Dziś przypada pierwsza rocznica śmierci Władysława Bartoszewskiego. Zatem chce z Państwem się podzielić kilkoma informacjami na temat bohatera PO, NOWOCZESNEJ i KOD.
Tadeusz Płużański w swoim felietonie na łamach „Super Expressu” odnosi się do słów Władysława Bartoszewskiego o „bydle”, przypominając jednak, że to mało istotna sprawa w porównaniu z innym wydarzeniem. Jest coś bardziej niesłychanego w długim życiorysie „profesora”. To odmowa Orderu Orła Białego dla Rotmistrza Witolda Pileckiego. Prawdziwy bohater nie został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej przez bohatera nadmuchanego — pisze publicysta. Płużański przekonuje, że za taką decyzją Bartoszewskiego stała małostkowość polityka Platformy (obecnie patrona KOD). Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego, postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i przez 2,5 roku tworzył więźniarską konspirację zbrojną — czytamy w „SE”. Pilecki ostatecznie otrzymał pośmiertnie Order Orła Białego. Przyznał go prezydent Lech Kaczyński
Witold Pilecki miał być według Bartoszewskiego zapominany.
Inna ciekawą „kartą” z historii Bartoszewskiego (nie nazwę go profesorem, bo profesorem nigdy nie był) był wywiad jakiego udzielił „Die Welt”, 26 lutego 2011.
Odpowiedź na pytanie dziennikarza „Był pan w ruchu oporu i pomagał Żydom. Miał pan wtedy sąsiadów, których się obawiał?” (Oryginalne pytanie dziennikarza: Sie haben für den Widerstand gearbeitet und auch Juden geholfen. Hatten Sie damals Nachbarn, vor denen Sie sich fürchteten?).
„Mieszkałem w domu pełnym inteligencji przy ul. Mickiewicza 37, na II piętrze. Ale jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Jeżeli niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie otrzymał rozkazu aresztowania mnie, nie miałem się czego bać. Ale gdy polski sąsiad, który zauważył, że kupiłem więcej chleba, niż zwykle – musiałem się bać. ("Ich lebte in einem Haus voller Intelligenzija, in der Mickiewicz-Str. 37, II. Stock. Aber wenn jemand Angst hatte, dann nicht vor den Deutschen. Wenn ein Offizier michauf der Straße sah und nicht Befehl hatte, mich festzunehmen, musste ich nichts fürchten. Aber der polnische Nachbar, der bemerkte, dass ich mehr Brot kaufte als üblich, vor dem musste ich Angst haben).
Interpretację zarówno wypowiedzi Bartoszewskiego, jak jego czynu względem Rotmistrza Pileckiego pozostawiam Państwu.
LEJZOR BARTMAN - Władysław Bartman był przed wojną członkiem Syjonistycznej Organizacji Żydowskiej "Bundu", która nie tylko Polaków ale i członków BETAR nazywała faszystami (pisałem o tym na łamach tego serwisu kilka dni wcześniej).
W czasie okupacji hitlerowskiej współpracował z tajną policją polityczną GESTAPO. To w owym czasie nadano mu pseudonim o polsko brzmiącym nazwisku "Bartoszewski". Pod przykrywką "Żegoty" rozpracowywał Żydowską Organizację Bojową, struktury i zakres działania. Następnie skierowany do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz w celu rozpracowania obozowego ruchu oporu więźniów. Został tam zdekonspirowany. Odkryto że jest niemieckim donosicielem. Niemcy sfingowali jego ucieczkę i zmienili mu dane osobowe na Władysław Bartoszewski pseudonim "Profesor". Prawdopodobnie w czerwcu 1943 roku wraz z przyjaciółmi agentami Gestapo ulokowanymi w wywiadzie AK ( Blanka Kaczorowska, Ludwik Kalkstein, Eugeniusz Świerczewski) przyczynił się do zdekonspirowania i aresztowania gen. Stefana Grota-Roweckiego w warszawskim mieszkaniu przy ul. Spiskiej.
W takim kraju teraz żyjemy.
Siedząc myślę, rozwagę czynię, akcja rzecz ciężka, to nie sprawa prosta, jest skomplikowana gdy jej trzeba sprostać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka