Krzysztof Bosak Krzysztof Bosak
3858
BLOG

Na kogo głosować?

Krzysztof Bosak Krzysztof Bosak Polityka Obserwuj notkę 41

Prawie codziennie dyskutuję o polityce, więc czas najwyższy sprecyzować swoje stanowisko ws. zbliżających się wyborów. Chcąc traktować wybory serio, trzeba powiedzieć, że stoimy w Polsce przed fatalnym wyborem. Ja osobiście nie czuję się reprezentowany przez żadną partię polityczną, jedynie czasami utożsamiam się z pojedynczymi wypowiedziami tych czy innych polityków. Spośród czterech formacji parlamentarnych trzy wydają się w zasadzie bezwartościowe, a czwarta jest taka jaka jest, więc nie będę się rozpisywał.

Jak się w tej sytuacji powinniśmy zachować?

Sądzę, że po pierwsze powinniśmy zachować spokój. Uważam, że jest rzeczą fatalną sprowadzanie debaty politycznej przez sporą cześć prawicy do wyrażania swoich emocji, w szczególności emocji negatywnych. Oczywiście irytuje mnie strasznie styl działania i zaniechania rządu, irytuje mnie jałowość i nieudolność opozycji, ale robienie z tej irytacji pierwszoplanowego przekazu jest czymś nieznośnym i niedojrzałym. Wiem, że zbiorowe emocje są wpisane w demokrację, jednak wolałbym żebyśmy naszym emocjom sami nadawali kształt i kierunek, niż by nimi chwiali politycy, dziennikarze i spece od marketingu.

Rzeczą fatalną jest również sprowadzanie rozważań politycznych do sporu o „wyższość moralną” jednych polityków nad drugimi. Nie dlatego, że to nie ma znaczenia, ale dlatego że to jest nieweryfikowalne i żaden sposób nie posuwa nas z realizacją prawicowego programu do przodu. Zdolność zachowania dystansu do przedwyborczych (i powyborczych!) manewrów wydaje mi się czymś kluczowym, bardzo ważnym dla zachowania i rozwijania ideowo-programowej tożsamości przez prawicę w Polsce. Przy czym dystans nie oznacza braku zaangażowania. Dystans ten musi oznaczać raczej świadomość znikomych efektów, jakie może w tej chwili dać nasze zaangażowanie i świadomość jałowości sporów, które rozgrzewają dziś opinię publiczną. Oszczędzajmy swoje nerwy na czas, w którym przyjdzie toczyć rzeczywistą walkę polityczną o rzeczywiste zmiany w państwie.

Drugą rzeczą po zachowaniu stoickiego spokoju wobec nieszczęsnego „święta demokracji”, które czeka nas już w tę niedzielę, jest skupienie się na warstwie programowej polityki. Polityka – tak jak ja ją rozumiem – nie jest od tego by mieć jakąś partię „do popierania”, ale jest od tego by porządkować przestrzeń publiczną zgodnie z naszymi przekonaniami. Dzisiejszy świat tak działa, że ustala się ten porządek poprzez tworzenie i uchylanie prawa, tworzenie i likwidowanie instytucji, rozdawanie i zabieranie pieniędzy. Sądzę, że przy wszystkich różnicach, jakie nas na prawicy dzielą, powinna nas łączyć jedna rzecz: powinniśmy mieć swój osobisty katalog celów do zrealizowania. Katalog ustaw które mają być zmienione, instytucji które mają być zlikwidowane/utworzone/zreformowane, pieniędzy które mają być wydane/zaoszczędzone. Mało kto zajmuje się polityką zawodowo, więc te programy nie muszą być przesadnie szczegółowe, ale ważne by mieć swoje priorytety. Określać się powinniśmy przede wszystkim przez programowe priorytety, a nie przez idee i symbole. Oczywiście zdaję sobie sprawę jak ważne są idee i symbole. Nie chodzi o ich porzucanie, ale o to by pomiędzy naszą polityczną tożsamością, a zainteresowaniem sferą praktyki politycznej był jakiś rozsądny balans.

