Związek przyczynowo-skutkowy jest skomplikowany, ale go wyłożę. Myszactwo w komplecie chadza już do szkół w Warszawie, więc prawie nie jeżdżę samochodem. Równie zatem rzadko słucham radia. Nie jestem na bieżąco, jeśli chodzi o wyczyny naszych złotoustych w rozlicznych opiniotwórczych audycjach nadawanych o poranku. Dziś jednak zdarzyło się, że tego i owego posłuchałem wioząc córę na krwi pobranie.
Najpierw w ucho wpadł mi marszałek Sejmu. Tłumaczył w Zetce Monice Olejnik, dlaczego nie podoba mu się to, co mówił ostatnio Jarosław Kaczyński. Otóż Grzegorzowi Schetynie słowa szefa opozycji nie pasują do świątecznego nastroju. Dosłownie. Nie należy takich rzeczy mówić przed Świętami i basta. Bo karp nie smakuje.
Gdy marszałek wybrzmiał, córa przełączyła na swą ulubioną niegdyś Eskę Rock, gdzie o takich porach produkują się panowie "poranny WF". Gdybym uroił sobie, że trochę dorośli przez parę miesięcy mego z nimi rozstania, otrzeźwiałbym w mig. Otóż panowie WF urządzil sobie donośny, kilkuminutowy rechot wokół dwóch Niemców, którzy pobili się przy odśnieżaniu wspólnego podjazdu do garażu. W ruch poszła łopata, obrażenia jednego z panów okazały się śmiertelne.
Porechotawszy o tym, jak ofiara zajścia krzyczała pewnie "Nicht schiessen", panowie WiF przeszli do konkluzji: to dobrze, że niemiecka agresja obraca się przeciwko samym Niemcom, a z naszego punktu widzenia najlepiej, by ostra zima potrzymała jak najdłużej, to może jeszcze paru Niemców odśnieżających podwórka zejdzie z tego padołu. Tako sobie szwargotali panowie Wojewódzki i Figurski w stacji, która dla wielu nastolatków jest dziś wzorcem postaw moralnych.
Inne tematy w dziale Polityka