Obserwuję ostatnie, rozdmuchane do granic możliwości i wykreowane w zasadzie wyłącznie przez media wydarzenia, nazywane mocno na wyrost "aferą hazardową". Dziwię się bardzo premierowi Tuskowi, że uległ medialnej histerii i pozwolił odejść ze stanowisk najpierw panu Chlebowskiemu, a dziś - panu Drzewieckiemu. Choć bardzo cenię sobie premiera, obawiam się, ze tym razem faktycznie niepotrzebnie uległ sondażom i pozbył się ze swojego otoczenia dwóch bardzo sprawnych organizatorów. O ile jednak wierzę, że i pan Dolniak poradzi sobie na stanowisku szefa klubu Platformy, o tyle obawiam się, że Mirosław Drzewiecki może okazać się osobą niezastąpioną. Do Euro pozostają trzy lata, a to Drzewiecki odpowiadał za gros przygotowań. Kapitana nie zmienia się w połowie ważnego meczu, panie Premierze. Nie wiadomo, czy zastępca, kimkolwiek by nie był, poprowadzi przygotowania do Euro tak sprawnie, jak czynił to Drzewiecki. To zaś może skończyć się totalną kompromitacją Polski. Jak zwykle, z winy PiS. Funkcjonariusz tej partii, pan Kamiński najpierw nadużył zaufanie Premiera, który - wierząc w funkcję kontrolną, zapisaną w ustawie, popartej również przez PO - postanowił dać mu drugą szansę. Teraz zaś, w imię brutalnej walki partyjnej Kamiński poświęca być może nawet to, co pis lubi przypisywać sobie jako sukces - Euro 2012. A za to powinien być Trybunał Stanu. I zgodzi się ze mną chyba każdy, kto potrafi wyjść ponad partyjną, pisowską retorykę.
Inne tematy w dziale Polityka