Obecnie autentyczna prawica wydaje mi się nieznośnie zdominowana sporami ideologicznymi, symbolicznymi i wizerunkowymi oraz nieznośnie niezainteresowana rzeczywistym funkcjonowaniem państwa. Gdy przychodzi do rozliczenia rządu Tuska, zwracać powinniśmy uwagę na to co ten rząd zrobił, a nie na to co i jak mówił. Próbą takiej oceny, w której przygotowaniu brałem udział, był projekt „500 dni spokoju”, zrealizowany przez Fundację Republikańską: http://500dnispokoju.pl

Trzecią rzeczą, po zachowaniu dystansu do międzypartyjnych przepychanek i skupieniu na sferze programowej polityki, jest zwrócenie uwagi na konkretnych polityków. Sądzę, że zdecydowanie zbyt wiele uwagi poświęcamy partyjnym liderom, a zbyt mało konkretnym kandydatom na posłów/senatorów etc. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo obecne partie zdominowane są przez liderów niemniej wcale to nie umniejsza naszej możliwości pomocy konkretnym kandydatom i możliwości działania przez konkretnych parlamentarzystów. Byłem wielokrotnie świadkiem dezorientacji w Sejmie co do uchwalanego prawa. Jeden poseł w przełomowych momentach, może odegrać istotną rolę. Jeden aktywny poseł może odgrywać istotną rolę przez całą kadencję. Jeden wpływowy, opiniotwórczy poseł partii rządzącej może próbować wpływać na administrację. Zbyt łatwo te mechanizmy są lekceważone przez prawicową opinię publiczną. Tymczasem senatorzy w tych wyborach wybierani są w jednomandatowych okręgach! Przy okazji: polecam serwis pomagający zweryfikować jak głosowali konkretni posłowie w sprawach związanych z moralnością: http://latarnik.info

Zmierzając do konkluzji: uważam, że każdy szanujący się przedstawiciel ideowej prawicy (niezależnie już od nurtu i szczegółowej afiliacji organizacyjnej) powinien mieć „swoich” posłów i senatorów, których spróbował poznać osobiście, których wraz z ideowymi przyjaciółmi wspiera, którem sufluje różne rozwiązania, do których zamierzeń i przekonań ma jakieś względne przynajmniej zaufanie. Marność kadrowa polskiej polityki często wynika nie tylko ze skostnienia partii politycznych, ale z bierności czy wręcz braku istnienia ich społecznego otoczenia. Jeśli nie istnieją prawicowe „grupy interesu”, które naciskają na polityków by realizowali prawicowy program, to dlaczego się dziwimy, że nie robią oni tego na co czekamy?

Odpowiadając na pytanie, o to na kogo głosować, wypada więc moim zdaniem stwierdzić: wobec braku satysfakcjonującej formacji prawicowej z dającym nadzieję na sukces przywództwem, trzeba szukać na różnych listach konkretnych kandydatów, których znamy (najlepiej osobiście, a nie „ze słyszenia”) i co do których wiemy czy podzielają nasze priorytety programowe i w jakim stopniu.Być może nie jest to odpowiedź łatwa, ale niestety jedyna sensowna, jaką z czystym sumieniem potrafię dziś sformułować.

W moim obecnym okręgu wyborczym (Warszawa) takim kandydatem jest dla mnie w tych wyborach Przemek Wipler (http://wipler.pl), bezpartyjny kandydat z list PiS. Znam go osobiście, reprezentuje on program wypracowywany przez Fundację Republikańską, czyli (upraszczając) program konserwatywno-wolnorynkowo-propaństwowy. Całkowicie mi to odpowiada. Ale nie mam zamiaru dawać sugestii partyjnych, bo żadna partia nie budzi w tej chwili moich nadziei i mojego entuzjazmu. Być może w Waszych okręgach podobnie wartościowi ludzie kandydują z innych list i należy im pomóc dostać się do Sejmu czy choćby uzyskać przyzwoity wynik.

Jestem natomiast przekonany, że jeśli w taki metodyczny, precyzyjny sposób zaczniemy myśleć i działać, to w ciągu 10 albo 20 lat polska polityka się znacząco zmieni.Być może nawet powstanie prawicowa partia, z którą będzie warto identyfikować się? A może któraś z obecnych partii przejdzie pozytywną ewolucję i stanie się czymś więcej, niż jest obecnie? A może cała scena polityczna zmieni się na tyle, że będzie można zmienić Konstytucję i znacząco przebudować państwo? Trudno spekulować, ale coś się będzie musiało zmienić, bo taki jałowy klincz jak obecnie trwać wiecznie nie może. Taką mam nadzieję! A w przeciwieństwie do malkontentów i dekadentów, nie ma przekonania, iż jedyny możliwy kierunek zmian społeczno-politycznych w Polsce, to zmiany na gorsze.

 

Ostatnio rzadko na s24, częściej na facebooku, gdzie prowadzę Krzysztof Bosak | MIKROBLOG Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Polityka