To śmieszne, ale mało istotne. Z dużym rozbawieniem przyjmuję do wiadomości kajanie się Jacka Żakowskiego, iż kazał premierowi komentować fikcyjną wypowiedź prezydenta, bo "źle przepisał". Oczywista wina dziennikarza nie może przysłonić blamażu premiera i jego służb prasowych.
Wywiad z prezydentem TVP Info nadała w Nowy Rok czyli w sobotę wieczorem, z premierem - dobę później! Słowa o "arcyboleśnie prostej przyczynie" katastrofy w Smoleńsku były przez ten czas głównym newsem, bardzo szeroko komentowane - i krytykowane przez opozycję i PSL.
Nic nie usprawiedlwia Tuska, który mógl sam to i owo przeczytać, a na pewno powinien dostać od swych podwładnych streszczenie głównych tez Komorowskiego i reakcji na nie. Wychwyciłby błąd Żakowskiego i zwrócił mu uwagę nie czekając na sprostowanie. Rząd, który z PR uczynił jedną z cnót największych, nie może sobie pozwalać na tak drastyczne wpadki w tej właśnie sferze.
PS. Żeby całkiem o Żakowskim nie zapomnieć - może redakcja "Polityki" zafunduje mu jednak laptopa oraz kurs użycia edytora tekstu ze szczególnym uwzględnieniem copy-paste.
Inne tematy w dziale Kultura