Nocnik ma zazwyczaj rację - z tej prostej przyczyny, iż mocno stąpa po ziemi. Jeśli już zajmuje się polityką, to w formie alegorii muzyczno-jutjubowych. Najczęściej wypowiada się w sprawach podstawowych dla każdego z nas, stworzeń walczących o przetrwanie. I on czasem się myli - gdy np. twierdzi, że kot mógł upolować pęto kiełbasy, skoro jasne jest, że upolował tylko dlatego, iż pierwotny właściciel pęta z góry dopuścił taką możliwość.
Kwintesencją życiowej racji nocnika jest jego komentarz pod poprzednim postem, iż pal diabli politykę, ważne, co w domu i jak się np. miewa Gizmo. A Gizmo ma się niestety kiepsko i dziś, wraz z moją byłą kochaną K., skądinąd córką pierwotnej pani domu zamieszkałego przez tego czarnego kocura - wybieramy się do weterynarza.
Guz nad prawym okiem urósł do monstrualnych rozmiarów. Coś się dzieje z sierścią, choć Gizmo wszak wcale nie zaniechał higieny. W jego zachowaniu nie widać w zasadzie nic niepokojącego - je, sra, mruczy jak zawsze, guzem nadal się nie przejmuje, a nawet go ignoruje.
Ale tuli się coraz bardziej. Zupełnie jakby czuł, że to już niedługo, że jego 14-letni żywot dobiega końca. Chcę wierzyć, że się myli - ale on właśnie w tej chwili patrzy mi w oczy siedząc na obudowie kompa, a jego wzrok mówi: "Mało wiesz, człowieku".
Inne tematy w dziale Rozmaitości