tad9 tad9
222
BLOG

Samoobrona Klasy Politycznej

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 26

   motto:

"to co? sami siebie będziemy sądzić?"

(tak podobno zareagował Władysław Gomułka, gdy przedstawiono mu pomysł powołania Trybunału Stanu) 

 

    Nie rozumiem gorączki panującej od kilkunastu dni w medialno-politycznym światku w związku z wynurzeniami eks-ministra Kaczmarka. Czym tu się podniecać? Czyżby wszyscy już zapomnieli jak należy reagować w podobnych sytuacjach? Przypominam więc. Gdy opublikowano raport o nadużyciach WSI "GW" piórem - bodaj - Wrońskiego uczyła nas, że nie ma o czym gadać, bo służby specjalne w każdym kraju mają skłonność do różnych wybryków. Nikt chyba nie przypuszcza, że w spec-służbach pracują anioły - tak, zdaje się brzmiała konkluzja tego tekstu (dla lepszej ilustracji, o ile pamiętam, dodano to tego listę brzydkich wyskoków - bodaj  - CIA). Dalej. Gdy opublikowano nagrania rozmów Oleksego z Gudzowatym - dziennikarskie sławy odwracały się od nagrań z niesmakiem stwierdzając, że nie warto przejmować się zbytnio wynurzeniami sfrustrowanych polityków (red. Kalukin - na swoim blogu - ocenił treść nagrań jako "ploty podlane smrodliwym sosem"). Sprawę "inwigilacji prawicy" - też zlekceważono... Tak więc – trudno -  od czasu gdy wszystko to przeczytałem, jestem zblazowany. Przynajmniej jeśli chodzi o szaleństwa służb specjalnych i wynurzenia skrzywdzonych przez kolegów polityków. Takie hece - to przecież, w demokracji, standard (jak pisali w Gazecie)...  

    No, ale dobrze - przypuśćmy, że "ludzie gazety" byli troszkę zbyt pobłażliwi.
Powiedzmy - choć trudno byłoby w to uwierzyć - że niechęć do PiS skłoniła ich do bagatelizowania spraw zasługujących na coś więcej, niż uwagi w rodzaju "Doprawdy, o co ten hałas? Takie rzeczy się zdarzają...". Załóżmy, że prawdziwe są najgorsze - dla PiS - scenariusze. Że Ziobro naciskał na prokuraturę, żeby zamknąć dla efektu Blidę bez dowodów, że CBA zmontowało akcję przeciw Lepperowi, żeby go utrącić, że to Ziobro "spalił" tą akcję mówiąc o niej Lepperowi... Że zbierano "haki" na kogo się dało, żeby mieć czym walczyć z konkurencją, że Ziobro miał 3 telefony komórkowe i dzwonił z nich do dziennikarzy... Załóżmy, że tak właśnie było (mam kłopot z motywem który popchnąłby Ziobrę do spalenia akcji CBA - ale z tym, zdaje się, wszyscy mają kłopot).

    Z czym mielibyśmy do czynienia? Z nadużyciami w celach politycznych. W każdym bądź razie - nikt nie twierdzi, że wchodzi tu w grę jakieś złodziejstwo. A jak wyglądały afery III RP? Otóż, generalnie rzecz biorąc szło w nich z reguły o grubą forsę (o politykę - przy okazji - oczywiście też).  Będę szczery... Liczę, że Kaczmarek mówi prawdę. Chciałbym, by PiS miał całe szafy "haków". Żeby był zdolny do manipulowania mediami, co najmniej w stopniu nie ustępującym zdolnościom postkomunistycznycb oligarchów. Jeśli wykorzystuje służby naciągając prawo jak gumę, nie dla nabicia kasy swoim bonzom, ale, żeby dokopać postkomunie - ma moje błogosławieństwo. Jeśli ze zwierzeń Kaczmarka wynika, że PiS zgromadził przez dwa lata jakąś amunicję - jestem zachwycony. Tylko - czy można wierzyć człowiekowi, który pod koniec lipca mówi "cieszę się, że mogę służyć naszemu krajowi jako minister" (ND 21/22.07.2007), a na początku sierpnia oświadcza ""żyjemy w państwie totalitarnym"? Mam nadzieję, że - choć trochę -  można...

