Krzysztof Zdzisioo Krzysztof Zdzisioo
157
BLOG

Rzepliński, sprawa Pana Gillette, czyli jak PiS powinien się uczyć.

Krzysztof Zdzisioo Krzysztof Zdzisioo Trybunał Konstytucyjny Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Warto iść na wykop towarzysza Rzeplińskiego. Trzeba potwierdzić sformułowaną przez Marksa (mentora towarzysza Rzeplińskiego) prawidłowość, że historia powtarza się jako farsa. W zasadzie najpierw jako tragedia. W naszym przypadku farsa jest tak wielka, że można to uznać równocześnie za tragedię. Teraz jednak nie warto używać taczek, ale porządnego dupokopa, by to się nie wróciło. Komuchy nie posługują się ani tym samym językiem, ani nie uznają chrześcijańskich wartości, a jednocześnie są coraz bardziej sfrustrowani. Tracą koryto i wpływy. Dla nich tylko (poza forsą) siła się liczy. Daj  mu w mordę, to z szacunkiem komuch wysłucha, ale i tak nie zrozumie. Drugi raz w mordę, to pomyśli, bije, znaczy ważny pan. Trzeci raz w mordę,  to policzy wyplute zęby i pomyśli, że jednak warto myśleć jak ten co bije. Perswazja i rozmowy są bez sensu.

Już nie wystarcza komuchom odreagowywanie przy pomocy odrzucenia Świąt Bożego Narodzenia i zastąpienia ich pierogami z mięsem, ani ślinienie się, że usuwanie ciąży to rozrywka dla mas i powinna być „na żądanie” i nie wystarcza czytanie „wolnych mediów” jak Gazeta Wyborcza.

Historia jednak uczy, ze można coś z komuchami zrobić przy pomocy sprytu (mimo, że są tacy co uważają, że należy nie pisać nowych podręczników i korzystać z czerwonych książek napisanych w latach 50 czy nawet 80). Historia dotyczy rodziny Gillette, tak, tych od maszynek i kremów do golenia. Jeden z pierwszych prezesów (nie pamiętam czy był to syn założyciela, czy jego wnuk) zaczął uważać się za komunistę i postanowił przekazać majątek sowieckiej Rosji, na ręce Lenina. Rodzina była sprytniejsza. Najpierw wożono starszego Pana po oceanie aby myślał, że płynie do sowietów, ale przywieziono go do Kanady, do posiadłości ucharakteryzowanej na siedzibę sowieckiego rządu, gdzie aktor ucharakteryzowany na Lenina „przyjął” majątek, w obecności wtajemniczonego notariusza. Majątek został przy rodzinie Gillette, a starszy Pan resztę życia przeżył szczęśliwy w prywatnej klinice psychiatrycznej, ucharakteryzowanej na sowiecką, gdzie był obsługiwany przez znający rosyjski personel. Na każdej ścianie wisiał portret Lenina.

Drodzy polityce PiS, wyciągnijcie z tej historii naukę, sprytu życzę.

 

Siedząc myślę, rozwagę czynię, akcja rzecz ciężka, to nie sprawa prosta, jest skomplikowana gdy jej trzeba sprostać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka