Odwiedził nas wczoraj pewien młodzian. Domokrążca. Nie sprzedawał jednak ani kablówki, ani ubezpieczeń. Nie był kominiarzem ani misjonarzem niszowego wyznania. Od drzwi zaznaczał, że nie zbiera pieniędzy. Zapytał, czy mam zwierzaki w domu, ale okazało się, że żadnej karmy ani nowej przychodni weterynaryjnej też nie reklamuje.
Chłopak miał ogień w oczach i w paru zdaniach streścił mi, w czym rzecz. Udziela się w WWF i montuje poparcie dla nowego rezerwatu w Polsce, w Zatoce Puckiej. Schronienie miałyby tam znaleźć szare foki, kiedyś żyjące tu ponoć licznie, ale przed niemal stu laty wytępione.
Chcecie, to zajrzyjcie. Ja zajrzałem, bo ten chłopak miał niesamowitą zdolność docierania do mnie z tym, co mówił. Krótko mówiąc jest lepszy niż strona akcji, którą promuje - strona z przewagą formy nad treścią (bez javascriptu zobaczysz... pustkę), z niejednym denerwującym szczegółem (wyłaczasz natrętny dźwięk, który jednak znów atakuje cię na następnej podstronie).
Jak na eN-Dżi-Ołsy, i tak pełen profesjonalizm, bo przynajmniej trudno wątpić, o co chodzi. Dla kontrastu - zabiegały ostatnio o nocleg młode Turczynki, wolontariuszki z fundacji EVS. Chciałem zerknąć, czym się parają. Wyguglałem stronkę EVS, zacząłem czytać, kliknąłem jedną podstronę, drugą, trzecią... Ktoś mi powie, jak to robi motyl? Ja wciąż nie wiem ani co, ani jak.
Inne tematy w dziale Technologie