    Bo o jakich "okropieństwach" opowiada Kaczmarek? Cytuję za "Dziennikiem": "haki (...) zbierano na polityków wszystkich opcji". Nie "FABRYKOWANO haki na polityków wszystkich opcji", ale właśnie "zbierano". I bardzo dobrze - jeśli zbierano. Politycy powinni zbierać na siebie haki! I powinni nam te zbiory pokazywać! To - dla nas, obiektów polityki - dużo lepsze, niż "zblatowanie" klasy politycznej... Albo coś takiego (dalej "Dziennik"): "Wiedza ABW o tym, że młody Wałęsa może być zamieszany w malwersacje miała dotrzeć do premiera". WIEDZA, a nie "fabrykowane dowody"... Lub: "Kaczmarek oświadczył, że prokuratura interesowała się powstaniem i finansowaniem dwóch prywatnych stacji telewizyjnych - Polsatu i TVN. Sprawdzano też Agorę, wydawcę "GW". I doskonale, że prokuratura się tym INTERESOWAŁA., i, że to SPRAWDZAŁA. Jest czym (1). Skandalem jest raczej to, że wcześniej tego nie robiono... Wniosek z tego wszystkiego jest taki: służby wreszcie wzięły się za to, za co powinny były się wziąć. Z CBA na czele...

    I dlatego klasa polityczna zrobi wszystko, by powybijać CBA zęby... I nieważne, czy CBA jest praworządną służbą specjalną dzielnie walczącą z korupcją, czy też jest prywatną policją polityczną na usługach partii rządzącej. W każdym wypadku CBA byłoby wrzodem na... (no - mniejsza z tym...) dla większej części klasy politycznej, a - poza tym - niezależnie od tego, czy CBA dobrałaby się do jakiegoś polityka słusznie, czy nie słusznie - ten krzyczałby w mediach, że mamy do czynienia z prowokacją polityczną i niszczeniem państwa prawa...  Słowem - czymkolwiek CBA jest i cokolwiek robi - w medialnym odbiciu (a do innego nie mamy dostępu) wyglądałaby tak, jak właśnie wygląda (chyba, że byłaby atrapą - wtedy byłaby chwalona). Mamy po prostu do czynienia  z Samoobroną Klasy Politycznej III RP...

    Co będzie dalej? Mimo gromkich zapewnień opozycji dla pomysłu rozwiązania Sejmu - trzeba chyba stawiać raczej na "rząd techniczny". Podobnie - wołanie wielkim głosem o komisje śledcze też jest mocno dęte (bez wcześniejszego obalenia Kaczyńskiego). Komisje śledcze działające BEZ wyjęcia z rąk PiS-u "resortów siłowych" - to dla opozycji żaden interes.  Trzymając w ręku ministerstwa PiS mógłby wykręcić komisjom niejeden numer . W interesie większości opozycji jest więc "rząd techniczny" pacyfikujący teren.  Zabezpieczony rządem, opanowany przez opozycję, Sejm, mógłby - poprzez komisje - pastwić się  nad PiS-em niemal bezkarnie. Oczywiście - przy wsparciu "życzliwych" mediów. I nie ma wielkiego znaczenia, czy w przypadku akcji CBA były jakieś przekroczenia prawa, czy ich nie było. Polityka rozgrywa się w rzeczywistości medialnej. Skoro można było zorganizować medialną histerię wokół czegoś takiego jak "taśmy Beger" - można ją zorganizować wokół wszystkiego. Świetnie rozumieją to wszystko w redakcji "GW" - wystarczy poczytać ostatnie numery... Tusk też to rozumie, i dałbym wiele, by poznać kalkulacje przeprowadzane właśnie w sztabie PO...


1. Jako dodatek wklejam „collage okołopolsatowski”, który niegdyś stworzyłem – wklejam w związku z zainteresowaniem prokuratury korzeniami mediów prywatnych...

