W zasadzie nie lubię nasiadówek. Nawet, jeśli mają luźna formę, nazywają się "Forum" i dotyczą czegoś, co jest mi bliskie. Ale na Blog Forum Gdańsk 2010 jadę z przyjemnością, gdyż liczę na zaspokojenie mej ciekawości. Nie świata tym razem, lecz ludzi.
Nie kryję, że mniej jestem zainteresowany panelami, zwłaszcza tym, który ma się rozegrać w polskim gronie, w niedzielę. Posłucham, zrelacjonuję, ale pewnie bez entuzjazmu, a może i się czasem wyzłośliwię. Przede wszystkim ciekaw jestem, kim są w bezpośrednim kontakcie goście z daleka - choć tym, co powiedzą na Forum - także.
Ciekaw jestem, czy Tunezyjczyk Sami Ben Gharbia zaprosi do rozważań, czym jest wolność słowa w necie, czy też wybierze łatwiejsze etykietkowanie, gdzie jest fajnie, a gdzie niefajnie, gdzie wolno wszystko, a gdzie blogerów wsadzają. Jestem jak najdalszy od lekceważenia represji, ale liczę na coś więcej niż zerojedynkowy obraz. Wyznam, że mniej interesuje mnie opinia prelegenta o WikiLeaks, bardziej - o tym, jak postrzega wolność w necie naszego regionu Europy, jeśli ma w tej sferze spostrzeżenia.
Jestem równie ciekaw, co i JAK mówić będzie Arzu Geybullayeva - i przez mikrofon, i w licznych na szczęście przerwach lunchowych i kawowych. Po pobieżnym na razie zerknięciu na jej bloga mam wrażenie, że Azerka pięknie godzi pisanie o sprawach dużych i małych, choć równie ważnych. Robi coś, co i ja chcę robić na swoim blogu (i za co bywam ostro krytykowany). Idealizuję sobie pewnie obraz tej kobiety. Rozczaruję się? Może. Ale się tego nie lękam. Ciekawość przeważa.
Gdy dodam do tego ucztę, jaką być powinna dyskusja z VaGlą ("Wolność słowa vs. odpowiedzialność za słowo "), okazję do łyka piwa z przyjaciółmi z Gdańska oraz wspólna z Conso, Rybą i gw1990, pięciogodzinną podróż w jednym przedziale (może się pozabijamy ;) - cieszę się jak dziecko na tę częściową ucieczkę od salonowego matrixu. Ucieczkę częściową, bo zamierzam pisać. Sporo. Ale to jednak inna rzeczywistość.
Inne tematy w dziale Kultura