Chwila nie sprzyja przebłyskom optymizmu. Mijają kolejne, tragiczne rocznice grudniowe, w domu też niewesoło. A jednak szef s24 nie ma racji twierdząc, że nic nie działa. Nie tylko dlatego, że wybrał absurdalny przykład ilustracji tej tezy, zresztą zamierzam się z nim jeszcze pokłócić. Nie tylko dlatego, że grubo przesadza. Także dlatego, że twierdzi: Polska = państwo i jego instytucje.
Polska to też ludzie, to społeczeństwo. Słowo modne ponad miarę w latach 80. i 90., dziś niemal zapomniane, ale słowo, bez którego diagnozowanie stanu Polski nie ma sensu. Marzyliśmy o społeczeństwie obywatelskim. Czy je mamy? Zmierzamy ku temu. Dowodem poczynania takie, jak protest kredytobiorców, klientów mBanku.
Pisałem już, że meritum sprawy budzi w mnie mieszane uczucia. Bank ewidentnie mógł i powinien wykazać nieco dobrze pojętej, kupieckiej empati, bo zadowolony klient oznacza zysk, a kllent wściekły to same kłopoty. "Nabici w mBank" mogli z nieco większą pokorą przyznać, że sami w te kłopoty weszli. Ale istotne jest to, że klienci skrzyknęli się i od dwóch lat walczą o swoje.
To właśnie społeczeństwo obywatelskie. Nie zawsze musi mieć rację, ale musi mieć w państwie miejsce dla siebie. Polskie państwo jeszcze się boczy, ale posuwa się nieco na ławie władzy, na której się w 1989 rozsiadło od skraja do skraja, bo zdawało mu się, że samo jest społeczeństwem.
Inne tematy w dziale Gospodarka