Wstęp

    "W październiku 1991 r. na prostym odcinku trasy z Warszawy do Katowic w wypadku samochodowym zginął Walerian Pańko, prezes NIK. Miał on w Sejmie zaprezentować ustalenia izby dotyczące afery FOZZ. Zamieszani byli w nią wysocy oficerowie służb specjalnych i urzędnicy Ministerstwa Finansów, którzy w połowie lat 80. I 90. Zdefraudowali miliony przeznaczone na wykup polskich długów za granicą. Od tego czasu wymiar sprawiedliwości nawet o milimetr nie przybliżył się do wyjaśnienia tej sprawy. Za to w sprawie śmierci Pański osąd był bardzo szybki i kategoryczny - zwykły wypadek samochodowy. Dziwi to tym bardziej, że kilka miesięcy wcześniej zmarł Michał Falzmann, kontroler NIK, który tropił nadużycia w FOZZ. W oficjalną przyczynę śmierci Falzmanna - zawał serca - do dziś mało kto wierzy" (Tomasz Budkiewicz, Marcin Dzierżanowski, Umarli na egzekucję, Wprost 5.12.2004)



I. Przywieczerski

Tadeusz Kowalik: "To nieprawda, że komunistyczna nomenklatura weszła w nowy ustrój z pokaźnymi zasobami, co pozwoliło im je zwiększać. Oni byli bogaci nie w zasoby, ale w informację. Wielokrotnie zauważyłem, że dorabiali się ludzie z nomenklatury gospodarczej, ci którzy siedzieli w gospodarce, a nie aparatczycy komunistyczni. Bo znali ludzi, mechanizmy itp. Jacek Kuroń twierdził wręcz, że polska klasa średnia rodziła się z notesów telefonicznych. Ale to oznacza, że inni tych notesów nie mieli" (Od Stiglitza do Keynesa, z Tadeuszem Kowalikiem rozmawia Sławomir Sierakowski, Krytyka Polityczna 9/10)

Jerzy Przystawa: "Jednym z głównych bohaterów tych przemian był niejaki Dariusz Tytus Przewieczerski, który w roku 1989 wypłynął na pierwsze strony gazet, przede wszystkim dzięki temu, że tak wspaniale zarządzał wielką firmą handlu zagranicznego. PHZ "Universal", że błyskawicznie zmienił ją w pierwszą polską spółkę giełdową, a sam trafił na listę 100 najbogatszych Polaków. Pochwałom i zachwytom nie było końca. Tym bardziej, że bogactwa swego nie rezerwował tylko dla siebie, ale wspomagał kogo się dało, a to szpital we Włocławku, a to Unię Wolności, a to Jacka Kuronia, a to Kongres Liberałów, praktycznie wszystkich polityków, którzy się do niego zwracali. (...). W 1976, kiedy pacyfikowano Radom, Przywieczerski w tej pacyfikacji odgrywał czołową rolę, choć nie był dużo starszy od Aleksandra Kwaśniewskiego" (Jerzy Przystawa, In dubio, pro reo, Nowa noline, maj 2005)

Władysław Frasyniuk: "Kiedyś Dariusz Przywieczerski zaproponował mi, żebym robił  z nim interesy: "Panie Władku, pan wie kim jestem. Dawno już czytałem raporty o panu (...). Bardzo pana szanuję. Chcę zaproponować panu partnerstwo w biznesie. Wysłałem go na drzewo. Po paru latach przychodzi do mnie i mówi: "Pamięta pan, jak proponowałem panu spółkę?  Niech pan teraz sprawdzi, kto siedzi w moich radach nadzorczych"" To byli moi koledzy, którzy w więzieniu tłumaczyli mi: "Władek, ty jesteś za ostry!" (...), ci, którzy krzyczeli przeciwko czerwonym, umacniali swoją pozycję, robiąc z nimi interesy. To oni zasiadali w radach nadzorczych Przywieczerskiego, robili deal z tymi grupami kapitałowymi, które powstały z niejasnych pieniędzy i zupełnie jawnych powiązań z ludźmi ze służb specjanych. (...). Jeśli spojrzeć na najbogatszych ludzi w Polsce, to każdy polityk ze średniej i wyższej półki doskonale wie, skąd są ci ludzie i z kim są powiązani" (wywiad z Władysławem Frasyniukiem 2004 r, cyt. za: Andrzej Zybertowicz, AntyRozwojowe Grupy Interesu: zarys analizy, Arcana nr. 73)

