.
Odbierają narzędzia i kompetencje władzom lokalnym i centralizują.
Powołują do życia nikomu niepotrzebne urzędy tylko po to, żeby zatrudnić w nich swoich niekompetentnych acz lojalnych działaczy partyjnych.
Efekt ...
Skażona Odra i żadnej reakcji przez prawie 3 tygodnie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
