Kubica nie dojechał dziś nawet do ćwiartki dystansu. Podobno zawiódł mechanizm różnicowy. Wszystko jedno. Finałowy mecz w RPA przed czasem się na pewno nie zakończy. Nareszcie czuję, że wynik nie jest mi całkiem obojętny. Jakoś od 1973 umiarkowanie kibicuję Holendrom. Dziś także, ryzykując konflikt w domu, bo córa jest zdania, że tylko zdrajcy nie kibicują Hiszpanom.
Przeczucia mam jednak inne. U Gładkiego obstawiłem, że Hiszpanie wygrają po karnych. Dlaczego? Bo tak. Kto chce kpić z tej przepowiedni, niech weźmie pod uwagę, że byłem bliski stuprocentowego trafienia wyniku meczu o trzecie miejsce. Gdyby w ostatnich minutach Kiessling nie próbował przelobować trybun będąc sam na sam z Muslerą, Niemcy wygraliby z Urugwajem 4:2, tak, jak typowałem. Skończyło się na 3:2 i niech nikt nie wypomina poprzeczki Forlana w ostatniej sekundzie.
Meczu oglądać nie będę. Spróbuję się załapać na powtórki bramek, jeśli padną. Nie sądzę, by mecz miał stać na szczególnie wysokim poziomie. Być może właściwszym tytułem posta byłoby "Canale Grande".
Inne tematy w dziale Sport