Michał Matys: W 1990 roku Universal wyemitował akcje i stał się symbolem sukcesu w kapitalizmie. W styczniu 1999 Komisja Papierów Wartościowych usunęła jego akcje z publicznego obrotu, co oznacza opuszczenie giełdy. Ukarała go za to, że nie informował akcjonariuszy o wszystkich transakcjach. Długi Universalu przekroczyły 300 milionów złotych. Przywieczerski dbał o swój wizerunek w mediach. Do niedawna jego firma była współwłaścicielem Polsatu. Finansuje dziennik "Trybuna". Sam Przywieczerski często dzwonił do dziennikarzy, witał się "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a potem ostrzegał, że wytoczył ponad 20 procesów tym, którzy źle pisali o nim i jego firmie. (Michał Matys, Historia o Dariuszu Przywieczerskim, GW 27.02.1999)

II Solorz

Michał Matys: W 1984 roku Zygmunt Solorz podpisał kontrakt na dostawy aut z państwową centralą handlu zagranicznego Polimar. Jednym z dyrektorów był tam W.D., pochodził także z Radomia, gdzie jego rodzina miała garbarnię. W.D. pracował wcześniej w PZPR-owskim koncernie wydawniczym RSW Książka-Prasa Ruch. Musiał już wtedy mieć szerokie znajomości. Potem był pracownikiem Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu. W 1995, za czasów Leszka Millera został dyrektorem MSWiA. Jego nazwisko pojawiło się na łamach prasy, gdy w 1998 r. zastrzelono Marka Papałę, byłego komendanta policji (Michał Matys, Solorz, Zygmunt, Polsat, GW 31.12.1999)

Anna Marszałek: Marek Papała - według świadków - miał informacje dotyczące niejasnych powiązań dyrektora jednego z urzędów centralnych (w strukturze MSWiA). Od początku w śledztwie pojawiła się informacja o piśmie do wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, w którym Papała miał informować o swoich ustaleniach. Pisma tego nie odnaleziono. Jak się jednak dowiedzieliśmy, Papała dotarł z tą sprawą do jednego z wysokich urzędników MSWiA, który potwierdził to w śledztwie. Papała poinformował go między innymi, że dyrektor W.D. wynajmuje magazyn Turkom, którymi interesują się służby tureckie w związku z przemytem heroiny. (...). W.D. nie jest już dyrektorem, ale w rozmowie z Rzecząpospolitą twierdził, że odszedł po normalnym okresie wypowiedzenia, nikt nie stawiał mu żadnych zarzutów (Anna Marszałek, Informacje i dezinformacje, Rzeczpospolita 25.06.1999)

Michał Matys: Można przypuszczać, że to W.D. poznał Solorza z Piotrem Nurowskim, zajmującym się propagandą w Komitecie Warszawskim PZPR, prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, u schyłku PRL dyplomaty w Maroku. Jego brat był ministrem rynku wewnętrznego w rządzie Rakowskiego. Piotr Nurowski pozostaje do dziś jednym z najważniejszych współpracowników Solorza. W maju 1989 roku Solorz pożyczył 100 milionów starych złotych z FOZZ. Jako zabezpieczenie wpłacił 70 tysięcy dolarów. Pożyczkę spłacił po trzech miesiącach. (...). Na początku 1993 roku Solorz ogłosił, że będzie się starał o koncesję na telewizję ogólnopolską. Założył spółkę Polsat w której obiął 98% akcji, resztę - wrocławianie Andrzej Ryszko i Józef Birka. (...). Kto podsunął Solorzowi pomysł, aby inwestować w media? Być może Piotr Nurowski zajmujący się kiedyś propagandą w Komitecie Warszawskim PZPR. W połowie 1994 roku udziałowcem Polsatu został Universal. Dawna centrala handlu zagranicznego, sprywatyzowana i wprowadzona na giełdę przez Dariusza Przywieczerskiego, niegdyś etatowego pracownika KC PZPR. Dawna księgowa Universalu była wicedyrektorem FOZZ. (...). Universal kupił od Solorza 20% akcji Polsatu za 300 mld. starych złotych (30 mln. nowych)
(Michał Matys, Solorz, Zygmunt, Polsat, GW 31.12.1999)

