"Trzy specsłużby - ABW, Agencja Wywiadu i CBA - miały ochraniać proces prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie w ramach rządowego programu tarczy antykorupcyjnej. (...)
- ABW i AW dostarczały nam informacji o inwestorach. ABW przydzieliła funkcjonariusza, który na bieżąco kontaktował się z zespołem przygotowującym transakcję - mówi "Gazecie" jeden z ministrów. (...)
Według naszych rozmówców urzędnicy prosili też służby o opinię na temat Abdula Rahmana El Assira, który od grudnia 2008 r. występował w imieniu katarskiego inwestora. (...)
- W sprawie El Assira mieliśmy pozytywne rekomendacje od ambasadorów w Kuwejcie i Katarze - mówi jeden z naszych rządowych informatorów. Choć nasz rozmówca z ABW podaje, że ambasadorowie przestrzegali, że biznes w krajach arabskich opiera się na powiązaniach rodzinnych i nie kontrolują go tam żadne służby, bo ich nie ma.
- Byliśmy spokojni - mówi nam rządowy polityk. - ABW informowała, że El Assir od dawna działał na polskim rynku, robił interesy z firmą zbrojeniową Bumar, dostarczał broń do Gruzji. (...)
ABW uważała, że prawdziwy inwestor stoczniowy nie chciał się ujawnić. (...)
MSWiA informowało wczoraj, że ABW i AW nie miały zastrzeżeń do katarskiego inwestora."
Cytaty pochodzą z tekstu Renaty Grochal z Gazety Wyborczej "Kogo jeszcze słucha CBA".
Jeśli to co przekazał informator z ABW autorce tekstu to całość działań podjętych przez nasze służby to oznacza to, że ograniczyły się one do:
1) zsumowania powszechnie dostępnych informacji
2) poproszenia o opinie ambasadorów
3) odnotowania faktu, że nasze służby nie mają w tym rejonie swoich informatorów, więc nie są w stanie ustalić w czyim imieniu występuje El Assir
Jeśli tak pracują polskie służby to może lepiej pieniądze wydawane na ich utrzymanie przeznaczyć na usługi jakiś firm doradczych?
Więcej ustalą kanałami biznesowymi niż ABW i AW "kanałami wywiadowczymi"...
Inne tematy w dziale Polityka