Jest za co! W końcu pojąłem, jak ciężką zbrodnię przeciwko rządom Platformy popełniły zarządy spółek grupy PKP. Teraz rozumiem, dlaczego muszą polecieć głowy. Nareszcie wiem, za co.
Nie za całokształt oczywiście. Przez 20 lat nikogo nie ukarano nawet obcięciem premii za fatalną strategię dopieszczania E-20 i CMK kosztem reszty; za to, że i inwestycje centralne, i poczynania samej kolei skoncentrowane są na urywaniu minut na wspomnianych trasach, choć za te same pieniądze na innych liniach urwać można kwadranse, a nawet godziny.
Ale nie chodzi nawet o samo zamieszanie ze zmianą rozkładu jazdy. Nieco mniejsze zdarzały się co roku. Media sobie pogęgały, ale żaden decydent nie pisnął, że coś jest nie tak.
Główy polecą za kiepski PR. Za to, że w mediach i na własnej stronie intenetowej kolej źle tłumaczyła się z wpadki, nie potrafiła pokazać, że to i owo wciąż działa. Kiepsko promowała wizerunek - swój, a jako własność skarbu państwa, także wizerunek swego właściciela. To zbrodnia w kadencji 2007-2011 najcięższa. Musi być karana dekapitacją. Rozumiem. Popieram. Czekam na następne egzekucje.
Inne tematy w dziale Gospodarka