III Lew Rywin i Adam Michnik o naszych bohaterach

Adam Michnik: Powiedz mi, jak sądzisz skąd, że tak powiem, ta grupa wpadła na pomysł, żeby składać takie oferty?
Lew Rywin: Ja myślę, że jako partia potrzebują środków. Myślę, że to jedna z głównych możliwości sięgnięcia po takie środki. I dwa: część przynajmniej z tych ludzi, część w ogóle śmieje się z tego, że chcesz kupić Polsat, bo nie wiedzą w którym kierunku pójdziesz, jaka to będzie widownia, czy będziesz wypychał TVN. W ogóle jest duża dyskusja, merytoryczna, nazwijmy to. A część chce niepisanego sojuszu na zasadzie - zresztą, to co mówili ostatnio - że nie to, że ty będziesz ich pomagierem, nazwijmy to, ale w drugim, trzecim, jeśli trzeba przypierdolić, to dopiero wtedy. Chcą takiego powiązania nieformalnego. Boją się, poza tym, że ... Gdzieś muszą szukać oparcia.
(...)
Adam Michnik: A, jak sądzisz, dlaczego oni wolą się w takiej sprawie porozumieć ze mną, a nie z Solorzem?
Lew Rywin: Dlatego, że ty - pomimo, że jesteś wariat, ale to obliczalny wariat jesteś i z tobą się dogadam, z Solorzem nie. Zresztą ja im sam odmawiałem od Solorza. Dlatego, że to jest bandyta, nie złodziej z nim się nie da namówić. Ja próbowałem, zresztą Wanda i Piotr mogą o tym dokładnie opowiedzieć. Ułożyć się potrzebowałem, ale to nie, nie. To jest facet, który ci wbije rdzawy nóż w plecy. (...). Solorz jest człowiekiem, który rozpierdala każdy interes. Polsat po prostu był trafiony. Nurowski (członek rady nadzorczej Polsatu - red.) załatwiał sprawy polityczne i organizacyjne, a Basia Pietkiewicz z Wrocławia, nie wiem czy ją znasz...
Adam Michnik: Nazwisko znam.
Lew Rywin: Ona była szefową we Wrocławiu i widziała, jak się robi telewizję dla mas. Poza tym zobaczył u Kircha, jak to jest, że trzeba najtańszy produkt. (...). Ale później wszystko rozpieprzył, platformę cyfrową wspólną nam (...)Ja wziąłem wszystkie biznesy, które on robi i robił wszystko po prostu na szczęście. On nie miał żadnych mądrych pomysłów. Nie miał żadnego mądrego posunięcia. (...)
Adam Michnik: (...)
Lew Rywin: To mówię ci, że wszystko zrobili mu ludzie, a on tam tylko trochę (...)
Adam Michnik: On poradził (...) telewizji, przecież to jest człowiek w ogóle z innej łapanki.
Lew Rywin: Nurowski. Nurowski to wtedy przez Majkowskiego (pracował przez pierwsze lata w Polsacie - red.) i poprzez te, twierdzi, że on załatwiał wszystko. I był układ taki z Universalem, nie wiem czy siedzi, czy nie siedzi, pierwsze pieniądze stamtąd dostał (Universal przez kilka pierwszych lat był udziałowcem Polsatu 0 red.). Jak on się nazywał... Przywieczerski (Dariusz Przywieczerski, prezes Universalu - red.)
Adam Michnik: On już dawno nie siedzi (Przychodzi Rywin do Michnika, Rzeczpospolita 19/19.01.2003)

IV Pożegnanie z naszymi bohaterami

"Dariusz Przywieczerski, mózg afery FOZZ skazany niedawno na 3,5 roku więzienia, uciekł za granicę wskutek niefrasobliwości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej zdążył przepisać majątek na żonę i zagraniczne firmy, które kontroluje za pośrednictwem spółek w rajach podatkowych. Mimo, że 4.04.2004 r. sędzia Andrzej Kryże zakazał Przywieczerskiemu opuszczenia kraju i odebrał mu paszport, oskarżony odwołał się do Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uchylił postanowienie sędziego Kryżego. Sędzia Grzegorz Salamon uznał, że zatrzymanie paszportu "musi być uzasadnione obawą ucieczki z kraju", tymczasem w wypadku Przywieczerskiego nie ma takiego niebezpieczeństwa" (Dariusz Tytus Nieuchwytny, Wprost 16/05)

