Agencje emocjonują się dziś pozwem rozwodowym 28-letniej kobiety z Kornwalii. Wędrując po Second Life przyłapała awatar swego męża na uprawianiu seksu z obcym awatarem żeńskim. Mąż powiada, że nie rozumie, o co chodzi, a agencje wydają się cytować go z dużym ładunkiem zrozumienia.
Czy zdrada wirtualna to nie zdrada? Absurd. W polityce i w biznesie od setek lat znana jest deklaracja intencji. Oznacza ona, że wprawdzie nic konkretnego się jeszcze nie wydarzyło, ale strony zgodnie oświadczają, że chcą zmierzać do takiego czy innego paktu czy kontraktu.
Śmiem twierdzić, że wirtualny seks jest co najmniej deklaracją intencji, cokolwiek sprzeczną z aktem małżeństwa, który łączy uprawiacza z inną osobą. Kropka.
Inne tematy w dziale Kultura