Krzysztof Szymon Szymański Krzysztof Szymon Szymański
350
BLOG

Ludobójstwo, czy „zbrodnia o znamionach ludobójstwa”?

Krzysztof Szymon Szymański Krzysztof Szymon Szymański Polityka Obserwuj notkę 0

   Jest 9 luty 1944 roku w miejscowości Wołków powiat Przemyślany (dawne województwo tarnopolskie II RP) ginie z rąk UPA ksiądz Józef Kaczorowski. Zostaje zamordowany w bestialski sposób pod figurką kościelną przez grupę 20 bojówkarzy nacjonalistów ukraińskich. Matka księdza zostaje postrzelona na strychu i umiera w szpitalu po długich męczarniach. W całym powiecie panuje wielkie poruszenie, wieści o zamordowaniu księdza bardzo szybko się rozchodzą. Część świadków zna nazwiska oprawców. Kilka dni później zostaje zorganizowany pogrzeb księdza, na który licznie przybywają mieszkańcy z różnych okolicznych miejscowości, w tym proboszcz parafii Świrz (obecnie Świrż) Stanisław Kwiatkowski.

Zbrodnie UPA na terenach powiatu Przemyślany w 1939 r. źródło: [www.stankiewicze.com]

         Proboszcz Kwiatkowski był zwolennikiem pozostania Polaków na swoich rodzimych ziemiach i nie pozwał dopuszczać parafianom myśli, że powinni opuścić swoje gospodarstwa. Głosił to na kazaniach i był proboszczem z powołania, który nie bał się powiedzieć prawdy. Za co oczywiście był znienawidzony przez banderowców, podobnie jak ks. Kaczorowski. Oprócz tego ksiądz prowadził aktywną politykę obronna mieszkańców. Brat księdza był emerytowanym pułkownikiem Wojska Polskiego, ukrywającym się w Podzamczu. We wsi Chlebowice Świrskie (Parafia Świrz) działali w ukryciu AK-owcy, wspierali oni księdza Kwiatkowskiego oraz okoliczną ludność. Część działań obronnych AK była konsultowana we Lwowie z przywódcami AK. Wieś była praktycznie terroryzowana przez bandy UPA. Okrutne morderstwa, podpalenia gospodarstw były na porządku dziennym.

                14 lutego 1944 roku trzy dni po zamordowaniu ks. Kaczorowskiego odbywał się jego pogrzeb w Przemyślanach. Proboszcz Kwiatkowski szukał woźnicy, który mógłby z nim pojechać. Część mieszkańców Chlebowic Świrskich była zastraszona i obawiała się powtórnego ataku banderowców. Przed pogrzebem pojawiły się listowne pogróżki o tym, że UPA planuje atak na księży tam obecnych. Proboszczowi nie odmówiono, znalazł woźnicę. Wraz z księdzem pojechał Paweł Komar (Ukrainiec, partyzant AK pseudonim „Anna”), który zabrał broń dla obrony współtowarzyszy, woźnica Kazimierz Lipski, kucharka Olga Czarnożyńska i młody Józef Lipski. Oprócz furmanki z księdzem pojechało jeszcze kilka innych, w tym Michał Wyspiański (mój pradziadek).

                Parafianie dotarli bezpiecznie na pogrzeb (była to pora zimowa), więc około godziny 16 przy zapadającym zmroku szykowali się do powrotu. Kilka furmanek wyruszyło wcześniej, (w tym Michał Wyspiański). Furmanka z ks. Kwiatkowskim pojechała w kierunku Świrza, w połowie drogi (na wysokości wzniesienia zwanego Białym Brzegiem), woźnica zauważył, że na drodze stoi kilka innych furmanek, nie zmienił trasy i dojechał do nich. Okazało się, że furmanki zatrzymali Ukraińcy w niemieckich mundurach i była to zasadzka. Paweł Komar chciał sięgnąć po broń jednak ks. Kwiatkowski powstrzymał go i dostosował się do komend banderowców. W tym samym czasie dojechała furmanka Ukraińca Kryła Kisila, który rozpoznał jednego z banderowców i stanął w obronie księdza. Banderowcy jednak nie ustąpili i zabrali księdza, Pawła Komara oraz Kiryła Kisila do lasu. Reszcie mieszkańców kazali odjechać. Michał Wyspiański również rozpoznał banderowca, część z nich pochodziła z rodzinnych Chlebowic Świrskich. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta. Banderowcy wypuścili część osób, a części udało się uciec. Po chwili było słychać strzały Paweł Komar i Kirył Kisil zostali zastrzeleni, natomiast ks. Kwiatkowski został porwany, a później torturowany.

                Z relacji naocznych świadków wynika, że ks. Kwiatkowski bardzo długo był torturowany, bity do nieprzytomności ( w szczególności stopy, które były zmiażdżone). Na plecach nożem banderowcy wycinają krzyż, posypując rany solą. Na koniec obdzierają księdza ze skóry i przecinają ciało piłą do drewna. Ksiądz kona w męczarniach.                                                                                                                    źródło: „Spotkania Świrzan”

                Następnego dnia panowało wielkie poruszenie, AK-owcy poszukiwali zwłok w lesie i odnaleźli jedynie (P. Komara i K. Kisila), księdza niestety nie – po latach jeden z banderowców na łożu śmierci przyznał się do udziału w zbrodni i wyznał prawdę publicznie.  Po tym zdarzeniu padł blady strach na mieszkańców Chlebowic Świrskich, Świrza i okolicznych miejscowości -  o to najwyraźniej banderowcom chodziło. W tym samym czasie zginęło też paru innych księży. Niecały miesiąc później banderowcy rozprawili się również z innymi świadkami tamtych zdarzeń. Dotarli do Michała Wyspiańskiego, wyprowadzili przed dom i na pniaku obcięli głowę piłą do drewna. Wszystkiemu musiała przyglądać się rodzina w tym córka Michała Wyspiańskiego, a dziś moja babcia.

