Miałem nie robić tego zdjęcia. Uważałem, że to nie fair. A potem coś sprawiło, że jednak pstryknąłem. W końcu, korona mu z głowy nie spadnie.
Efekt niedawnej wizyty u weterynarza to przede wszystkim odroczenie: Gizmo będzie jednak operowany, ale we wrześniu, gdy z urlopu wróci pan koci chirurg. Wcześniej trzeba zrobić badania krwi, bo Gizmo w takim już wieku, że te sprzed roku podobno nieaktualne. To zaś oznacza 12 godzin na czczo, miski schowane, co niesie ze sobą zapowiedź licznych cierpień dla wszystkich kotów. Nie da się bowiem raczej ukradkiem nakarmić rudych.
Na razie pan koci doktor orzekł, że Gizmo po prostu ze starości myje się coraz mniej dokładnie i stąd kiepski stan futra. Ma też straszny łupież, więc pan koci,doktor zalecił kąpiel w nizoralu. Na Myszactwo nie miałem co liczyć - Młody był jeszcze na obozie żeglarskim, córa wszak sobie czymś takim rąk brudzić nie będzie.
Jedną kąpiel wykonałem wraz z siostrą mej byłej kochanej K., trzy dni później o pomoc w drugiej poprosiłem followa. Poszło nawet gładko, tzn. Gizmo głośno nas wyzywał, ale specjalnie nie usiłował zrobić nam krzywdy - dość spokojnie czekał, aż przestaniemy go w końcu obłapiać i wypuścimy z wanny.
Potem chodził po całym mieszkaniu i balkonie szukając kąta, gdzie najlepiej będzie wyschnąć. Wyglądał zaiste... jak Palikot przed sądem partyjnym. Z tym, że PiSowskim, a nie PełOwskim. Aczkolwiek zachowywał znacznie więcej godności, jak to kot, na dodatek 14-letni.
Miałem nie robić tego zdjęcia. Uważałem, że to nie fair. A potem coś sprawiło, że jednak pstryknąłem. W końcu, korona mu z głowy nie spadnie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości