Blogosfera to względna nowość blogerzy to pionierzy - taka zgrubsza atmosfera panowała na Blog Forum w Gdańsku. Wczoraj. Dziś pierwszy mówca, Brian Solis, brutalnie sprowadził na ziemię niezupełnie jeszcze rozbudzonych słuchaczy. Niektórzy mieli ponadto kłopoty ze słuchem - gdy bowiem bojówka s24 wracaa wczoraj do hotelu, około drugiej nad ranem zastała dużą grupę blogerów na baletach w przreraźliwie hałaśliwym klubie, który pokonał wszystkie moje zmysły.
Kim jest Brian Solis? Macie linkę, niech Solis definiuje sam siebie.Na pewno jest intelektualnym prowokatorem. W puerwszych słowach oznajmił, że blogosfera to dziś zjawisko niemal zanikające, przegrywa bowiem ze statusferą. W uproszczeniu Solisowi chodzi o portale "statusowe", na których publikujemy nie treść, lecz ślad chwilowego "statusu". To facebook, twitter i wiele innych, które Solis wymieniał jednym tchem, a ja zgubiłem się przy trzecim.
Ale i ten wstęp Solisa okazał sie prowokacją. Za chwilę Solis zachwalał obie opcje - blogosferę i statusferę - i namawiał, by pisać, by korzystać z prawa głosu. "Walczycie o tę chwilę i o przyszłość w świecie ,tóry pędzi coraz szybciej" - mówił dobierając tonację, gestykulację i mimikę tak,aby trudno było zgadnąć, czy przemawia przez niego entuzjazm, czy trwoga; czy to istotnie zachęta, czy raczej ostrzeżenie; czy zabranie głosu w tej czy innej "sferze" ma uczynic człowieka lepszym, czy może tylko mniej podatnym na niebezpieczeństwa serwowane co chwilę przez otaczający świat. Ten, kto bowiem nie pisze, popełnia grzech zaniechania, którey Solis nazywa "marketing silence".
Chyba jednak pisac warto nie tylko po to, by uniknąć nagorszego. Może to przynieść profity. Solis jest też futurystą i przed chwilą nakreślił nam obraz świata roku 2012, może 2015. Raczkujący dziś portal klout.com, który ocenia, jaki wpływ na świat mają twoje wpisy na facebooku czy twitterze, ma stać się czymś w rodzaju światowej agencji rankingu ludzi. "Wchodzisz do hotelu, podajesz w recepcji login z twittera, oni sprawdzają na klaucie, kim jesteś i dostajesz obsługę zarezerwowaną dla VIPów", snuł swoą wizję Brian Solis.
Muszę chyba o tym porozmawiać z moimi kotami. Status to dla nich rzecz ważna.
PS. Zapytałem, czy i w jakim stopniu wykluczeni są lub będą ci,którzy mniej lub bardziej świadomie wybiorą "marketing silence". Odpowiedź ma powstać w dłuższe rozmowie zapewne podczas lunchu.
Inne tematy w dziale Kultura