"W IPN zachowała się teczka, z której wynika, że Zygmunt Solorz-Żak podpisał w 1983 roku zobowiązanie do współpracy z SB. Wybrał sobie pseudonim "Zeg" lub "Zegarek" - pisze Rzeczpospolita. Gazeta pisze, że pogłoski o współpracy właściciela Polsatu z SB krążyły już od kilku tygodni wśród dziennikarzy. "Być może coś podpisałem, co mi kazali. Ale na nikogo nie donosiłem i nie zaszkodziłem" - powiedział "Rzeczypospolitej" Solorz-Żak" (Solorz, pseudonim Zegarek, Wirtualna Polska, 17.11.2006)

"Piotr Nurowski. Dyplomata. Współpracownik Z. Solorza. Kształtował program Polsatu zgodnie z wytycznymi przekazywanymi przez gen. Malejczyka. (...). Teczka personalna współpracownika "Tur". Wynika z niej, że Piotr Jan Nurowski został zwerbowany do współpracy z wywiadem wojskowym PRL w 1985 r. Po 1990 r. kontynuował współpracę z zarządem II WSI, realizując między innymi zadania dla oddziału Y" (Zidentyfikowane osoby współpracujące niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa sił zbrojnych RP)

Dodatek

"Znaczącą rolę w strukturze kierowniczej WSI odgrywali oficerowie wywodzący się z elitarnego oddziału "Y". Odział ten utworzony w 1983 r. rozkazem szefa Zarządu II Sztabu Generalnego gen. Romana Misztala. Zakończył działalność już w III RP, w końcu grudnia 1991r. Geneza oddziału "Y" sięga przełomu lat 70. I 80. Dyskutowano wówczas w Zarządzie II Sztabu Generalnego LWP o możliwości pozyskiwania tzw. pozabudżetowych środków finansowych, które miały zasilić, nadszarpnięty kryzysem gospodarczym PRL fundusz operacyjny specsłużb. W tym czasie Polska Ludowa pogrążała się w kryzysie gospodarczym, który odbijał się także na budżecie służb. Z drugiej strony, po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r. Sowieci oraz Jaruzelski z Kiszczakiem stawiali przed "wojskówką" nowe zadania, które do tej pory leżały w kompetencjach "cywilów" z SB. Chodziło zarówno o operacje realizowane na terenie kraju (np. "Solidarność"), jak i na zewnątrz (emigracja i Polonia). Istniała zatem potrzeba pozyskania na to sporych funduszy. Być może w tym tkwi właśnie geneza słynnych "Y"-greków. Z Odziału "Y" wywodzą się byli szefowie WSI - kontradm. Kazimierz Głowacki i gen. Konstanty Malejczyk. Warto wymienić także awangardę wywiadu WSI, która również miała za sobą okres pracy w Oddziale "Y": płk. Lech Szymański, płk Zenon Klamecki, płk Krzytsztof Łada i płk Zdzisław Żyłowski. Niektórzy z nich brali udział w operacji wyprowadzenia znaczących środków finansowych z FOZZ. Z Oddziałem "Y" współpracował Grzegorz Żemek, który pełnił funkcję dyrektora generalnego FOZZ. Od początku lat 70. Żemek współpracował z wywiadem wojskowym PRL, a w latach 1983-1990 był prowadzony przez oficerów Oddziału "Y". Żemek, jako współpracownik ps. "Dik", realizował przede wszystkim przedsięwzięcia o charakterze specjalnym, w tym m.in. te o charakterze operacyjno finansowym, w wyniku których komunistyczny wywiad wojskowy pozyskiwał znaczące wpływy pozabudżetowe. Przykładowo, na początku 1989 r. "Dik" szacował możliwe wpływy finansowe dla wywiadu wojskowego z operacji z użyciem FOZZ na ok. 500 mln. dolarów rocznie! Afera FOZZ była tylko jedną z takich operacji finansowych, w której aktywnie uczestniczył Żemek. Niewątpliwie quasi państwowa funkcja, jaką w FOZZ pełnił Żemek była świetną "legendą" do realizacji innych operacji wywiadowczych. W kontaktach z zachodnimi biznesmenami i bankami występował on bowiem często właśnie jako dyrektor generalny FOZZ, a spotkania odbywał w warszawskiej siedzibie funduszu" (Sławomir Cenckiewicz, Piotr Wojciechowski, Antypaństwo w państwie..., Arcana 73)

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka