Zmiany do jakich doszło w TVP okazały się twardym orzechem do zgryzienia dla prawicowych dzienników. W zasadzie, jeśli przyjrzeć się bliżej ich komentarzom wygląda na to, że nie bardzo ogarniają to co się dzieje.
Skoro tak to niech mi będzie wolno w kilku słowach się odnieść do sytuacji i tego co się o niej pisze. Myślę, że mam do tego silny mandat bo po pierwsze media, w szczególności media publiczne, to obszar moich zainteresowań, po drugie współtworzyłem obecnie obowiązującą ustawę medialną oraz byłem wiceszefem, a obecnie jestem członkiem Rady Programowej TVP, a po trzecie nie uczestniczę w rozgrywających się wydarzeniach, ani (po złożeniu przeze mnie w czerwcu rezygnacji z członkostwa w LPR) nie jestem formalnie związany ze środowiskami, które w ten czy inny sposób w nich uczestniczą.
Zsumujmy fakty
Przez ostatnie powyborcze miesiące, mimo zerwania jakiejkolwiek współpracy pomiędzy dawnymi koalicjantami, w TVP współpraca pomiędzy ludźmi z różnych środowisk układała się w miarę zgodnie. Wywodzący się z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego prezes Urbański miał pełny i wyłączny wpływ na program , który mógł kontrolować głównie dzięki sojuszowi z Piotrem Farfałem w ramach zarządu TVP. Wszystko się zmienia w grudniu, kiedy ludzie Jarosława Kaczyńskiego w Radzie Nadzorczej wnioskują o zawieszenie Farfała. Próbują przejąć całkowitą kontrolę nad firmą mimo, że w żadnym z gremiów zarządczych nie mają większości. Krucha równowaga w firmie wali się: ludzie Kaczyńskiego tracą sojuszników w Radzie Nadzorczej, tracą przewodniczącą Rady Nadzorczej, tracą jednego członka Rady Nadzorczej, tracę wreszcie Zarząd firmy. Zawieszenie Farfała i łańcuch wywołanych przez nie zdarzeń powoduje, że we władzach firmy koalicja skupiona wokół prezesa Urbańskiego zostaje zastąpiona przez nową koalicję tworzoną przez wszystkich z wyjątkiem ludzi Kaczyńskiego. Ci ostatni próbują się ratować podważając ważność podjętych przez Radę decyzji.
Semka straszy i plącze
Komentarze prawicowych publicystów do tych wydarzeń są dość zdumiewające. Piotr Semka w sobotnio-niedzielnej "Rzeczpospolitej" głównie straszy czytelnika: skokiem na media, Młodzieżą Wszechpolską, Platformą i postkomunistami. W jedynym analitycznym fragmencie tekstu robi dość istotny błąd:
"W tym sporze bardziej przekonuje stanowisko szefa KRRiTV Witolda Kołodziejskiego, który się powołuje na analogiczną sytuację, do jakiej doszło w Polskim Radiu. Wszystkie strony tamtego konfliktu zaakceptowały wówczas opinię prawną, według której rada nadzorcza w niepełnym składzie nie może podejmować żadnych decyzji"
Sytuacja w TVP jest o tyle różna od sytuacji w Polskim Radiu, że Statut TVP mówi o tym, że Rada Nadzorcza może liczyć od 5 do 9 osób, gdy tymczasem Statut PR mówi jednoznacznie o 9 osobach. Druga różnica to ta, że w Polskim Radiu z członkostwa w radzie zrezygnowała przewodnicząca rady, podczas gdy w TVP zrezygnował jej szeregowy członek. To były różnice o których Semka mógł wiedzieć pisząc swój komentarz. W poniedziałek natomiast dowiedzieliśmy się o tym, że Rada Nadzorcza w niepełnym składzie powoływała również prezesa Urbańskiego, co zupełnie kładzie argumentację Kołodziejskiego, któremu Semka dał się przekonać.
Zaremba rozprawia o piratach
Tego samego dnia w "Dzienniku" Piotr Zaremba popełnił dość kiczowaty i dziwaczny komentarz o … "Piratach z Karaibów". Tak mu się skojarzyło. Poza podobnym do Semki skłanianiem się ku przyznaniu racji Urbańskiemu w powstałym sporze prawnym oraz standardowym straszeniem PO i różnymi absurdalnymi scenariuszami politycznymi punkty należą się dla redaktora Zaremby za szczere wyznanie: "Ja zgubiłem się już dawno." Piotr Zaremba pogubił się w politycznych scenariuszach, które sam naprodukował, ale na szczęście troszczy się o majątek TVP. Pisze mianowicie iż: "Nie wiadomo, czego [Farfał i Rudomino] mogą dokonać z budynkami, ludźmi i sprzętem, który dzięki zbiegowi okoliczności udało im się zdobyć." Może zapakują na statki i zabiorą na Karaiby?
Jedyny analityczny fragment komentarza redaktora Zaremby to sformułowanie, że "Panowie Farfał i Rudomino zostali zachęceni do swojej akcji nieudolnymi próbami "upisowienia" TVP Urbańskiego w przededniu eurowyborów. To akcja Siwka i Bochenka wywołała kontrakcję." Nie akcja Siwka i Bochenka z Zarządu TVP, a członków Rady Nadzorczej takich jak Goss, Niedziela czy Czabański, i nie Farfał i Rudomino, a raczej członkowie Rady tacy jak Moczydłowski czy Fryszkowski. Ale dobre i to.
Gmyz powiela plotki
W poniedziałek "Rzeczpospolita" raczy nas tekstem Cezarego Gmyza, złożonym w 90 procentach z anonimowych plotek i spekulacji. Na nieco ponad 2 500 znaków pojawiają się prawie same bezosobowe sformułowania - oto garść cytatów:
"Tymczasem w telewizji mnożą się spekulacje…
Mówi się, że zamierza się…
Szefem … miałby wtedy zostać…
Spekuluje się też o odwołaniu szefowej i wiceszefowej…
Zapowiadany … powrót … jest komentowany na Woronicza jako…
Farfał jest bowiem postrzegany jako…
W telewizji spekuluje się też, że…
Jednak wszystko wskazuje na to, że…
Wygląda na to, że…
W telewizji trwają też spekulacje, czy…
Może on tak naprawdę działać na rzecz…"
W całym tekście nie pojawia się ani jedna informacja lub opinia podana przez kogokolwiek sceptycznego wobec nowego zarządu wypowiedziana pod własnym nazwiskiem. Nie pojawia się też żadna informacja, która cokolwiek wnosiłaby do naszej wiedzy o sytuacji prawnej w TVP. Tego samego dnia
Gazeta Wyborcza drukuje interesujący wywiad z prof. Sołtysińskim, który skłania się ku uznaniu ważności decyzji podjętych przez Radę Nadzorczą TVP. To jego prawnicze tezy, a nie korytarzowe plotki z Rzepy będą tematem dyskusji przez kolejne dni.
Gociek fantazjuje
W tym samym wydaniu Rzepy
redaktor Piotr Gociek w swym komentarzu trzyma redakcyjną linię. Przyznaje rację raczej Urbańskiemu, straszy, że skorzysta PO. Ponadto roztacza księżycowe wizje chaosu i anarchii, która ma ogarnąć firmę – wieści wstrzymanie produkcji seriali, zniknięcie transmisji sportowych i wiele więcej! Pisze o TVP „uwikłanej w niekończący się proces sądowy”, jego zdaniem „wiele wskazuje na to, że chaos potrwa aż do kwietnia 2009 r., kiedy to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie powoływać nowe rady nadzorcze mediów publicznych”. Co ma piernik do wiatraka? Czy redaktor Gociek nie wie, że postępowanie o wpis do KRS nie jest „niekończącym się procesem” i nie jest w ogóle „procesem”, że przysługuje od niego tylko jedno odwołanie i że z wielkim prawdopodobieństwem w ciągu kilku tygodni sprawa będzie jasna?
Michalski tradycyjnie o Michniku
Na deser
poniedziałkowy komentarz z „Dziennika” w wykonaniu mojego ulubionego redaktora Michalskiego. Ten bredzi całkowicie od rzeczy. Połowa komentarza standardowo o Michniku (polemika z jego wizjami), reszta to straszenie Platformą (sic!), dzielenie się fantazjami o walce palemkami i segregatorami na barykadach z biurek, wreszcie nazywanie tego co się stało zamiennie „puczem” i „obroną demokracji”. W jedynym, nieco bardziej analitycznym zdaniu, Michalski pisze:
„Farfał i Rudomino, najpierw ludzie Giertycha i Leppera, potem Jarosława i Lecha Kaczyńskich”. Farfał i Rudomino ludźmi Kaczyńskich? Czy Michalski w ogóle wie o czym pisze?
A co warto by skomentować?
Wszystkie te cztery komentarze, dotyczące ważnych przecież sporów są poniżej poziomu przyzwoitych wpisów z salonu24! Ja chętnie od panów Zaremby, Semki, Michalskiego i Goćka dowiedziałbym się między innymi:
- Kto i dlaczego ich zdaniem jest winny zamieszania wynikłego w TVP?
- Czy wiedzą lub domyślają się jaki plan miał Kaczyński, decydując się na destrukcję dotychczasowej równowagi w TVP i jak ten plan oceniają?
- Czy uważają, że poza Kaczyńskim również inne osoby spoza TVP wpływają na tą sytuację, jeśli tak to kto, jaką ich zdaniem się kieruje strategią i jak to oceniają?
- Czy rzeczywiście uważają, że „niedojedzone przystawki straciły okazję, żeby milczeć”, czy może widzieli jakieś alternatywne racjonalne wyjście z sytuacji zaistniałej po zawieszeniu Farfała?
- Na jakiej podstawie prawnej ich zdaniem PO może wprowadzić komisarza, którym straszą czytelników?
- Dlaczego przyznają rację w sporze prawnym raczej ekipie Urbańskiego?
- Jakiego zachowania oczekiwaliby od obu zarządów i dyrektorów w TVP do czasu wyjaśnienia sporu prawnego?
- Jakiego trybu działań oczekiwaliby od Krajowego Rejestru Sądowego?
- Czego oczekiwaliby od nowego zarządu TVP jeśli decyzje Rady okażą się ważne?
- Jaki jest ich, jako prawicowców, stosunek do lewicowych postulatów formułowanych np. przez Żakowskiego, by raczej pilnie rozmontować TVP, niż pozwolić na jej czele stać Farfałowi?
Co warto by zrelacjonować?
To natomiast czego nie znalazłem w tekstach informacyjnych w Rzepie czy Dzienniku to szczegółowy opis przebiegu wydarzeń. Dlaczego właściwie przewodnicząca Goss poddała pod głosowanie wniosek o własne odwołanie i to w dodatku jako pierwszy? Czy była przekonana, że wynik jest przesądzony? Jeśli tak to dlaczego się przeliczyła? No i po co Niedziela złożył rezygnację z członkostwa w Radzie Nadzorczej? Po to żeby zablokować jej działanie? Czy ludzie z PiS przez obstrukcję chcieli kontrolować TVP, aż do kwietnia? Wedle świadków Niedziela zrezygnował po przekazaniu mu pisemnego polecenia przez Czabańskiego. A z fragmentu
zapisu rozmowy telefonicznej z nim publikowanej przez wtorkową Wyborczą wynika, że było to działanie nie do końca wcześniej przeanalizowane:
„Gdy wczoraj "Gazeta" przypomniała Niedzieli, że po wyborze Urbańskiego na prezesa rada pracowała w osiem osób, głęboko westchnął i zamilkł. Po chwili powiedział:
- To dla mnie niespodzianka. Jeśli tak było, to biję się w piersi.
Wtedy decyzje ośmioosobowej rady były legalne?
- Nie pamiętam, widać tak to wtedy interpretowaliśmy.
A dlaczego teraz interpretujecie inaczej?
- Sam jestem tym skonsternowany. Może któreś z tych rozumowań jest obarczone błędem prawnym.
A może to pańskie, że Urbański w piątek nie został zawieszony, bo w osiem osób rada nie może pracować?
- Przypomnę, że nikt wcześniej nie zaskarżył decyzji podejmowanych przez 8-osobową radę, jeśli pracowała w takim okrojonym składzie.
No właśnie! Ani pan, ani szef KRRiT, nie zakwestionowaliście wówczas decyzji podjętych przez ośmioosobową radę. Zrobiliście to teraz z powodów politycznych, by obronić władzę PiS w TVP.
- Nie jestem już członkiem rady nadzorczej, nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie.”
Czy to wszystko może oznaczać, że mamy tu do czynienia nie tyle z jakimś puczem, recydywą niedojedzonych przystawek czy jeszcze innym politycznym spiskiem, ale po prostu z jakimś koszmarnym dyletanctwem i arogancją osób delegowanych do Rady Nadzorczej TVP przez PiS?
Mój prawicowy komentarz do tego wszystkiego
Jarosław Kaczyński po raz któryś z rzędu zdecydował się zagrać kartami, których nie miał. Zamiast porozumienia i współpracy z potencjalnymi partnerami wybrał siłową konfrontację. Oczekiwał najwyraźniej, że jego kolejne polecenia będą spełniać władze ogromnej spółki, w której jego ludzie nie mają samodzielnej większości w żadnym z gremiów zarządzających tą spółką. I się przeliczył.
Kaczyński mimo pozbycia się władzy wykonawczej wciąż dysponuje bardzo wieloma atutami polityczno-instytucjonalnymi. Gdyby tylko chciał z pewnością dogadałby się ze swoimi dawnymi partnerami, szczególnie, że ich sytuacja jest mówiąc delikatnie niewesoła. Niestety po raz kolejny górę wzięła autodestrukcyjna mentalność tego polityka. Negatywne konsekwencje jego decyzji poniosą zarówno jego ludzie, jak i ich dotychczasowi i potencjalni partnerzy.
Urbańskiego nie ma co żałować. Z przekonań jest to liberał, w działaniu skrajny pragmatyk. TVP pod jego rządami w 95% nie różniła się od TVP pod rządami kojarzonego z PO Jana Dworaka. Te 5% to koncesje w sferze publicystyki i informacji na rzecz zaplecza PiS. TVP Urbańskiego nie wykreowała żadnych nowych prawicowych twarzy w sferze opinii, nie wprowadziła żadnych nowych wartościowych formatów, w bardzo niewielkim, często po prostu niezauważalnym stopniu ułatwiła pracę producentom wartościowych dokumentów i programów, nie miała i nie chciała mieć żadnej własnej wizji programowej którą dałoby się skomentować. O jej prawicowości ma głównie świadczyć utrzymanie kilku innowacji wprowadzonych jeszcze przez Wildsteina. Jedynym poważniejszym akcentem był nowy program Bronisława Wildsteina, jednak przypisywanie zasługi jego powstania Urbańskiemu byłoby raczej groteskowe. Z punktu widzenie kogoś zatroskanego o wartości prawicowe, a nie o „wejścia” dla ludzi z zaplecza PiS zmiana Urbańskiego na Farfała, zakładając że się utrzyma, jest zmianą dającą nadzieję na zmiany na lepsze.
Spór prawny jaki wyniknął nie jest żadnym skandalem, wystarczy przypomnieć inne analogiczne sytuacje, np. dokonane przez TP SA i oparte na solidnych podstawach podważenie prawomocności powołania Anny Streżyńskiej przez premiera Marcinkiewicza i to rok od momentu nominacji! Spory się zdarzają, należy spokojnie poczekać na rozstrzygnięcie sądu i nie robić histerii, szczególnie tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
Strony sporu, owe dwa konkurencyjne zarządy, do tego momentu w tej dość dziwnej sytuacji zachowują się całkiem przyzwoicie nie ma tu nad czym rozdzierać szat.
Nowy zarząd jest niespodzianką, ale nie jest skandalem. Oczywiście lepiej by na funkcji prezesa TVP był ktoś neutralny, z wielkim doświadczeniem i świetnymi notowaniami, ale w obecnej sytuacji jest wymóg ciągłości władz spółki. A obaj ci panowie ostatnie lata spędzili we władzach TVP i do ich pracy nie było żadnych zastrzeżeń. Obaj mają doświadczenie zarządcze w różnych instytucjach i również tam nikt nie przedstawił do ich pracy żadnych poważnych zastrzeżeń. Robienie niezdrowej atmosfery wokół nastoletniego flirtu Farfała z radykałami jest zrozumiałe w przypadku lewaków, natomiast prawicowi komentatorzy powinni zachować trzeźwość umysłu i dostrzec, że organizacyjnie Farfał był już w okresie studenckim związany z umiarkowaną, endecką Młodzieżą Wszechpolską, która pod względem ideowym i pod względem jakości kształconych kadr odbiega wprawdzie od standardów polskiego życia publicznego, ale odbiega na korzyść. Wystarczy porównać takich ludzi jak Wiesław Chrzanowski, Zdzisław Krzemiński czy z młodszego pokolenia Roman Giertych, Konrad Szymański, Sylwester Chruszcz, Filip Libicki, Piotr Sosiński, Dariusz Wasilewski, Rafał Wiechecki, Daniel Pawłowiec, Lech Haydukiewicz i wielu innych, którzy pełnili czy pełnią funkcje ministerialne, poselskie i inne by dostrzec dużą różnicę na ich korzyść w zestawieniu z wychowankami organizacji centrowo-karierowiczowskich, czy lewicowo-postkomunistycznych. Zresztą w takich sytuacjach jak obecna w TVP decydować powinny względy merytoryczne, a nie sympatie i antypatie do tych czy innych idei czy organizacji studenckich.
Straszenie Platformą i szantażowanie władz TVP jej potencjalnymi zyskami jest trudne do uzasadnienia. Po pierwsze PO bez tego pretekstu próbowała już TVP przejąć, ale nie potrafiła sobie napisać dobrego projektu ustawy, ani dogadać się z lewicą. Jeśli pokona te dwie trudności czeka ją jeszcze prawdopodobnie poczekalnia w Trybunale Konstytucyjnym do którego zapewne ustawę odeśle Prezydent. Na wprowadzenie komisarza PO się raczej nie zdecyduje, bo na chwilę obecną nie ma podstaw prawnych no i po co miałaby sprzątać nie swój bałagan? Jeśli natomiast PO przepchnie przez cały tryb legislacyjny swój projekt ustawy medialnej tworzący nowy "Fundusz Zadań Publicznych", to władza w TVP nie będzie jej do niczego potrzebna bo TVP zostanie sprowadzona do roli jednej z firm producenckich, a całość zarządzania finansami wyprowadzona zostanie do tego nowego kontrolowanego przez Sejm organu, którego niezależność polityczna będzie wielokrotnie mniejsza niż niezależność TVP funkcjonującej w obecnej, niezbyt doskonałej formie. I to jest zagrożenie przed którym trzeba ostrzegać.
Kończąc tę przydługą refleksje pragnę wszystkim blogerom i czytelnikom Salonu24 życzyć rodzinnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, świetnej zabawy na Sylwestra i samych sukcesów w nowym roku!
Źródła:
Komentarz Piotra Semki
Komentarz Piotra Zaremby
Komentarz Cezarego Michalskiego
Komentarz Piotra Goćka
Komentarz Jacka Żakowskiego
Wywiad z prof. Stanisławem Sołtysińskim
Wywiad z Januszem Niedzielą
Tekst Cezarego Gmyza
Inne tematy w dziale Polityka