                Część Ukraińców z Chlebowic Świrskich była zadowolona ze swoich poczynań i wyśmiewała Polaków mówiąc:

„Ze wszystkimi Polakami tak będzie. Pokroją was wszystkich

jak księdza. Wasz ksiądz był gruby, więc kroili mu pasy na plecach,

przysypywali solą i na powrót przyklejali, żeby cierpiał”.

 Cytat matki dwóch młodych banderowców po zabójstwie ks. Kwiatkowskiego.

                Praktycznie w tym samym czasie ze Lwowa nadszedł zorganizowany odwet wojsk AK. 50-cio osobowa grupa AK przeprowadziła akcję odwetową na banderowcach w miejscowości Chlebowice Świrskie. Zginęło w niej ok. 130 osób w tym 6 Polaków (przez pomyłkę).

                70-ta rocznica Rzezi Wołyńskiej jest chyba najlepszym momentem na to, aby zakopać topór wojenny między Ukraińcami a Polakami. Czy jest to możliwe? Pewnie tak, ale nie będzie to łatwe. Na pewno nie pomoże temu brak prawdy i nienazwanie tej rzezi ludobójstwem. Przypomnę, że definicja ludobójstwa wcale nie jest tak skomplikowana jak twierdzą niektórzy politycy.

     Ludobójstwo –zbrodnia przeciwko ludzkości, obejmująca celowe wyniszczanie całych lub części narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych, zarówno poprzez fizyczne zabójstwa członków grupy, jak i kontrolę urodzin, przymusowe odbieranie dzieci czy stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie.”

                Jeżeli to, co stało się na Kresach nie było LUDOBÓJSTWEM to, co w takim razie nim jest? Co gorszego człowiek może uczynić w imię stworzenia własnego państwa? Polacy i Ukraińcy mieszkali tam od wielu pokoleń w zgodzie, aż do momentu chorej ideologii własnego państwa i czystki etnicznej, która była na rękę Berlinowi i Moskwie. Berlin wspierał Ukraińców, bo pomagali również zabijać Żydów, a Moskwa dzielnie się przyglądała, bo ginęli Polacy (główny wróg Rosji). Historia opisana wyżej powinna posłużyć, jako przykład tego, że nie wszyscy Ukraińcy popierali te zbrodnicze działania, nie wszyscy się z tym zgadzali i są jakieś granice, których przekraczać nie wolno – nikomu! Nie można w żaden sposób usprawiedliwiać tego mordu.

           Polacy zakłamując swoją własna historię mówiąc o ludobójstwie jako: „zbrodnia o znamionach ludobójstwa”, okłamują sami siebie w imię dobrych relacji z sąsiadem, zbudowanych na kłamstwie. Niedługo trzeba było czekać, żeby Polski Prezydent został poniżony przez Ukraińców przysłowiowym jajem. Ile razy Polacy będą jeszcze poniżani w Europie i kiedy nasze władze staną na wysokości zadania? Argumenty polityków o tym, że Polacy również mordowali są chybione. Owszem to jest prawda, ale Polacy nie mieli wyjścia. Byli osaczeni na ziemi, gdzie żyli w zgodzie z innymi narodami od pokoleń, a nagle kazano im opuszczać ziemie i zastraszano ich stosując na nich bestialskie mordy. Należy też pamiętać, że zbrodnie ludobójstwa nie przedawniają się. Cześć zbrodniarzy mieszkało na terenach Polski zajmując często wysokie stanowiska i funkcje państwowe. Ich rodziny nigdy nie przeprosiły za zbrodnie, a powinny to uczynić mając na celu pojednanie obu narodów.                                                                                                                        źródło: www.tvn24.pl

             Dziś Polska jest równie sprawnie rozgrywana jak i 70 lat temu. Napiętnowanie konfliktu miedzy Ukraińcami a Polakami ujawnia się w bardzo ciekawym czasie. Otóż Kreml od dawna ma problem z Ukrainą i chcąc poradzić sobie z tym problemem używa do tego Polski. Uwidocznienie ostrego konfliktu miedzy Polakami a Ukraińcami ma również podtekst polityczny i gospodarczy. Rurociąg Jamał II jest tu wyznacznikiem tego konfliktu. W zamyśle Kremla jest plan skłócenia Ukrainy z Polską, dając Polsce kartę przetargową odnośnie poprowadzenia Jamał II przez terytorium Polski, omijając Ukrainę. Fakt ten pozbawi Ukrainę złudzeń o wstąpieniu do UE i zamknie drogę do zmian na Ukrainie.

            Polska działając mało sprawnie i łącząc te dwie sprawy w jedną całość, wcześniej nie dążąc do pojednania budowanego na prawdzie, skazuje siebie na pozycję przegraną, w której zwycięzca będzie tylko jeden: Kreml.

Autor: mgr inż. Krzysztof Szymon Szymański

                                                                                                                                       

Historia przytoczona powyżej jest historią prawdziwą, a materiały które zostały użyte pochodzą z relacji naocznych świadków tamtych zdarzeń. Część zeznań świadków została spisana, niektórzy z nich żyją do dziś. Historia Kresowian prawdopodobnie uległaby częściowemu zapomnieniu, gdyby nie praca Józefa Wyspiańskiego, który bada i opisuje tak ważną dla Polski kartę historii.

Krzysztof Szymon Szymański - działacz prawicowy, niepoprawny politycznie, bloger, były sportowiec, katolik. Walczę z systemem i polską niesprawiedliwością. W planach mam wielki projekt dla Polski i Europy Środkowej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka